Krzysztof Rygiel, Hill+Knowlton Strategies: Pokemony biją kolejne rekordy

Szczyt popularności gry w Polsce jest dopiero przed nami – uważa ekspert z Hill+Knowlton Strategies Krzysztof Rygiel.

Aktualizacja: 21.07.2016 20:50 Publikacja: 21.07.2016 19:45

Krzysztof Rygiel, Hill+Knowlton Strategies: Pokemony biją kolejne rekordy

Foto: materiały prasowe

Rz: Świat oszalał na punkcie Pokemon Go. Kto jeszcze oprócz twórców gry może na niej zarabiać?

Krzysztof Rygiel: To prosta gra, która popularność zawdzięcza wykorzystaniu geolokalizacji oraz rzeczywistości rozszerzonej. Dzięki nim gracze muszą przemieszczać się w realnym świecie. Właśnie ten czynnik ma największy potencjał marketingowy. Gracze szukający pokemonów mogą odwiedzić konkretne miejsca – pokestopy – w celu uzupełnienia zapasów. Dzięki mikropłatnościom konkretny pokestop można wyposażyć w moduł, który wabi więcej Pokemonów. Takich miejsc szukają gracze, bo mogą w nich złapać więcej pokemonów.

Ten właśnie punkt można wykorzystać marketingowo?

Tak, przede wszystkim do ściągnięcia potencjalnych klientów do sklepu czy restauracji. Eksperymentują z tym kawiarnie, bo gracze chętnie usiądą na kawę czy przekąskę. Szybko zareagowały też niektóre sklepy z grami – przy okazji wizyty możliwe jest, że gracze wejdą do środka i coś kupią. Ten mechanizm zaczął nawet wykorzystywać jeden z rosyjskich banków. Na razie z marketingowego punktu widzenia najlepszą opcją jest premiowanie graczy, którzy znajdą się w konkretnych miejscach. W przyszłości mogą się pojawić kolejne możliwości. Myślę, że deweloper nadal jest przytłoczony globalną popularnością aplikacji, ale szybko się otrząśnie i zacznie myśleć nad dodatkowymi (poza mikropłatnościami) formami monetyzacji gry.

Ten szał za kilka tygodni minie?

Popularność Pokemon Go opiera się na sprawdzonej marce połączonej z innowacyjnym mechanizmem gry. Taka formuła przyciągnie graczy na dłuższy czas. Deweloper będzie musiał jednak co jakiś czas wprowadzać nowości. Przełomem będzie możliwość handlu lub wymiany złapanych pokemonów. Inna możliwość to dodatkowe opcje, które pozwolą innym podmiotom wykorzystać grę do promocji swoich produktów. Deweloper ma świadomość, że nie będzie łatwo utrzymać taką popularności i że stopniowo użytkowników będzie ubywać. Mikropłatności pozwolą jednak jeszcze przez wiele miesięcy zapewnić stały dochód liczony w milionach dolarów.

Na razie Pokemon Go podbija rynek amerykański, a co z Polską?

Ta gra podbiła polski rynek jeszcze przed oficjalną premierą. U nas była popularniejsza niż na innych rynkach europejskich, a nawet niż na niektórych obszarach USA, gdzie była dostępna oficjalnie. Wpływ na to mają mikropłatności, bez których można komfortowo grać. Myślę, że szczyt popularności gry w Polsce jest przed nami.

A komu może ona zaszkodzić? Podobno stratne mogą być serwisy społecznościowe.

Pokemon Go cały czas bije kolejne rekordy – została już najpopularniejszą grą mobilną na rynku amerykańskim. Naturalna jest rywalizacja z innymi aplikacjami o czas, jaki poświęcają im użytkownicy – Pokemon Go zdążyła już zdetronizować Facebooka, Tindera i szereg innych aplikacji społecznościowych. Trudno jednak mówić o długofalowym zagrożeniu. Myślę, że moda na Pokemon Go potrwa jeszcze jakiś czas, a później baza graczy będzie się stabilizować – odpadną ci, którzy zainstalowali grę z ciekawości.

Gdzie tkwi przyczyna sukcesu Pokemon Go?

To wypadkowa dwóch czynników – silnej, choć w ostatnich latach nieco przykurzonej marki Pokemon, do której ogromna grupa potencjalnych użytkowników czuje sentyment, oraz mechanizmów (geolokacja i rozszerzona rzeczywistość), które są podstawą mechaniki gry. One wprowadziły nową jakość do grania na urządzeniach mobilnych. Prawdopodobnie żaden z nich osobno nie przyniósłby tak dużego sukcesu. Wprowadziły do gier mobilnych powiew świeżości, który będą starali się wykorzystać inni deweloperzy.

Gdzie jest granica między rozrywką a normami społecznymi, przyzwoitością? Ostatnio głośno było o łapaniu pokemonów w okolicach cmentarzy, kościołów.

Możliwość gry i łapania pokemonów w miejscach, w których nie powinno się tego robić (np. w miejscach pamięci), jest problemem, z którym powinien uporać się deweloper gry. W ostatnich dniach głośno było o Muzeum Holocaustu, terenie byłego obozu zagłady Auschwitz czy obszarach wciąż zaminowanych po wojnie z lat 90. na Bałkanach. Deweloper gry musi monitorować tego typu sytuacje oraz stopniowo wykluczać możliwość gry w kontrowersyjnych miejscach. Na pewno będzie to właściwa reakcja z wizerunkowego punktu widzenia. Udowodni, że deweloper podchodzi poważnie do produktu i jego użytkowników, chce go ulepszać, a nie tylko zarabiać za wszelką cenę. Z czasem w kontrowersyjne miejsca przestaną się zapuszczać również gracze. Gra w niewłaściwych miejscach wywołuje negatywne emocje. To tylko jedna strona medalu. Pokemon Go można też wykorzystać do promocji pozytywnych postaw.

Na przykład?

Doskonałym przykładem jest apel jednego z amerykańskich schronisk, aby przy okazji szukania w okolicy pokemonów zabrać na spacer bezdomnego psa. Myślę, że z czasem dopracowywana przez wydawcę gra przestanie budzić kontrowersje, a ludzie, którzy nie grają, przestaną zwracać uwagę na przechodniów z nosem utkwionym w ekranie smartfona. Oczywiście umiar i rozwagę powinni zachować też gracze.

CV

Krzysztof Rygiel jest konsultantem w agencji doradczej Hill+Knowlton Strategies. Specjalizuje się w komunikacji produktowej, związanej z sektorem IT, telekomami i grami wideo. Realizował projekty m.in. dla Microsoftu, Huawei, CI Games, Facebooka oraz Intela.

Rz: Świat oszalał na punkcie Pokemon Go. Kto jeszcze oprócz twórców gry może na niej zarabiać?

Krzysztof Rygiel: To prosta gra, która popularność zawdzięcza wykorzystaniu geolokalizacji oraz rzeczywistości rozszerzonej. Dzięki nim gracze muszą przemieszczać się w realnym świecie. Właśnie ten czynnik ma największy potencjał marketingowy. Gracze szukający pokemonów mogą odwiedzić konkretne miejsca – pokestopy – w celu uzupełnienia zapasów. Dzięki mikropłatnościom konkretny pokestop można wyposażyć w moduł, który wabi więcej Pokemonów. Takich miejsc szukają gracze, bo mogą w nich złapać więcej pokemonów.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację