Maciej Bitner, główny ekonomista think tanku Instytut WiseEuropa: Giełda ma problem z gapowiczami

Inwestorzy chcą mieć równy dostęp do informacji - mówi Maciej Bitner, główny ekonomista think tanku Instytut WiseEuropa.

Publikacja: 02.02.2017 18:47

Maciej Bitner, główny ekonomista think tanku Instytut WiseEuropa

Maciej Bitner, główny ekonomista think tanku Instytut WiseEuropa

Foto: materiały prasowe

Rz: Carsten Kengeter, prezes Deutsche Börse, podejrzany jest o insider trading, czyli skorzystanie z niejawnej informacji o firmie w celu zawarcia korzystnej dla siebie transakcji giełdowej. Dlaczego to jest nielegalne?

Maciej Bitner: Sam insider trading, czyli obrót akcjami firmy przez ludzi w niej zatrudnionych lub posiadających znaczne pakiety akcji, wcale nie jest zabroniony. Tylko że takie transakcje muszą być zgłaszane odpowiednim instytucjom i natychmiast stają się informacją publiczną. Nie wolno za to sprzedawać i kupować akcji na podstawie informacji istotnych dla spółki, które nie zostały jeszcze upublicznione. Dotyczy to zresztą wszystkich osób, które mają szanse wejść w posiadanie takich informacji.

Czyli kogo?

Jeśli na przykład członek rady nadzorczej podczas audytu jeszcze nieopublikowanego raportu dowie się, że spółka jest w gorszej sytuacji finansowej, niż uważa się na rynku, to nie może na podstawie tej wiedzy udzielić nikomu znajomemu rady, by sprzedał jej akcje.

Co tak właściwie te przepisy mają na celu?

Inwestorzy chcą mieć równy dostęp do informacji, chodzi więc o utrzymanie zaufania do publicznego obrotu akcjami. Dlatego spółki zawsze w dość sformalizowany sposób informują o swojej sytuacji. Chodzi nie tylko o raporty analityczne, ale też o komunikaty zarządu czy stenogramy ze spotkań z analitykami. Zobaczmy, że prezes nie opowiada o planach spółki kilku osobom gdzieś w zaciszu gabinetu, tylko udziela wywiadu gazecie, by wszyscy mogli te plany poznać.

Wielu twierdzi, że gdyby państwo nie zabroniło insider tradingu, to same spółki i tak wprowadziłyby stosowne zakazy, np. w kontraktach menedżerskich.

Państwo jednak wzięło na siebie rolę organizatora rynku publicznego i strażnika panujących na nim zasad. Pamiętajmy, że przecież nie ma obowiązku wchodzenia na giełdę. Jednak jeżeli ktoś chce zapisać się do tej gry, automatycznie musi przystać na określoną politykę informacyjną, w tym na wykluczenie nielegalnego insider tradingu. Insider trader to taki gapowicz, który działa na koszt systemu, jednocześnie go niszcząc.

Przeciwnicy tych regulacji twierdzą, że ściganie oszustów jest zbyt kosztowne i za mało skuteczne, że to gra niewarta świeczki.

Ich argumenty wydają się dość trafne. Ściganie tego procederu to bardzo trudna sprawa, szczególnie w polskich warunkach.

Zakłada się u nas podsłuchy w spółkach giełdowych i sowicie nagradza donosicieli, jak w Stanach Zjednoczonych?

Niespecjalnie, bo nie ma takiej woli politycznej, odpowiednich uprawnień, a nade wszystko pieniędzy. W rezultacie, jak wynika z przeprowadzonych przez nas przy okazji prac nad raportem „Wiatr w żagle" anonimowych rozmów z ekspertami, mamy w Polsce problem z insider traderami i przydałoby się przykręcić im śrubę. Choć przyznajmy uczciwie, że nie jest to najważniejszy problem naszej giełdy.

Rz: Carsten Kengeter, prezes Deutsche Börse, podejrzany jest o insider trading, czyli skorzystanie z niejawnej informacji o firmie w celu zawarcia korzystnej dla siebie transakcji giełdowej. Dlaczego to jest nielegalne?

Maciej Bitner: Sam insider trading, czyli obrót akcjami firmy przez ludzi w niej zatrudnionych lub posiadających znaczne pakiety akcji, wcale nie jest zabroniony. Tylko że takie transakcje muszą być zgłaszane odpowiednim instytucjom i natychmiast stają się informacją publiczną. Nie wolno za to sprzedawać i kupować akcji na podstawie informacji istotnych dla spółki, które nie zostały jeszcze upublicznione. Dotyczy to zresztą wszystkich osób, które mają szanse wejść w posiadanie takich informacji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację