Budowie farm wiatrowych towarzyszy wiele sporów. Nie ma bowiem przepisów, które regulowałyby kompleksowo zasady takich inwestycji. To się ma jednak zmienić. Do Sejmu wpłynął właśnie projekt ustawy w tej sprawie autorstwa posłów PiS.
– Chcemy ucywilizować zasady budowy elektrowni. Dziś panuje wolnoamerykanka, a wiatraki sytuuje się często zbyt blisko zabudowań. Wystarczy sięgnąć po raport NIK, by się przekonać, że różowo nie jest – tłumaczy poseł Bogdan Rzońca, jeden ze współautorów projektu.
Posłowie PiS proponują wprowadzenie przepisów określających minimalne odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych. Ma to być co najmniej dziesięciokrotność całkowitej wysokości elektrowni mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu, wliczając elementy techniczne (czyli także śmigi). Oznacza to, że za każdym razem odległość będzie inna i wyniesie na ogół ok. 2 km.
Teraz przepisy nie wspominają nic o odległościach. Jedynie uregulowania środowiskowe mówią o dopuszczalnym natężeniu hałasu dla różnego rodzaju zabudowań. W efekcie budowa farm wiatrowych wywołuje protesty osób, które mieszkają w pobliżu.
Do rzecznika praw obywatelskich wpływa wiele skarg w tej sprawie. Właściciele domów znajdujących się w sąsiedztwie wiatraków skarżą się, że negatywnie wpływają one na ich zdrowie. Rzecznik wielokrotnie interweniował w tej sprawie, najczęściej swoje wystąpienia kierował do ministra środowiska. Ostatnie pochodzi z 4 lutego. Zostało przesłane do Ministerstwa Energetyki.