Universal Robots powstało w 2005 r., a już jest światowym liderem w produkcji tzw. kobotów czyli robotów współpracujących z ludźmi. Jak w tak krótkim czasie przeszliście drogę od start-upu do globalnej firmy?
Złożyło się na to kilka powodów. Pierwszy z nich to technologia, która jest unikalna. Z kilku elementów takich jak m.in. łatwe oprogramowanie, lekka waga i elastyczność stworzono pakiet, który jest zupełnie odmienny od tego, co znał tradycyjny rynek robotów. To jednak nie wszystko, bo nie zawsze lepszy produkt odnosi sukces. Poza technologią chodzi też o sukces komercyjny i o to, aby firma była nastawiona na rynek i sprzedaż. Poza tym nasze działania zbiegły się z oczekiwaniami rynku. Timing był fantastyczny.
Z waszych robotów korzystają takie światowe marki jak np. BMW, Bosch, Nissan Johnson & Johnson i Continental. Trudno przekonać gigantów do użycia kobotów?
To zależy. Sedno tkwi w tym, czy rozumieją, co oferujemy poprzez nasze koboty. Wielu myli je z tradycyjnymi robotami, ale koboty są inne ? lekkie, elastyczne i łatwo je zaprogramować. Jeśli klient to rozumie, szybko dochodzi do zakupu. W styczniu zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie w Ameryce Północnej. Do naszego zespołu przemówił jeden z klientów. Była to najlepsza przemowa sprzedażowa jaką słyszałem. On wykorzystuje i rozumie koboty. Żyje produktem. Z drugiej strony mamy klientów, którzy używają kobotów w sposób tradycyjny i mówią tylko, że są OK. Co ciekawe, nawet jak duża firma ma montownie w kilku miejscach w kraju, to nie działają one równie szybko, bo jedne wdrażają koboty, a inne nie. Dużo zależy od tego, czy pracownicy wielkich firm doceniają korzyści z ich użycia. Ważne jest myślenie nieszablonowe.
Ile kobotów sprzedaliście na świecie w 2016 r.?