Tomasz Rogala: Pensje zależą od wyników

Trudno dzielić pieniądze, których jeszcze nie mamy. Dlatego proponuję poczekać jeszcze kilka miesięcy z rozmowami o wynagrodzeniach górników – przekonuje prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.

Aktualizacja: 12.06.2017 06:46 Publikacja: 11.06.2017 21:48

Tomasz Rogala

Tomasz Rogala

Foto: materiały prasowe

Rz: Jak bardzo wydobycie węgla w Polskiej Grupie Górniczej odbiega od planu?

Po I kwartale wydobyliśmy o 1,2 mln ton węgla mniej, niż zakładaliśmy. Problem dotyczy przede wszystkim kopalni Piast-Ziemowit, gdzie występują problemy geologiczne. Ograniczenie inwestycji w poprzednich latach spowodowało, że w tej kopalni wydobycie skoncentrowano zaledwie na pięciu ścianach, bez żadnych rezerw. Gdy pojawiły się nieoczekiwane trudności geologiczne, które w górnictwie nie są rzadkością, i musieliśmy wyłączyć dwie ściany, nie mieliśmy więc możliwości odrobienia tych strat. W jednej chwili dobra kopalnia w grupie spadła na ostatnie miejsce pod względem osiąganych wyników. To nie powinno mieć miejsca, dlatego pracujemy nad tym, by już w drugim półroczu zakład ten miał więcej ścian do dyspozycji.

Inwestycje wymagają jednak czasu, trudno więc będzie szybko odrobić straty. Plan na ten rok zakłada wydobycie 32 mln ton węgla. Uda się to osiągnąć?

Te 32 mln ton to program realny. Nasze prace dotyczą nie tylko kopalni Piast-Ziemowit, odbudowujemy potencjał wydobywczy w całej grupie. Jeszcze w 2012 r. liczba ścian w kopalniach Kompanii Węglowej sięgała 43, tymczasem na początku 2017 r. jej następczyni, czyli PGG, miała już do dyspozycji tylko 32 ściany. Dlatego wznawiamy inwestycje. Ustabilizowanie mocy produkcyjnych jest jedną z trzech kluczowych inicjatyw zaplanowanych na ten rok.

A pozostałe dwie?

Pierwszą było wchłonięcie kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego. To było bardzo skomplikowane przedsięwzięcie, które udało się sfinalizować. Teraz skupiamy się na integracji przejętych aktywów z resztą grupy. Kolejnym zadaniem jest uporządkowanie relacji z klientami, czyli zmiana roli naszych handlowców z pasywnej na aktywną. Chcemy być nie tylko sprzedawcami węgla, ale także doradcami naszych klientów. Robimy też porządki w kontraktach. Stawiamy na umowy długoterminowe z wbudowaną formułą cenową, które z jednej strony zabezpieczą naszych klientów w razie nagłych wzrostów cen węgla na rynku, a z drugiej zabezpieczą nas przed spadkami cen. Uważam też, że im większy wolumen surowca zamawia klient, tym lepszą cenę powinniśmy mu zaoferować.

To oznacza, że krajowe koncerny energetyczne, czyli współwłaściciele PGG, będą płaciły najmniej za tonę węgla. Czy to one dyktują teraz ceny?

Cena to wynik negocjacji.

Inwestorzy – głównie firmy energetyczne – niedawno zobowiązały się przelać do spółki kolejny 1 mld zł. Jaka część tych pieniędzy wpłynęła już do spółki?

Na czerwiec przewidziana jest wpłata drugiej transzy i wówczas będziemy mieć już większą część tej kwoty. Trzecia transza wpłynie do nas na początku 2018 r. Te pieniądze przeznaczamy na inwestycje, które pomogą nam odbudować moce wydobywcze. Pracujemy nad osiągnięciem jak najlepszego wyniku finansowego firmy.

W takiej sytuacji trudno będzie odmówić załodze wypłaty 14. pensji. W porozumieniu ze związkami zawodowymi jest jasny zapis, że przywrócicie to wynagrodzenie w przypadku poprawy sytuacji.

Na razie mamy jedynie przesłanki, że ten rok może być dla spółki dobry. Trudno jest dzielić pieniądze, których jeszcze nie mamy. Dlatego proponuję poczekać jeszcze kilka miesięcy i dopiero wtedy usiąść do rozmów.

Na początku roku nie czekał pan, tylko od razu wypłacił górnikom nagrody z pierwszych zysków. Nic dziwnego, że związkowcy już teraz walczą o więcej.

Taka jest rola związków zawodowych, by walczyć o pieniądze i dobre warunki pracy dla załogi. To naturalne. My natomiast, jako zarząd, apelujemy o rozsądek. Do połowy 2018 r. mamy czas, by wypracować układ zbiorowy pracy. Jestem zdania, że spółka powinna wypłacać wynagrodzenia uzależnione od wyników pracy.

O tym mówił chyba każdy prezes każdej spółki węglowej, ale na słowach się kończyło. Jak to zrobić?

Płaca musi być powiązana z wynikami kopalni i spółki. Jestem za tym, by dodatki do wynagrodzeń, których w górnictwie jest sporo, wrzucić do stałej podstawowej pensji. Dodatkowo premiowane byłyby najważniejsze stanowiska w procesie produkcji. Natomiast wypłata tzw. 14. pensji powinna być uzależniona od wyników. Kiedy kopalnia ma zysk, to pracownikom powinna przysługiwać część tego wynagrodzenia. Pozostałe środki wypłacane byłyby po osiągnięciu zysku przez całą spółkę. W ten sposób motywujemy załogę do efektywnej pracy.

Taką motywację widzimy w kopalni Sośnica, która była przeznaczona do likwidacji, a dziś osiąga zyski. Ale to wcale nie znaczy, że nie trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), prawda?

Nic nie jest przesądzone. Sośnica przez 10 lat przynosiła straty. Dopiero teraz, gdy uzyskała dostęp do nowych złóż, a załoga zwiększyła efektywność pracy, kopalnia wreszcie realizuje plan i osiąga dodatni wynik finansowy. Jednak o tych 10 latach nie możemy zapominać. Musimy dokładnie przeanalizować, czy Sośnica będzie w stanie w kolejnych latach utrzymać poziom wydobycia i przynosić zyski. Furtka pozwalająca przekazywać do SRK kopalnie zamyka się z końcem 2018 r. Później sami będziemy musieli ponosić koszty likwidacji kopalń.

Jakie kopalnie trafią jeszcze do SRK?

Zgodnie z zapowiedziami, będzie to ruch Śląsk, pozostała część Wieczorka, a także powierzchnia kopalni Rydułtowy.

Nieoficjalnie mówi się też o innych kopalniach, np. Halembie czy Wujku.

Halemba była rzeczywiście w trudnej sytuacji, ale teraz zaczęła realizować plan. Na razie niczego nie przesądzamy. Natomiast Wujek ma dodatni wynik finansowy, a jego złoża wyczerpią się za siedem lat, więc teraz likwidacja zakładu nie ma sensu. Zasada jest jedna: nie możemy dotować kopalń, które przynoszą straty.

Spółka zakłada zmniejszenie kosztów z obecnych 239 zł do 203 zł na tonę wydobytego węgla w 2030 r. Jak to zrobicie?

Część kosztów administracyjnych już została zmniejszona. Następnym krokiem będzie usprawnienie ścieżek logistycznych. Jest to związane z dopasowaniem produktu do profilu klienta i odpowiednim zarządzaniem dostawami. Widzimy tu duże pole do oszczędności. Do tego usprawnimy też zarządzanie majątkiem. Możemy na przykład optymalizować zakupy niektórych urządzeń, lepiej wykorzystując to, co już mamy na kopalniach.

Kiedy skrócicie terminy płatności dla dostawców, które sięgają dziś 120–150 dni?

Rozważamy pewne ruchy w tej sprawie, ale jest zbyt wcześnie, by o tym mówić.

CV

Tomasz Rogala stoi na czele Polskiej Grupy Górniczej od początku jej powstania w maju 2016 r. Od lutego 2016 r. zarządzał Kompanią Węglową, której kopalnie zostały przeniesione właśnie do PGG. Wcześniej prowadził kancelarię prawną. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego.

Rz: Jak bardzo wydobycie węgla w Polskiej Grupie Górniczej odbiega od planu?

Po I kwartale wydobyliśmy o 1,2 mln ton węgla mniej, niż zakładaliśmy. Problem dotyczy przede wszystkim kopalni Piast-Ziemowit, gdzie występują problemy geologiczne. Ograniczenie inwestycji w poprzednich latach spowodowało, że w tej kopalni wydobycie skoncentrowano zaledwie na pięciu ścianach, bez żadnych rezerw. Gdy pojawiły się nieoczekiwane trudności geologiczne, które w górnictwie nie są rzadkością, i musieliśmy wyłączyć dwie ściany, nie mieliśmy więc możliwości odrobienia tych strat. W jednej chwili dobra kopalnia w grupie spadła na ostatnie miejsce pod względem osiąganych wyników. To nie powinno mieć miejsca, dlatego pracujemy nad tym, by już w drugim półroczu zakład ten miał więcej ścian do dyspozycji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację