Do Sejmu wpłynął właśnie projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych (autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości). Dzięki niemu mają się znaleźć pieniądze na finansowanie dróg powiatowych, gminnych oraz mostów.
Problem jest poważny. W przyjętym przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Narodowym Programie Bezpieczeństwa (na lata 2013–2020) wskazano, że istniejąca sieć drogowa stwarza zagrożenia dla uczestników ruchu.
Chodzi o zbyt małą ilość dróg o najwyższym standardzie technicznym (autostrady i drogi ekspresowe) oraz brak obwodnic wielu miast i miejscowości. Problem w tym, że na poprawę nie ma pieniędzy.
Fundusz Dróg Samorządowych ma działać na zasadach identycznych z Krajowym Funduszem Drogowym. Pieniądze będzie miał m.in. z opłaty drogowej (50 proc. wpływów z niej), środków pochodzących ze źródeł zagranicznych niepodlegających zwrotowi czy z kredytów lub pożyczek oraz darowizn. Projekt przewiduje, że jednostki samorządu terytorialnego mogą otrzymać pieniądze z FDS na budowę i przebudowę dróg w wysokości połowy kosztów każdego zadania. W mniejszych i mniej zasobnych gminach dofinansowanie może wynieść nawet 80 proc. Sposób ustalania jego wielkości określi wkrótce w rozporządzeniu minister transportu.
Po zmianie przepisów opłacie drogowej będzie podlegać wprowadzanie na rynek krajowy paliw silnikowych oraz gazu, wykorzystywanych do napędu silników spalinowych. Projektowana stawka opłaty wynosi 200 zł za 1000 l benzyn silnikowych oraz wyrobów powstałych ze zmieszania tych benzyn z biokomponentami. Tyle samo zapłacimy za 1000 l olejów napędowych, wyrobów powstałych ze zmieszania tych olejów z biokomponentami oraz biokomponentów stanowiących samoistne paliwa. Wyższa stawka – 369,69 zł – jest przewidziana za 1 tys. kg gazów i innych wyrobów. Stawki opłaty drogowej mają być podwyższane tak jak opłaty paliwowej. Stopień podwyżki ma odpowiadać wskaźnikowi wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w pierwszych trzech kwartałach roku, w którym ulegają zmianie.