Rz: Był już Smogathon i KrakHack, teraz szykowany jest HackYeah, największy hackathon w Europie. Skąd pomysł Krakowa na wykorzystanie innowacyjnych pomysłów obywateli?
Jacek Majchrowski: To naturalne, że strategiczne działania miejskie trzeba realizować z udziałem mieszkańców. Ich potencjał, energia, pomysły – wszystko to daje samorządowi napęd i wytycza kierunek rozwoju Krakowa. Jeżeli dialog z mieszkańcami ubierzemy w innowacyjne, nieograne formuły, to zachęcimy mieszkańców do uczestnictwa. Wysoka frekwencja potrafi wywołać taką burzę mózgów, o jaką nam chodzi.
Dzięki młodym ludziom i ich świeżemu spojrzeniu możemy ulepszyć miasto. Trzeba powiedzieć, że KrakHack nas ośmielił. Wzięło w nim udział ponad 100 kreatywnych, młodych osób, a projekty, które zostały wyróżnione, znalazły się w planach do realizacji na najbliższe lata. Nagrodzone projekty dotyczyły bardzo różnych dziedzin życia – od usprawnienia pracy urzędu i sprawienia, by mieszkańcy szybciej odszukiwali potrzebne informacje poprzez wykorzystanie potencjału studni artezyjskich, dzięki którym przestrzeń miejska zyska nowe funkcje rekreacyjne, zdrowotne i edukacyjne, aż do projektu, który ma na celu poprawienie humoru użytkownikom komunikacji miejskiej.
Czy planujecie kolejne przedsięwzięcia tego typu?
Zarówno KrakHack, jak i realizowany wcześniej projekt „Kraków dla Pokoleń", gdzie zaprosiliśmy mieszkańców do dyskusji o wizji rozwoju miasta dla przyszłych pokoleń, a więc w perspektywie sięgającej dalej niż przygotowywana strategia, doskonale się sprawdziły. Będziemy więc korzystać nadal z tej formuły, dyskutując o konkretnych dziedzinach życia w Krakowie. Ale hackathony sprawdzają się nie tylko, jeżeli chodzi o dotarcie do ludzi młodych. Podobny dialog prowadzimy także z seniorami w ramach Krakowskiej Rady Seniorów.