Lodovico Benvenuti: Zakaz geoblockingu osłabi rynek

Podwojenie Polakom cen za dostęp do muzyki przez serwisy streamingowe nie jest najlepszym sposobem na promowanie wspólnych wartości europejskich - przekonuje Lodovico Benvenuti, dyrektor europejskiego biura organizacji IFPI reprezentującej branżę fonograficzną.

Aktualizacja: 31.07.2017 07:58 Publikacja: 30.07.2017 19:01

Lodovico Benvenuti: Zakaz geoblockingu osłabi rynek

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński

Objął pan stanowisko całkiem niedawno, z jakimi wyzwaniami dla branży będzie pan ścierał w tej roli?

Lodovico Benvenuti: Po pierwsze muszę dobrze zrozumieć ten sektor. Przeszedłem z branży audiowizualnej, część trendów w obu tych branżach jest bardzo podobna, ale w muzycznej są też całkiem nowe dla mnie zagadnienia. Do tego dochodzi strategia Komisji Europejskiej w zakresie Jednolitego Rynku Cyfrowego, z którą wiążą się prace nad wieloma kluczowymi dla tych branż dokumentami. To wielkie wyzwanie, pociągające ze sobą wiele ważnych zmian, których skutki będą mieć wpływ na cały sektor kreatywny.

Na jakim etapie są teraz prace nad zakazem geoblockingu w branży muzycznej, kiedy spodziewa się pan ostatecznych decyzji w tej sprawie?

Trwa tzw. proces trilogu, który zatrzymał się teraz w takim refleksyjnym momencie, bo KE i Parlament Europejski nie doszły do porozumienia w tej sprawie. Punktem spornym jest to czy taką regulacją powinny być objęte treści objęte prawem autorskim. Przytłaczająca większość państw członkowskich jest przeciwko takim zmianom, a więc popierają stanowisko Komisji Europejskiej. Już za prezydencji maltańskiej nie udało się wypracować w tej sprawie żadnego konsensusu i sprawa przeszła na prezydencję estońską i będzie mieć kontynuację we wrześniu.

Jakie konsekwencje taka decyzja miałaby dla sektora?

Włączenie utworów objętych prawem autorskim w zakres zakazu geoblockingu przede wszystkim uniemożliwi dopasowywanie ofert muzycznych serwisów streamingowych do potrzeb poszczególnych rynków europejskich i będzie miało znaczący wpływ na cały kształt tego strategicznego z naszego punktu widzenia segmentu rynku. W rezultacie może więc zagrozić dalszemu rozwojowi branży i może mieć negatywny wpływ na cały sektor muzyczny, który właśnie po 15 latach spadków zaczął teraz znowu rosnąć, w dużej mierze dzięki rozwojowi serwisów streamingowych. Obecnie platformy streamingowe dopasowują swoje strategie do sytuacji gospodarczej na poszczególnych rynkach UE. Bo te rynki się między sobą różnią. I tak w Polsce ceny subskrypcji takich usług jak Spotify są w połowie tańsze niż np. w Niemczech (równowartość 4,25 euro, podczas gdy w Niemczech – 9,99 euro). Jeśli rzeczywiście zostaną wprowadzone zmiany i nasząbranżę obejmie zakaz geoblockingu, branża będzie zmuszona wyrównać ceny tych samych usług na rożnych rynkach i będzie je równać w górę.

Czemu nie w dół?

Zazwyczaj jest tak, że jednak w takich sytuacjach ceny nie spadają. Należy się spodziewać, że ceny będą wyrównane do największych rynków. Rynek niemiecki czy francuski jest kilkukrotnie większy od polskiego, a tam ceny są dwukrotnie wyższe niż w Polsce.

To trochę filozoficzny problem, bo skoro celem jest ujednolicanie rynku, to takie zmiany są jego naturalną konsekwencją.

Tak, ale dlaczego zaczyna się je akurat od muzyki? W świecie usług audiowizualnych, z którego pochodzę, rzeczywiście są problemy z dostępem do wybranych treści poza granicami swojego kraju. W sektorze muzycznym tego problemu nie ma. Każdy ma dostęp do tej samej bazy utworów niezależnie od kraju, w którym ich słucha.

Europosłanka Róża Thun wciąż twierdzi, że to nieprawda.

A ja cały czas nie wiem, dlaczego tak twierdzi: na pewno mogło się kiedyś zdarzyć, że ktoś nie mógł znaleźć w katalogu jakiejś pojedynczej piosenki, ale z naszych analiz wynika, że nie ma takich problemów na szerszą skalę. Każdy podróżujący po Europie przekonał się już, że takich problemów po prostu już nie ma. W naszym przypadku ok. 99 % proc. repertuaru jest dostępne dla wszystkich w serwisach streamingowych, nie powinniśmy więc mówić o problemie.

Objęcie muzyki zakazem geoblockingu jest po prostu kolejnym krokiem w kierunku ujednolicania rynku, które zapoczątkowało zniesienie roamingu.

Porównywanie zniesienia w Europie roamingu do wprowadzenia zakazu geoblockingu w branży muzycznej nie jest trafione. Roaming obejmuje usługi głosowe i transfer danych, nasze treści objęte prawem autorskim to zupełnie inny temat. Jak już wspominałem, nasza branża umożliwia odsłuchiwanie tych samych utworów we wszystkich krajach UE. Telekomy takich rozwiązań samodzielnie nie wprowadzały, co więcej, roaming nadal przecież obowiązuje w określonych sytuacjach.

Mam bardzo prowspólnotowe poglądy, ale podwojenie Polakom cen za dostęp do muzyki przez serwisy streamingowe nie jest najlepszym sposobem na promowanie wspólnych wartości europejskich. To tylko dodatkowo spopularyzuje piractwo, które w przypadku muzyki, inaczej niż w innych branżach, jest jedną z głównych konkurentów legalnych graczy.

Co jeszcze jest w tej chwili priorytetem dla sektora muzycznego?

Jedną z najważniejszych obecnie inicjatyw jest likwidacja tzw. value gap, czyli stworzenie takiego systemu, w którym wszystkie usługi cyfrowe będą podlegać takim samym zasadom. Obecnie część platform w rodzaju Spotify i Deezera negocjuje z branżą uczciwe stawki, a platformy korzystające z treści wrzucanych na nie przez użytkowników, jak YouTube, interpretują sobie zapisy dyrektywy o e-handlu w sposób, który umożliwia im zajmowanie w takich negocjacjach uprzywilejowanej pozycji. W rezultacie stawki płacone wytwórniom przez Spotify potrafią być 20 razy wyższe niż te płacone im przez YT choć liczba ich użytkowników jest kilkukrotnie wyższa. YouTube w czasie negocjacji korzysta z art. 14 dyrektywy o e-handlu, w którym znajduje się zapis o tzw. „bezpiecznej przystani" i twierdzi, że nie może ponosić odpowiedzialności za znajdujące się na w portalu treści wrzucane tam przez internautów. Komisja Europejska zaproponowała więc teraz nową interpretację tych zapisów dyrektywy o e-handlu, która ma na celu umiejętne rozwiązanie tego problemu. Propozycja jest teraz dyskutowana w Parlamencie Europejskim i widzimy dla niej poparcie polityczne, bo ona jest naprawdę rozsądna.

Pewnie objęcie muzyki zakazem geoblockingu jest po prostu pierwszym krokiem w kierunku objęcia ta samą regulacją dużo bardziej skomplikowanego rynku telewizyjnego.

Ale skoro branży muzycznej udało się samodzielnie stworzyć system usług ponadgranicznych i spopularyzować dostęp do cyfrowej muzyki, po co narzucać tego rodzaju zmiany temu sektorowi? Jeśli prawdą jest, że celem UE rzeczywiście jest sektor usług audiowizualnych - a tu rzeczywiście Unia już sporo robi, bo wprowadza zasadę ponadgranicznego dostępu do usług on-line, tzw. przenoszenia usług, oraz analizuje zapisy dyrektywy satelitarno-kablowej – niech Unia zajmie się bezpośrednio od razu tym sektorem, a nie po drodze reguluje inne – np. muzyczny -, które tego nie potrzebują.

Jak IFPI prognozuje sytuacje w branży muzycznej w przyszłym roku?

Sytuacja w naszym sektorze się poprawia i na pewno w przyszłorocznym podsumowaniu rynku będzie to widać. Nie ma może powodu do hurraoptymizmu, ale przestawienia się branży na sprzedaż muzyki cyfrowej pozwala nam być dobrej myśli. Nasze wyniki będą jednak zależały także od decyzji legislacyjnych, w tym tej o geoblockingu.

Kiedy mogą zacząć obowiązywać nowe przepisy ws. value gap?

Cały proces ma szansę legislacyjnie zakończyć się do końca 2018 roku, potem państwa członkowskie mają dwa lata na wdrożenie nowych przepisów, więc realnie nowe zasady mogłyby zacząć obowiązywać ok. 2020 roku. Dwa lata to w cyfrowej branży dużo, ale może się zdarzyć, że – wiedząc, iż takie prawo jest już uchwalone – platformy w rodzaju YouTube same zaczną szybciej oferować artystom godziwe stawki za udostępnianie ich utworów.

To trochę wina branży, że pozwoliła Google tak się rozrosnąć.

To nie jest kwestia rozmiarów Google'a. Myślę, że problem leży gdzie indziej – nieprecyzyjne regulacje w europejskim prawie autorskim pozwalają Google'owi/YouTube korzystać z interpretacji, która zapewnia im określone przywileje. Naszym zdaniem taka interpretacja jest niezgodna z faktami i pierwotną intencją legislatora. Mamy nadzieję na zmianę tej sytuacji wraz z uchwaleniem nowej legislacyjnej propozycji Komisji Europejskiej. YouTube jest jednym z najważniejszych źródeł konsumpcji muzyki (ponad 80% użytkowników serwisu korzysta z niego właśnie dla muzyki) i oferuje fantastyczne możliwości jeśli chodzi o jej promocję – stanowi więc doskonałe narzędzie dla naszego sektora, ale pod warunkiem, że korzystanie z muzyki nie odbywa się kosztem artystów, twórców i producentów muzycznych.

CV

Lodovico Benvenuti jest od czerwca tego roku dyrektorem europejskiego biura Międzynarodowego Stowarzyszenia Branży Fonograficznej IFPI w Brukseli. Wcześniej przez 11 lat reprezentował w Brukseli włoską Grupę Mediaset, pracował też dla Europejskiej Unii Nadawców. Z wykształcenia jest prawnikiem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację