Przemysław Sypniewski: Odbuduję fundamenty Poczty

Nasz kraj potrzebuje silnego operatora na rynku pocztowym. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, że za 10 lat staniemy przed koniecznością repolonizacji tego sektora, jak w przypadku banków - mówi prezes Poczty Polskiej Przemysław Sypniewski.

Aktualizacja: 18.12.2016 20:16 Publikacja: 18.12.2016 18:35

Przemysław Sypniewski: Odbuduję fundamenty Poczty

Foto: Fotorzepa, Piotr Waniorek

Mija pół roku odkąd jest pan prezesem Poczty (PP). W jakiej kondycji jest spółka?

Przemysław Sypniewski: Poczta jest w przełomowym położeniu. Zadanie, jakie sobie postawiłem, to odbudowa fundamentów spółki i odwrócenie negatywnych trendów. Strategicznym kierunkiem jest, by przestać tylko ciąć koszty, co robiono poprzednio. Naszym zadaniem jest odbudowa przychodów. Musimy zawrócić ten okręt z kursu, którym płynął dotąd.

Co to oznacza?

Najważniejsze elementy dla firmy to przychody, utrzymanie infrastruktury, przywrócenie PP roli społecznej. To znajdzie się w nowej strategii spółki, która zostanie przyjęta przez zarząd jeszcze w tym roku.

A co z ekspansją w segmencie kurierskim i koncentracją na e-commerce, czyli priorytetami poprzedniego zarządu?

Ja jednak realnie patrzę na Pocztę i choć cieszę się, że obsługujemy bardzo dużą część tego rynku, to rzeczywistość jest taka, iż jesteśmy w momencie odbudowywania firmy na nowo. Dziś mamy problem płacowy. 25 tys. ludzi, którzy zostali zwolnieni przez ostatnie kilka lat, sprawia, że musimy bardzo mocno walczyć o lepsze wskaźniki terminowości i jakości Na głównych Węzłach Ekspedycyjno-Rozdzielczych w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Bydgoszczy, czy Szczecinie mamy niedobór pracowników. To właśnie efekt cięcia kosztów. Dziś, podobnie jak inne firmy sieciowe, szukamy ludzi do pracy. W br. zatrudniliśmy około 800 osób. Na przyszły rok mamy przygotowanych 900 dodatkowych etatów. Dlatego potrzebna jest rozwaga i cierpliwość. PP zasługuje, by być dobrym miejscem pracy i pierwszym wyborem dla klientów.

Poprzedni zarząd redukował zatrudnienie i ciął sieć. Zmienił pan strategię o 180 stopni.

Klasyczna działalność pocztowa będzie generowała coraz mniejsze przychody. Co możemy zrobić? Jednym z wyjść jest cięcie kosztów osobowych, likwidacja sieci placówek oraz wyprzedaż nieruchomości. Wyniki PP ostatnich lat zbudowane są właśnie na tych elementach. Pewnie w ten sposób Poczta mogłaby funkcjonować jeszcze parę lat. Ale efekt byłby taki, że PP zatrudniałaby docelowo 7-8 tys. ludzi (dziś to ponad 70 tys. osób – red.), a jej głównym przedmiotem działalności byłyby usługi kurierskie. Ale jeśli chcemy widzieć Pocztę jako dużą firmę infrastrukturalną, nie możemy realizować takiego scenariusza.

I pan chce ją taką widzieć?

Tak, bo silna Poczta jest w interesie państwa. W innych krajach Europy nowoczesne usługi logistyczno-pocztowe stają się dziś tak samo ważne, jak choćby sektor paliwowy. Każde państwo chce mieć własną firmę logistyczną. Po drugie poczty to dostęp do strategicznej, krytycznej infrastruktury państwa. Własna sieć logistyczna - w sytuacji potencjalnego ataku cybernetycznego - może okazać się jedyną działającą strukturą. Jeśli teraz stracimy własną pocztę, to odbudowanie jej w przyszłości będzie bardzo trudne. Za 10 lat zastaniemy wówczas taką samą sytuację jak dziś z bankami, że staniemy przed koniecznością repolonizacji firm pocztowych. Zamierzam doprowadzić do tego, by taki scenariusz nigdy się nie ziścił.

Listonosze narzekają na zarobki. Macie pieniądze, by ich zatrzymać?

Naprawa wynagrodzeń pracowników to kluczowe wyzwanie. W przyszłym roku chcemy przywrócić premie kwartalne. Porozumienie wynegocjowane przez poprzedni zarząd demotywowało pracowników.

Dlaczego? Przecież wysokość premii uzależniono od indywidualnych wyników.

To porozumienie nie może motywować, skoro część pracowników wyrabia nawet 150 proc. normy, ale nie dostają nic z uwagi na to, że cała spółka nie wypracowała określonego przychodu. PP musi osiągnąć powyżej 90 proc. zaplanowanych przychodów, by uruchomić premie. To zły zapis, który zamierzam zmienić.

Czyli widmo strajku w PP jest już mało realne?Zwłaszcza, że zarząd właśnie zdecydował o przyznaniu premii świątecznej.

Decyzję o przyznaniu premii świątecznej podjęliśmy po tym, jak poznaliśmy najnowsze dane sprzedażowe. One pozwalają dać pracownikom te dodatkowe pieniądze. Inwestycja w ludzi, jako najważniejszy kapitał tej firmy, jest kluczowa.

A jakie są wyniki firmy?

Zakończymy rok na minusie. Nie podam jeszcze konkretnego wyniku, ale spodziewamy się straty netto poniżej 100 mln zł. Wyhamowały natomiast spadki przychodów. Szacujemy, że będą one na poziomie tych z 2015 r., co można uznać za sukces, pod warunkiem, że przyszły rok przyniesie odwrócenie trendu.

Wyhamowanie spadków sprzedaży to efekt odzyskania kontraktu na obsługę sądów?

Po części na pewno. Ale to nie jedyny czynnik, który miał wpływ. Zdobyliśmy nowych klientów, nie tylko w listach, ale i w segmencie KEP (przesyłki kurierskie, ekspresowe i paczkowe - red.). Notujemy wzrost przychodów, choć poprzednie prognozy wynikowe w segmencie KEP były całkowicie nierealistyczne. W przyszłym roku muszę mieć kilkaset milionów złotych więcej.

To powinno się udać, bo wynik z pewnością poprawi 20-proc. podwyżka cen waszych usług listowych.

Musimy wprowadzić taką zmianę, bo w innym przypadku rentowność tych usług byłaby minusowa. Mówienie, że w Polsce mamy drogie usługi pocztowe jest fikcją. Mamy jedne z najtańszych usług pocztowych w Europie. Z raportu Deutsche Post wynika, że jesteśmy na końcu listy firm pod względem cen listów. W ostatnim czasie ceny naszych usług spadły relatywnie o 11 proc. A PP potrzebuje pieniędzy na inwestycje.

Jakie?

No właśnie w pracowników, czy odbudowę sieci. Dziś zatrzymujemy erozję tej sieci. Tam, gdzie będzie taka konieczność, będziemy otwierać nowe placówki. W planie na przyszły rok zamierzamy poszerzyć sieć o 40 lokalizacji. Rozmawiamy z PKP, które jest w trakcie procesu rewitalizacji dworców. Chcemy otwierać placówki na tych już wyremontowanych. Jeśli PKP zaoferuje lepsze warunki, niż mają placówki w obecnej lokalizacji, to będziemy je tam przenosić. Ograniczę koszty, ale placówkę utrzymam.

A co z rentownością sieci?

Sieć musi mieć finansowanie. W sytuacji spadku przychodów z listów tradycyjnych o 4-5 proc. rocznie trzeba szukać nowych źródeł przychodów. Do naszej sieci należałoby wrzucić usługi administracji publicznej. PP powinna pełnić rolę pośrednika między obywatelem a administracją.

Jak chcecie na tym zarabiać?

Możemy chociażby dostarczać obywatelom dowody lub paszporty. Taki model funkcjonuje w Rumunii i na Węgrzech. Tam składa się wniosek o dowód i zaznacza, czy chce się odebrać nowy dokument za darmo w urzędzie, czy za pewną opłatą dostarczy go listonosz. W Polsce powinno być podobnie. Chcemy brać udział w cyfryzacji państwa, żeby docelowo nie trzeba było chodzić do różnych urzędów państwowych, a załatwiać wszelkie formalności za pośrednictwem naszych placówek. Chcę, by PP była ważną strukturą państwa. Możemy być operatorem platformy internetowej do komunikacji z administracją, tak jak poczty z Czech, Niemiec, czy Francji.

Jakie są cele inwestycyjne PP – poza pracownikami i odbudową sieci?

Najbardziej palące wydatki to zakup sorterów paczkowych. Ostatni kupiono w 2005 r. Potem inwestowano w sortery listów, choć w strategii zakładano dynamiczne przyrosty w segmencie paczek. Na początku 2018 r. nowy sorter paczkowy stanie w Zabrzu. To inwestycja warta kilkadziesiąt milionów złotych. Ale potrzeba co najmniej trzech takich urządzeń. Drugi kierunek inwestycyjny to systemy informatyczne. Poczta 2000 – ta nazwa pokazuje, w którym roku kupiony był ostatnio duży system informatyczny. Obecnie kończymy wdrażanie systemu ERP, musimy mieć jeszcze nowy system okienkowy, bilingowy.

Inwestycje w sortery świadczą o tym, że jednak chcecie walczyć o rynek kurierski.

Oczywiście. Liczymy na bardzo duży skok w tym segmencie w związku z dynamicznie rosnącym handlem np. z Chinami, który obsługujemy. Już teraz dziennie mamy sto kilkadziesiąt tysięcy przesyłek z tego kraju.

CV

Przemysław Sypniewski kieruje Pocztą Polską od czerwca. Absolwent Uniwersytetu im. Mickiewicza w Poznaniu, stypendysta Uniwersytetu Alberta Ludwika we Fryburgu. W latach 90. wicedyrektor biura w PP. Potem członek Rady Poczty. Były biegły NIK ds. regulacji pocztowych. Założyciel Instytutu Pocztowego.

Mija pół roku odkąd jest pan prezesem Poczty (PP). W jakiej kondycji jest spółka?

Przemysław Sypniewski: Poczta jest w przełomowym położeniu. Zadanie, jakie sobie postawiłem, to odbudowa fundamentów spółki i odwrócenie negatywnych trendów. Strategicznym kierunkiem jest, by przestać tylko ciąć koszty, co robiono poprzednio. Naszym zadaniem jest odbudowa przychodów. Musimy zawrócić ten okręt z kursu, którym płynął dotąd.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację