Do tej pory niektóre miejscowości pobierały opłaty (a raczej haracz) za to, że można w nich odetchnąć czystym powietrzem, choć do przejrzystości wiele mu brakowało. Przy okazji ogólnokrajowej akcji monitorowania powietrza i walki ze smogiem okazało się, że dla przewietrzenia płuc często lepiej iść na przechadzkę po parku w swoim mieście, niż tłuc się np. do Zakopanego.

Pod koniec ubiegłego roku za brak efektów walki ze smogiem inspekcje ochrony środowiska ukarały kilkadziesiąt małopolskich gmin. A 22 lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że Polska złamała unijne przepisy o normach czystości powietrza. To efekt wieloletnich zaniedbań i udawania, że nic się nie dzieje. Najlepiej to widać na przykładzie miejscowości atrakcyjnych turystycznie czy wręcz tzw. uzdrowiskowych.

To, że powietrze w wielu takich miejscach po prostu szkodzi, nie robiło wrażenia na lokalnych władzach. Z niezmąconym spokojem pobierały opłaty – czy to miejscową, czy uzdrowiskową. Stosunkowo niewielkie, np. trochę ponad 2 zł dziennie od osoby dorosłej. I chyba dlatego, że wiele osób na taką kwotę machało ręką, pobór trwał w najlepsze. Nawet jeśli pojawił się jakiś pieniacz i pytał, za co właściwie płaci. Za ten smog? Od władz samorządowych mógł pewnie usłyszeć: – Nie mamy czystego powietrza. I co pan nam zrobi?

Ktoś wreszcie powiedział: dość. Poszło o to, czym się oddycha w Zakopanem. Sprawa trafiła aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a ten stwierdził, że za to, czym się oddycha w stolicy Tatr, opłata się nie należy. To rozstrzygnięcie da podstawę do kwestionowania podobnych haraczy pobieranych przez inne samorządy. Władze lokalne mogą mieć z tym kłopot, bo wpływy z takich opłat jak zakwestionowana w Zakopanem w wielu miejscowościach są zauważalną pozycją w budżecie.

Jeszcze w ubiegłym roku Związek Miast Polskich przedstawił projekt zastąpienia opłat miejscowej i uzdrowiskowej opłatą turystyczną, która nie byłaby już powiązana z jakością powietrza. O wiele to uczciwsze. Zapłaci się za spacer np. po zatłoczonych Krupówkach, a nie za to, że oddycha się czymś, co mało przypomina powietrze.