Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek: Nowi ludzie dodają dynamiki

Do Orlenu trzeba wpuścić trochę świeżej krwi. Ludzi, którzy mają inne spojrzenie na pewne procesy, wizję – mówi prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

Aktualizacja: 05.06.2018 10:37 Publikacja: 04.06.2018 21:52

Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek: Nowi ludzie dodają dynamiki

Foto: materiały prasowe

Rz: Zacznijmy od rosnących cen paliw. Jak je zatrzymać?

Sytuacja na rynku surowców wynika z niestabilnego otoczenia geopolitycznego. Chodzi przede wszystkim o konflikt w rejonie Zatoki Perskiej, ale też rozpad przemysłu naftowego w Wenezueli. Do tego dołożyła się decyzja USA o wyjściu z porozumienia nuklearnego z Iranem. To spowodowało, że prognozy średnich cen ropy na lata 2018 i 2019 są wyższe, co najmniej o 7–10 dol. niż przed miesiącem. To musi przekładać się w pewnym stopniu na ceny paliw. Warto jednak podkreślić, że mimo rosnących cen ropy w Polsce paliwo na stacjach benzynowych należy nadal do najtańszych w Europie. Działamy na konkurencyjnym rynku i polityka cenowa musi uwzględniać działania innych operatorów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że wysokie ceny paliw wcale nie muszą być korzystne dla producentów i dystrybutorów paliw, bo ograniczają popyt. Obecnie możemy utrzymywać marże na takim poziomie, by ograniczać spadek popytu.

Orlen weźmie na siebie koszty tzw. opłaty emisyjnej, planowanej od 2019 r.?

Tak, podtrzymuję tę deklarację, mając świadomość, że kierując Orlenem muszę myśleć o klientach, jak i satysfakcji akcjonariuszy. Poprawa jakości powietrza w Polsce wymaga dużych inwestycji m.in. w elektromobilność. Sposobem na ich sfinansowanie będzie opłata emisyjna. Takie rozwiązanie wprowadziło już wiele krajów w Europie. Orlen z silnie rozwiniętą petrochemią i energetyką może na tym skorzystać. Bo to właśnie m.in. produkty petrochemiczne są wykorzystywane do budowy aut elektrycznych.

Na jakim etapie jest fuzja Orlenu i Lotosu? Kto kogo w końcu ma kupić?

Transakcję planujemy zrealizować zgodnie z zapisami listu intencyjnego z ministrem energii i nic się w tym zakresie nie zmieniło. Oznacza to, że kupującym będzie Orlen. To zresztą dość naturalne rozwiązanie w tego typu transakcjach, że podmiotem wiodącym jest spółka większa, silniejsza biznesowo i finansowo, o bardziej zdywersyfikowanej działalności i doświadczeniu w zakresie konsolidacji.

Jakie będą kolejne kroki?

Koncentrujemy się na tzw. due diligence i przygotowaniu wniosku do Komisji Europejskiej o zgodę na koncentrację. Zakładamy, że prenotyfikacja mogłaby się rozpocząć w najbliższych tygodniach. W ten sposób cały proces powinien zostać zakończony już w drugiej połowie 2019 r.

Jak pan skomentuje wypowiedź ministra energii, że rafineria w Gdańsku pozostanie osobną spółką?

Wszystkim stronom zaangażowanym w ten proces zależy, aby powstał silny podmiot. W żadnym wypadku nie chcemy i nie będziemy ograniczać korzyści dla regionu. I odnosi się to zarówno do Gdańska, jak i Płocka. Zazębianie się niektórych obszarów będzie naturalne i tu zajdzie potrzeba optymalizacji, ale raczej jakościowej, ukierunkowanej na dalszy rozwój. Nie spowoduje to więc zmniejszenia podatków w regionach czy redukcji zatrudnienia.

Które obszary będą potrzebowały optymalizacji?

Produkcja, logistyka, zakupy czy inwestycje. Istnieje kilka obszarów, których funkcjonowanie trzeba będzie dostosować do potrzeb. Dotyczy to zarówno mechanizmów funkcjonowania połączonych podmiotów, jak i realiów rynkowych.

Co powie Bruksela?

Dopiero rozpoczynamy dialog z Komisją Europejską i nie chciałbym wypowiadać się za nią. Mówiąc na pewnym poziomie ogólności Komisja Europejska patrzy na koncentrację z szerokiej, europejskiej perspektywy. Orlen i Lotos to nie tylko krajowy rynek. Firmy prowadzą działalność poza granicami Polski. To nie musi być i najprawdopodobniej nie będzie decyzja zerojedynkowa. Może się okazać, że pewną część działalności trzeba będzie sprzedać lub wydzielić. Jesteśmy na to przygotowani i dostosujemy się do wytycznych Komisji. Nam przecież również zależy, żeby transakcję przeprowadzić z korzyścią dla naszych klientów w całej Europie. Trwają analizy, czy koncentracja ta nie zostanie w całości bądź części odesłana przez Komisję Europejską do polskiego regulatora rynku.

Politycy z Trójmiasta nie są do transakcji przekonani.

Połączenie Orlenu i Lotosu to nie jest nowy pomysł – przewijał się jeszcze za czasów rządów PO czy pierwszego rządu PIS. Nie do końca rozumiem argumentację polityków opozycji, którzy straszą, że ten projekt będzie miał negatywne skutki dla Wybrzeża. Zainicjowana transakcja może tak naprawdę wyłącznie umocnić Lotos, a co za tym idzie cały region. Przecież Orlen to doświadczony gracz na rynku akwizycji i przejęć. Przykładem Anwil, Orlen Południe czy czeski Unipetrol.

Ale po transakcji możecie uznać, że najlepiej, by Lotos był jednym z oddziałów PKN.

Struktura transakcji przewiduje, że Grupa Lotos zostanie spółką zależną Orlenu, ale zachowując odrębność prawną. A poza tym, może np. dojdziemy do wniosku o znaczącym rozwoju instalacji Lotosu, np. w kierunku petrochemii.

Czuje się pan na siłach udźwignąć transakcję pod względem menedżerskim?

Jestem zdeterminowany, aby ten proces sprawnie przeprowadzić. Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem. Rozumiem aluzję tego pytania do mojego doświadczenia samorządowego. Jestem dumny, że w swoim CV mogę wpisać, że zarządzałem gminą Pcim i to, że jej mieszkańcy docenili efekty mojej pracy, wybierając mnie przez trzy kadencje. Przed Orlenem kierowałem dużymi korporacjami: Energą i Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Energa 2017 r. zakończyła z kapitalizacją na poziomie 5,3 mld zł, notując najwyższy wśród krajowych spółek energetycznych, sięgający 38 proc., wzrost kursu akcji notowanych na GPW. Jestem przekonany, że mam wystarczające doświadczenie i kompetencje, a jednocześnie staram się dobierać odpowiednich ludzi. Co istotne, mam również odwagę podejmować trudne decyzje. A tego zabrakło moim poprzednikom, którzy na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat mówili o konieczności konsolidacji sektora.

Pana poprzednik miał dwa lata na zmiany.

Absolutnie nie krytykuję prezesa Jasińskiego, on rozpoczął ważne procesy. Co ciekawe, największa krytyka płynie ze strony poprzednich menedżerów. Jestem tutaj trzy miesiące i już doskonale widzę, jak w Orlenie prowadzono politykę płacową, premiową, jak podchodzono do strony związkowej, do biznesu.

Skala zmian kadrowych po objęciu przez pana sterów Orlenu była niespotykana. Dlaczego?

Uważam, że do Orlenu trzeba wpuścić trochę świeżej krwi. Ludzi, którzy mają zupełnie inne spojrzenie na pewne procesy, wizję i po prostu chcą poprawić kondycję Orlenu. Jak widać, wprowadzane zmiany nie spowodowały żadnego zachwiania firmą. Jest wręcz na odwrót. Udało się rozhermetyzować pewne rzeczy. Wcześniej nic nie można było zrobić, nic nie mogło się udać, były projekty, których nie dało się dopiąć do końca. Uważam, że nowi ludzie umożliwią zwiększenie dynamiki działań.

Na jakich ludzi pan stawia?

Na ludzi z osiągnięciami, nie tylko w spółkach Skarbu Państwa, ale też w biznesie prywatnym. Stawiam na takich, o których wiem, że sprostają moim wymaganiom i wytrzymają tempo pracy.

Jaki będzie następny projekt po Lotosie?

Pracujemy nad aktualizacją strategii, w której zarysujemy priorytety na kolejne lata. To kwestia dywersyfikacji dostaw ropy czy paliw. Chcemy np., żeby Możejki produkowały więcej diesla na rynek polski. Będziemy też sprowadzać więcej paliwa z Czech. Musimy wpisać się w aktualne trendy rynkowe związane m.in. z elektromobilnością. Dla Orlenu oznacza to konieczność dalszego rozwoju branży petrochemicznej czy sprzedaży paliw alternatywnych.

Nie wspomina pan o zaangażowaniu w budowę elektrowni atomowej.

Nie mamy obecnie takich planów. Dziś Orlen zajmuje się biznesem podstawowym. Rozwijamy działalność rafineryjną i petrochemiczną, mamy tu wiele do zrobienia.

Rz: Zacznijmy od rosnących cen paliw. Jak je zatrzymać?

Sytuacja na rynku surowców wynika z niestabilnego otoczenia geopolitycznego. Chodzi przede wszystkim o konflikt w rejonie Zatoki Perskiej, ale też rozpad przemysłu naftowego w Wenezueli. Do tego dołożyła się decyzja USA o wyjściu z porozumienia nuklearnego z Iranem. To spowodowało, że prognozy średnich cen ropy na lata 2018 i 2019 są wyższe, co najmniej o 7–10 dol. niż przed miesiącem. To musi przekładać się w pewnym stopniu na ceny paliw. Warto jednak podkreślić, że mimo rosnących cen ropy w Polsce paliwo na stacjach benzynowych należy nadal do najtańszych w Europie. Działamy na konkurencyjnym rynku i polityka cenowa musi uwzględniać działania innych operatorów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że wysokie ceny paliw wcale nie muszą być korzystne dla producentów i dystrybutorów paliw, bo ograniczają popyt. Obecnie możemy utrzymywać marże na takim poziomie, by ograniczać spadek popytu.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację