Wyspa ma powierzchnię 12 hektarów i w latach 60. zeszłego wieku była na ustach wszystkich Brytyjczyków za sprawa makabrycznego morderstwa. Pewnego dnia ratownicy morscy, którzy przypadkiem trafili na wyspę, odkryli w latarni zwłoki jednego z dwóch latarników, pracujących na wyspie. Hugh Clark został zamordowany przez swojego kolegę, Roberta Dicksona. Poszukiwania mordercy trwały dość długo i brytyjska prasa rozpisywała się o akcji poszukiwawczej, która trwała w całym kraju.

Robert Dickson, został w końcu schwytany i skazany na powieszenie, ale karę zamieniono na dożywotnie więzienie.

Dziś wyspa jest idyllicznym, spokojnym miejscem z obszernym domem (sześc pokoi) i zabudowaniami gospodarczymi, ruinami starych zabudowań, które można kupić w cenie dwupokojowego mieszkania w Edynburgu. Latarnia morska jest wyłączona z opcji zakupu - jest własnością Northern Lighthouse Board - organizacji zarządzającej szkockimi latarniami.

Davie Corrie, z agencji nieruchomości Galbraith zachwala wyspę jako miejsce o "ogromnym potencjale", które można przekształcić w rodzinną posiadłość albo niewielki ośrodek wypoczynkowy dla rodzin z dziećmi.