Piotr Janiszewski, prezes Skanskiej: Rynek wróci do normalności w 2018 roku

- Jeśli chodzi o sytuację rynkową, to od II połowy 2016 r. widać poprawę w zakresie pojawiania się kontraktów i przetargów, w segmencie publicznym i prywatnym - mówi Piotr Janiszewski, prezes Skanskiej.

Publikacja: 07.02.2017 09:32

Piotr Janiszewski, prezes Skanskiej: Rynek wróci do normalności w 2018 roku

Foto: Archiwum

Ubiegły rok był dla branży budowlanej ciężki, po dziesięciu miesiącach produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o 15 proc. Jak wypadła na tym tle Skanska?

Szczególnie w I połowie 2016 r. nastąpiła zapaść inwestycyjna i rynek tąpnął. Na zapaść złożyło się kilka czynników – był to rok przejściowy między poprzednią i obecną perspektywą unijną, nastąpiło opóźnienie w uruchomieniu projektów z nowej perspektywy, trwały też prace nad nowelizacją prawa zamówień publicznych. Spowolnienie obserwowaliśmy zarówno w segmencie publicznym, jak i prywatnym.

Realizujemy duże kontrakty infrastrukturalne, ale nasza strategia zakładała przede wszystkim działalność na lokalnych rynkach, realizowanie średnich i mniejszych kontraktów, co spowodowało, że zapaść szczególnie w nas uderzyła. Struktury lokalne nie miały po prostu pracy. Dlatego w II połowie roku musieliśmy podjąć działania restrukturyzacyjne, uelastycznić się i dostosować się do rynku.

Przeprowadziliście zwolnienia grupowe. Z 7,7 tys. osób miało zostać 6,5 tys.

Ze spółki odeszło 750 pracowników, zatrudniamy teraz ponad 6,6 tys. osób i jesteśmy największym pracodawcą w segmencie generalnego wykonawstwa. Nie planujemy kolejnych redukcji.

Jakie są państwa zapatrywania na 2017 r.?

Nasza strategia się nie zmieniła, wciąż działamy lokalnie, realizując równolegle duże zlecenia infrastrukturalne. Powołaliśmy też Centrum Badań i Innowacji, bo wciąż chcemy być grupą wyznaczającą trendy, aktywnie kreować rynek oraz angażować się w rozmowy o przyszłości regionów i budownictwa. Naszym celem jest współtworzenie nowej jakości budowania w Polsce i dzielenie się wiedzą z innych krajów. Skanska może wnieść do Polski wiedzę, której nie ma na rynku, chcemy ją tu promować i wdrażać.

Jeśli chodzi o sytuację rynkową, to od II połowy 2016 r. widać poprawę w zakresie pojawiania się kontraktów i przetargów, w segmencie publicznym i prywatnym. Rok 2017 rozpoczęliśmy z portfelem o wartości 2,6 mld zł wobec 1,8 mld zł rok wcześniej. Trudno jednak mówić o odbiciu rynku, wiele przetargów dotyczy kontraktów w formule „Zaprojektuj i wybuduj", tak więc powrotu do normalności spodziewamy się raczej w 2018 r.

Jak wygląda konkurencja? Czy jest wojna cenowa?

Na polskim rynku zawsze była wysoka konkurencja, bo nie ma barier wejścia. Kiedy przetargów jest mniej, to konkurencja w oczywisty sposób się nasila – było to szczególnie widoczne w 2016 r. Obecnie, chociaż rynek nieco odżył, o pojedynczy kontrakt wciąż stara się kilkanaście – czasem znacznie więcej – firm. Spółki są głodne zleceń i niestety oferty cenowe nie pozwalają na uzyskiwanie dużych marż.

Patrzymy z optymizmem na zmiany w przepisach. Liczymy, że powoli na znaczeniu będą zyskiwać inne parametry niż cena, takie jak doświadczenie czy gwarancje bezpieczeństwa. Uważam, że mamy szansę na bardziej zrównoważone budownictwo, gdzie jakość produktu jest ważna, nie tylko cena. To daje firmom takim jak Skanska ogromne pole do popisu. Tak działa rynek w Skandynawii czy Wielkiej Brytanii i z czasem powinno to działać u nas. Rozmowy trwają, działają grupy przy resorcie budownictwa, przy GDDKiA czy PKP PLK – idzie to w dobrym kierunku, potrzebna jest jednak cierpliwość.

Mamy odwrócony VAT w budownictwie – czy to wyzwanie dla branży?

Na pewno, jak każda zmiana w przepisach. Myślę jednak, że to większe wyzwanie dla naszych kooperantów, podwykonawców. Firmy będą musiały się nauczyć nowych przepisów, pewne kwestie trzeba jeszcze wyjaśnić i doprecyzować. W krótkim terminie mogą nastąpić kłopoty z płynnością finansową, ale docelowo nie przewiduję poważnych negatywnych skutków dla branży.

Co postrzega pan jako szanse, a co jako wyzwania dla generalnych wykonawców?

Szansą na pewno jest rosnąca po zapaści liczba przetargów. Kluczowe jest to, by zlecenia pojawiały się miarowo. To oczywiste, że firmy cierpią, kiedy nie ma pracy, ale także gwałtowny wysyp jest niekorzystny. Mamy nadzieję, że środki z Unii Europejskiej zostaną wykorzystane przy realizacji inwestycji w sektorze publicznym.

Jeśli chodzi o segment prywatny, to sytuacja jest stabilna, wciąż bardzo dobrze rozwijają się segmenty mieszkaniowy i biurowy.

Co do zagrożeń, jest presja inflacyjna. Dotychczas branża korzystała z tego, że ceny materiałów były niskie. Jest ryzyko gwałtownego wzrostu cen. Z presją płacową mamy do czynienia od dłuższego czasu, poza tym wyzwaniem dla branży jest liczba dostępnych wykwalifikowanych pracowników.

W dłuższym terminie na pewno wyzwaniem jest planowanie, brak wizji zrównoważonego rozwoju, zwłaszcza po 2020 r., kiedy zmniejszy się finansowanie z funduszy unijnych.

A czy jest ryzyko, że Polska nie wykorzysta pieniędzy z perspektywy unijnej?

Zastój w przetargach publicznych będzie miał nieodwracalne konsekwencje przede wszystkim dla kolei, gdzie najprawdopodobniej wykorzystamy niecałe 60 proc. środków unijnych przeznaczonych na inwestycje kolejowe.

Skanska zajmuje się generalnym wykonawstwem, oddzielna firma działa w segmencie biurowym – jakie są perspektywy jego rozwoju?

Bardzo dobre. Skanska Property Poland jako jedyny deweloper na rynku biurowym jest obecny na wszystkich największych rynkach regionalnych i w Warszawie. Od 2009 r. nasza spółka biurowa dostarczyła 350 tys. mkw. powierzchni najmu, z czego w samym 2016 r. 70 tys. mkw. Obecnie budujemy wspólnie projekty, które dostarczą na rynek niemal 100 tys. mkw. Popyt na wysokiej klasy powierzchnie biurowe jest silny i liczymy, że dobra koniunktura się utrzyma.

A dla segmentu mieszkaniowego?

Skanska Residential Development Poland realizuje obecnie dwa nowe projekty w Warszawie – osiedle Holm House oraz osiedle Jaśminowy Mokotów. W obu inwestycjach w pierwszej fazie zostanie oddanych łącznie ponad 250 mieszkań. W zeszłym roku spółka oddała do użytku pierwszy etap osiedla Mickiewicza na 105 lokali – to pierwszy w Polsce projekt mieszkaniowy z certyfikatem BREEAM (system oceny jakości oraz wpływu budynków na środowisko – red.). Skanska Residential będzie certyfikować ekologicznie w systemie BREEAM również Holm House i Jaśminowy Mokotów. Spółka planuje kolejne inwestycje i rozgląda się za gruntami w atrakcyjnych lokalizacjach – koncentrując się głównie na stolicy.

Rok 2016 był rekordowy dla deweloperów mieszkaniowych. Jaki będzie 2017 r.?

Z optymizmem patrzymy na to, co się wydarzy na rynku mieszkaniowym w 2017 r. Rosnąca liczba sprzedawanych mieszkań oznaczać będzie na pewno większą konkurencję na rynku, więc kluczowe będzie poszukiwanie nowych sposobów na pozyskanie klienta. Jedną z możliwości jest na pewno ekologiczna certyfikacja obiektów, która zwraca uwagę potencjalnych nabywców, o czym przekonaliśmy się podczas realizacji osiedla Mickiewicza.

CV

Piotr Janiszewski jest absolwentem Politechniki Białostockiej. Z firmą Skanska SA związany jest od 1997 r., od lipca ubiegłego roku jest prezesem.

Ubiegły rok był dla branży budowlanej ciężki, po dziesięciu miesiącach produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o 15 proc. Jak wypadła na tym tle Skanska?

Szczególnie w I połowie 2016 r. nastąpiła zapaść inwestycyjna i rynek tąpnął. Na zapaść złożyło się kilka czynników – był to rok przejściowy między poprzednią i obecną perspektywą unijną, nastąpiło opóźnienie w uruchomieniu projektów z nowej perspektywy, trwały też prace nad nowelizacją prawa zamówień publicznych. Spowolnienie obserwowaliśmy zarówno w segmencie publicznym, jak i prywatnym.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację