Polski rynek opakowań od lat systematycznie rośnie Mimo to nadal zużywamy ich znacznie mniej niż to ma miejsce w krajach Europy Zachodniej. Czy i kiedy możemy je dogonić?
Prof. Stanisław Tkaczyk: Historycznie rzecz biorąc rozwój polskiego opakowalnictwa postępuje od okresu międzywojennego, gdzie rozwój gospodarki II RP wymusił istnienie nowoczesnego rynku związanego z produkcją opakowań do jej produktów, głównie w branży spożywczej, maszynowej i wojskowej. Mam tu na myśli przede wszystkim takie ośrodki, jak Lwów, okręg śląski i wielkopolski, a także COP oraz obszar obecnego województwa mazowieckiego i łódzkiego. Należy podkreślić, że bezpośrednio po II wojnie światowej przystąpiono w sposób centralny do tworzenia rynku opakowań. Przykładem jest obecne COBRO - Instytut Badawczy Opakowań, którego korzenie sięgają lat pięćdziesiątych. Jednak jakość opakowań pozostawiała wówczas wiele do życzenia. Przemiany polityczne i nasza afiliacja do Unii Europejskiej zmusiła nas do wejścia na porównywalny tam poziom, z czego nasi przedsiębiorcy z branży materiałów opakowaniowych i samych opakowań wywiązali się właściwie - co nie oznacza, że wcześniej nie mieliśmy spektakularnych sukcesów, zwłaszcza w przemyśle spożywczym, ale nie tylko. Natomiast faktem jest, że rynek opakowań mierzony wartością sprzedanych opakowań jest niższy w stosunku do przodujących gospodarczo państw UE i świata o około 35 proc., ale w ostatnich latach wykazuje, według szacunków Polskiej Izby Opakowań (PIO) - stały przyrost od około 160 euro (2009 r.) do obecnie około 250 euro na jednego statystycznego Polaka. Należy pamiętać, że gospodarka UE również na rynku opakowań stanowi poniekąd system naczyń połączonych - stąd prognozujemy, że wyrównanie poziomu z poziomem przodujących gospodarek świata powinno nastąpić po roku 2020. Pozostaje jednak problem rodzaju opakowań, co zależy od specyfiki naszej gospodarki i jej poszczególnych gałęzi.