Uchwalony w piątek przez Sejm pakiet ustaw zwany konstytucją biznesu przewiduje całkowite zwolnienie z obowiązku opłacania składek do ZUS przez pierwsze sześć miesięcy od startu działalności. Co prawda art. 18 nowego prawa przedsiębiorców mówi, że osoba rozkręcająca biznes w każdej chwili może zrezygnować z tego przywileju. Nie należy się jednak spodziewać, że takie osoby będą chętne do opłacania składki w wysokości 520 zł miesięcznie. Podobnych obciążeń, zgodnie z art. 5 tej ustawy, ma nie być także w przypadku osób, których przychód z działalności nie przekracza połowy minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Te przywileje to jednak niebezpieczne pułapki. Ze statystyk GUS dotyczących młodych zatrudnionych wynika, że w ciągu pierwszych miesięcy od podjęcia zatrudnienia ulegają oni znacznie częściej wypadkom przy pracy niż osoby z dłuższym doświadczeniem, a skutki tych wypadków są też znacznie poważniejsze.

Może się więc okazać, że rząd, wyciągając rękę do młodych i przedsiębiorczych osób, zostawi je na lodzie, bez prawa do świadczeń z ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego, a co gorsza – z koniecznością pokrycia z własnej kieszeni kosztów leczenia w szpitalu po takim wypadku.

Jeśli rząd chce zwalniać takich przedsiębiorców ze wszystkich składek, powinien zainwestować, dla ich dobra, choćby w ubezpieczenie zdrowotne. Jeśli państwo płaci co miesiąc takie składki za bezrobotnych, to nie widzę przeszkód, aby z ubezpieczenia nie mogły korzystać osoby, które właśnie wychodzą z bezrobocia i rozpoczynają działalność na własny rachunek.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".