Kapitał lubi stabilność i bezpieczeństwo

Dziś przedsiębiorca innowacyjny musi poza stworzeniem produktu powalczyć o klienta i znaczny udział w rynku - mówi partner zarządzający i współzałożyciel funduszu venture capital Black Pearls Marcin P. Kowalik.

Aktualizacja: 22.11.2016 07:11 Publikacja: 21.11.2016 18:46

Kapitał lubi stabilność i bezpieczeństwo

Foto: materiały prasowe

Rz: Start-upy są ostatnio w Polsce w centrum uwagi. Program StartInPoland jest jednym z kluczowych elementów planu Morawieckiego. Teraz młode i innowacyjne firmy mają być motorem gospodarki. Jak ocenia pan te plany?

Marcin P. Kowalik: Założenia programu StartInPoland są bardzo ambitne. Z punktu widzenia rynku, ważna będzie determinacja w wykonaniu założonych celów. Dla branży venture capital kluczowe znaczenie ma powstanie PFR Ventures, który ma pełnić rolę tzw. funduszu funduszy, będącego platformą dystrybucji kapitału na inwestycje podwyższonego ryzyka.

Niedawno zakończone zostały prace nad białą księgą innowacji stanowiącą punkt wyjścia dla pakietu ustaw o budowaniu innowacyjnej gospodarki. Wdrożenie jej założeń będzie miało istotny wpływ na to, czy nasza gospodarka rozwinie się i przyciągnie talenty, a przez to będzie się liczyć w globalnym wyścigu rozwojowym.

Taka koncepcja ujęcia rozproszonej dotychczas struktury programów wsparcia w bardziej skoncentrowaną formułę „parasolową" tworzy szansę na jeszcze bardziej efektywną koordynację polityki rozwojowej. Jeśli w ślad za tym pójdzie spójność i długofalowość działań – wszyscy na tym skorzystamy.

Czy Polska ma szansę stać się miejscem przyciągającym innowacyjne projekty z całego regionu?

Polska ma ogromny potencjał. Mamy duży rynek wewnętrzny – prawie 38,5 miliona klientów. Jeśli dodamy do tego wciąż bardzo konkurencyjne koszty pracy programistów czy inżynierów, którzy pod względem kompetencji są w światowej czołówce, to można zapytać, gdzie rozwijać start-upy, jak nie w Polsce?

Możemy korzystać z bliskości prawdziwych gigantów – ośrodków takich, jak: Berlin, Sztokholm i Londyn. Dzieli nas od nich godzina, dwie lotu. To żadna bariera. Tam jest know-how, dobre praktyki i świetne kontakty. Mamy się więc na kim się wzorować, budując nasz ekosystem. Oczywiście nie dotyczy to tylko inwestorów czy przedsiębiorców. Kluczowe dla budowy silnego, regionalnego hubu są dostęp do różnych form finansowania, utalentowanych kadr, możliwość ekspansji na rynki zagraniczne. Ważna jest też trwała i przyjazna infrastruktura prawnopodatkowa.

Jak duże znaczenie ma obowiązujące prawo dla firm vanture capital?

Najważniejsza jest stabilność regulacji. Firmy venture capital tworzą swoje fundusze, opierając się na mniej więcej dziesięcioletniej perspektywie. Zmiany w regulacjach podatkowych co kilka lat są poważnym zagrożeniem dla powodzenia tych przedsięwzięć, a także dla przekonania inwestorów do atrakcyjności tego typu aktywów. Kapitał lubi stabilność, bezpieczeństwo i długofalowość. Zapewnienie mu tych warunków jest niezbędne. Regulacje podatkowe powinny być przemyślane i uwzględniać możliwe długoterminowe efekty. Dla mojej branży jednym z takich rozwiązań byłoby na przykład wprowadzenie ulg dla inwestorów prywatnych, które byłyby rozłożone w czasie.

To przepis na sukces w budowie startupowego systemu?

Pamiętajmy, że jeszcze dziesięć lat temu nikt nie myślał o Sztokholmie, Helsinkach czy Amsterdamie w kontekście startupowych centrów. Żeby osiągnąć podobny sukces, nie wystarczą choćby najlepsze programy rządowe i polityka podatkowa.

Co jest więc potrzebne?

Pluralizm kulturowy. Startupowe stolice Europy zdają sobie sprawę z tego, że ów pluralizm wśród pracowników, jak i założycieli przekłada się na wyższą innowacyjność oraz produktywność. W naszym kraju jedynie 5 proc. założycieli start-upów pochodzi spoza Polski. Średnia europejska to 12 proc. Podobny jest odsetek zagranicznych pracowników. W UE sięga on 32 proc. My mamy pod tym względem sporo do nadrobienia.

Coraz więcej mówi się o akceleracji start-upów przy korporacjach. Za granicą to już funkcjonuje, a czy rodzime duże spółki, zwłaszcza te Skarbu Państwa, są na to gotowe?

Symbioza korporacji ze start-upami jest możliwa w kilku różnych modelach, np. Corporate Venture Capital, czy też w ramach dedykowanych programów akceleracyjnych i programów korporacyjnych. Niezależnie od formy współpracy może ona być naprawdę bardzo korzystna dla obu stron. Koszty wytworzenia innowacji przez start-up są często znacznie niższe niż w przypadku, gdyby miał to robić dział B+R dużej firmy. Wyprowadzenie projektu badawczo-rozwojowego poza struktury korporacyjne daje znakomite efekty. W ramach międzynarodowych korporacji funkcjonuje około 80 takich programów, co pokazuje popularność tego typu narzędzi.

Dla start-upu z kolei współpraca z dużą firmą może być właśnie tym, co zadecyduje o jego sukcesie. Ale najważniejsze tutaj jest skuteczne skojarzenie obu stron. Z pomocą w takim przypadku mogą przyjść akceleratory specjalizujące się w określonym obszarze rynku. Takie programy pomagają firmom w zidentyfikowaniu obszarów problematycznych i znalezieniu podmiotów, które rozwiążą te problemy przy użyciu nowych technologii. W Polsce w ten sposób działa m.in. program Space3ac, specjalizujący się wykorzystywaniu technologii satelitarnych do rozwiązywania problemów biznesowych.

Jak na sytuację funduszy venture capital i start-upów wpłynie Brexit?

Trudno przewidzieć. Widać lekki spadek aktywności funduszy venture capital w Europie, w drugim kwartale 2016 r. finansowanie VC spadło o 20 proc.. Fundusze po prostu czekają na efekty przetasowania. Ale z pewnością Londyn znacząco stracił w oczach inwestorów i startupowców. Aż połowa założycieli innowacyjnych firm działających w stolicy Wielkiej Brytanii pochodzi spoza tego państwa, a w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy około jednej trzeciej wszystkich inwestycji funduszy VC w Europie została dokonana w spółki mieszczące się właśnie w Londynie. To pokazuje, jak wiele kosztem Londynu zyskać mogą inni uczestnicy rynku. Coraz częściej mówi się o Berlinie, jako o następcy Londynu. Być może również Polsce uda się wykorzystać tę sytuację, aby przyciągnąć do naszego regionu tego typu podmioty.

Jaki jest dziś klimat dla start-upów na świecie?

Obecnie żyjemy w świecie powolnego wzrostu gospodarczego. Jednocześnie obserwujemy postępującą globalizację innowacji. Dostęp do portali social media staje się powszechny, np. w Afryce. Jeden z bardziej rozwiniętych systemów mobilnej bankowości mPesa powstał właśnie na tym kontynencie. To wszystko wymusza na przedsiębiorcach i funduszach VC zmianę modelu biznesowego.

Jak wyglądają polskie fundusze VC na tle Europy?

W Skandynawii jedna firma pod względem wartości zarządzanych aktywów jest większa niż cała polska branża. W Polsce fundusze mają jeszcze zbyt mało kapitału pod zarządzaniem, by mogły wspierać rozwój swoich perełek w taki sam sposób, jak robią to najlepsi w Europie.

Dziś przedsiębiorca innowacyjny musi poza stworzeniem produktu powalczyć o klienta i znaczny udział w rynku. Fundusze VC muszą podążać za inwestycją coraz dalej i wspierać kapitałowo znacznie wyższymi kwotami projekty, które faktycznie zdobywają rynek. Tak wyglądać będzie kierunek zmian modelu biznesowego, o których wspomniałem wcześniej. Najlepsze VC będą coraz większe, natomiast fundusze micro VC, czyli te mające pod zarządzaniem poniżej 100 mln euro będą się przesuwać w stronę inkubatorów i akceleratorów, a tych jest w Europie coraz więcej.

Czy to znaczy, że w Europie jest dziś za dużo tzw. seed funds?

Zdecydowanie mamy do czynienia z nadpłynnością kapitału zalążkowego, czyli przeznaczonego na wsparcie projektów w najwcześniejszych etapach rozwoju. Dziś pozyskanie finansowania na poziomie 0,2–1 mln euro nie jest w Europie problemem. Liczba programów akceleracyjnych i inkubatorów przedsiębiorczości oferujących wsparcie na samym początku rozwoju firmy jest bardzo duża. Wydaje się więc, że ten rynek jest już nasycony i wszedł w fazę selekcji najlepszych.

Wspomniał pan, że fundusze VC muszą podążać za inwestycją coraz dalej. Czy taka polityka follow-on jest dziś w Polsce wdrażana?

Mam wrażenie, że ta polityka jest na polskim rynku trochę zaniedbywana, podczas gdy w bardziej rozwiniętych rynkach jest już standardem. Trzeba pamiętać, że inwestor, który pozostaje przy swoim start-upie po fazie seedowej i uczestniczy w jego dalszym rozwoju na kolejnych etapach, buduje jego wiarygodność. Zwiększa tym samym szansę otrzymania wsparcia finansowego innych inwestorów w kolejnych rundach.

CV

Marcin P. Kowalik to przedsiębiorca, inwestor, współzałożyciel i partner zarządzający Black Pearls VC. Były dyrektor regionalny w strukturach Fundacji Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Członek rady nadzorczej w BT Signaal Poland, Komitetu Interesariuszy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, zasiada w Radzie Programowej fundacji Startup Poland i Radzie Klastra w ICT Interizon, Kluczowego Klastra Krajowego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację