Kraków Airport: Radosław Włoszek: Dreamlinera chętnie przyjmę

Staramy się o połączenia długodystansowe – mówi prezes Kraków Airport Radosław Włoszek.

Aktualizacja: 21.10.2016 08:16 Publikacja: 20.10.2016 23:03

Kraków Airport: Radosław Włoszek: Dreamlinera chętnie przyjmę

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Wydaje się, że lotnisko w Krakowie to samograj. Nawet gdyby nic pan nie robił, to i tak liczba turystów przylatujących do tego miasta będzie rosła. Czego jednak potrzeba portowi w Balicach, by mógł się naprawdę rozwijać?

Radosław Włoszek: W Małopolsce i w samym Krakowie jest magia, która zawsze będzie przyciągała turystów, biznesmenów czy naukowców. Bo przecież Kraków nie jest tylko atrakcją turystyczną. Musimy więc robić wszystko, żeby rozwijać się cały czas i jak najbardziej profesjonalnie przyjmować naszych pasażerów.

Przeszliście gigantyczną „próbę ognia", jaką były Światowe Dni Młodzieży. Co wam dało to doświadczenie?

Rzeczywiście w wakacje obsłużyliśmy rekordową liczbę osób, tylko w sierpniu prawie pół miliona pasażerów, i z pewnością pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi na wielkie wyzwania logistyczne, że można na nas polegać. Praktycznie bez większych zakłóceń obsłużyliśmy pielgrzymów, a także wszystkich innych, którzy korzystali z naszego portu. I że z godnością i powagą przyjęliśmy najważniejszego gościa, jakim był papież Franciszek. W tym bardzo pomogli pracownicy naszego portu, którzy wcześniej zdobyli doświadczenie podczas wizyt poprzednich papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI. Z logistycznego punktu widzenia było to jednak ogromne wyzwanie. Bo przecież lotnisko musiało działać normalnie.

Papież odleciał z Krakowa dreamlinerem LOT. Marzy się panu, by takie duże maszyny operowały z waszego lotniska?

Rzeczywiście dla każdego portu połączenia długodystansowe, obsługiwane dużymi samolotami, są najbardziej prestiżowe. I w tej chwili rozmawiamy o rozbudowie siatki połączeń, a oprócz tych krótko- i średniodystansowych, także o długodystansowych. Każde lotnisko się o nie stara, a Kraków Airport nie jest wyjątkiem. Nie możemy jednak zapominać, że chcąc rozszerzyć ruch w tym segmencie, musimy się cały czas rozwijać i dlatego niezbędne są inwestycje. Rozpoczęliśmy już przygotowania do kolejnych, np. do budowy nowego pasa startowego o długości 2,8 tys. m, który umożliwi nam rozbudowę siatki połączeń. Obecnie staramy się o zgody środowiskowe. To podstawa, by tę inwestycję w ogóle można było rozpocząć. Jej koszt to około 250 mln zł. Jest to jednak inwestycja strategiczna, nie tylko dla Kraków Airport. Będzie miała ogromny wpływ na gospodarkę całej Małopolski. A samo lotnisko będzie mogło za pięć lat obsłużyć 6 mln pasażerów. Trzeba będzie też podnieść kategorię urządzeń nawigacyjnych umożliwiającą naprowadzanie samolotów, by maszyny mogły u nas lądować przy słabej widoczności. A każdego dreamlinera zawsze chętnie przyjmiemy. Zresztą, jak pokazaliśmy, możemy je przyjmować już dzisiaj.

Tyle że maszyna LOT nie była zatankowana do pełna, bo leciała tylko do Rzymu, a nie za ocean. Nie potrzebowała więc do startu długiego pasa.

Dlatego właśnie staramy się nasze inwestycje planować tak, aby umożliwić korzystanie z naszej infrastruktury jak największej grupie maszyn, także w trudnych warunkach atmosferycznych.

W tym roku dwa razy był pan na konferencji „Routes", najważniejszej dla portów lotniczych, gdzie się „łowi" połączenia. Dokąd chciałby pan wysyłać samoloty?

O rozwoju siatki połączeń z Kraków Airport rozmawiamy z wieloma liniami lotniczymi. W ostatnich miesiącach udało nam się rozbudować siatkę o Genewę, francuskie Lourdes, Portugalię, nowe kierunki włoskie. Cały czas monitorujemy sytuację w Turcji, bo naszym zdaniem to bardzo ciekawy kierunek. Ciekawym miastem jest Norymberga, z którą współpracuje Kraków.

Co w takim razie, oprócz planowanego pasa startowego, będzie zmodernizowane, a co wybudowane w ramach programu inwestycyjnego?

W ostatnich miesiącach wybudowaliśmy parking terenowy, który znajduje się niedaleko terminala i parkingu wielopoziomowego. Natomiast najważniejszą inwestycją kubaturową jest rozbudowa terminala pasażerskiego. Drugi etap tej inwestycji zakończyliśmy przed Światowymi Dniami Młodzieży. Cały projekt jest niestety opóźniony o ponad półtora roku, ale jesteśmy zdeterminowani, żeby zakończył się w ostatnim kwartale 2016 r.

Kraków Airport to także spółki zależne. Jakie ma pan plany wobec otoczenia portu, marzy się panu Airport City?

Rzeczywiście budujemy strategię dla całej grupy, nie ograniczając się do samej spółki. Bo każde lotnisko, które jest przecież wielkim zakładem pracy, musi patrzeć na swoją przyszłość zarówno pod kątem usług typowo lotniczych, jak i pozalotniczych. A ponieważ prognozy dla lotnictwa w Polsce są optymistyczne, to inne usługi będą się rozwijać. Konieczność rozwoju lotniska dostrzegają także nasi udziałowcy.

Wśród krytyków budowy Centralnego Portu Lotniczego słychać opinie, że gdyby powstał, mocno uderzyłby w krakowski port. Obawia się pan takiego rozwoju sytuacji?

Kraków i Małopolska mają walory, które pozwolą nam walczyć o pozycję naszego lotniska. Oczywiście uważnie słuchamy wszystkich głosów o CPL oraz o samej strategii dla tej branży i uczestniczymy w dyskusji. Czekamy więc na finalne decyzje, które będą bardzo ważne zarówno dla portów, jak i dla przewoźników. Analizujemy ich ewentualny wpływ na naszą działalność. Transport lotniczy nieustannie jest poddawany przemianom. Dzisiaj nie wiemy chociażby, jakie będą konsekwencje Brexitu i jak rozwinie się sytuacja w Turcji. Ale w każdym wypadku musimy zapewnić bezpieczeństwo i wysoką jakość obsługi naszym pasażerom i przewoźnikom. Natomiast Światowe Dni Młodzieży udowodniły, że potrafimy stanąć na wysokości zadania i profesjonalnie pokazać światu markę Krakowa i markę Polski.

CV

Radosław Włoszek jest prezesem lotniska w Krakowie od sierpnia 2016 r. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego i studiów podyplomowych na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W latach 2006–2008 dyrektor i prezes PUHiT Kraków, a 2009–2016 szef działu zarządzania majątkiem w Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa w Katowicach.

Rz: Wydaje się, że lotnisko w Krakowie to samograj. Nawet gdyby nic pan nie robił, to i tak liczba turystów przylatujących do tego miasta będzie rosła. Czego jednak potrzeba portowi w Balicach, by mógł się naprawdę rozwijać?

Radosław Włoszek: W Małopolsce i w samym Krakowie jest magia, która zawsze będzie przyciągała turystów, biznesmenów czy naukowców. Bo przecież Kraków nie jest tylko atrakcją turystyczną. Musimy więc robić wszystko, żeby rozwijać się cały czas i jak najbardziej profesjonalnie przyjmować naszych pasażerów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację