Do każdej działalności potrzeba przede wszystkim pieniędzy. A już szczególnie w górnictwie, w którym trzeba stale inwestować. Tymczasem tu już wcześniej wykorzystano możliwości – spółka wyemitowała obligacje z terminem rozpoczęcia wykupu przypadającym na początek 2017 r. Ostatnio jedynym źródłem środków na funkcjonowanie firmy był działający w KHW od kilku lat system przedpłat. Tylko na tym nie można oprzeć normalnego funkcjonowania. Ceny węgla zaczęły się odbijać od najniższego poziomu, a my musieliśmy wywiązywać się z już zaciągniętych zobowiązań. Podejmowaliśmy renegocjacje, jednak ich skutek był różny. Trudno się jednak dziwić tym, którzy wykładają pieniądze z góry.
Spółki energetyczne i tak wykazały się ogromną cierpliwością wobec firm węglowych. Ostatecznie już w kwietniu KHW może zabraknąć pieniędzy na wypłaty dla górników.
Odbiliśmy się od ściany w dwóch tematach. Pierwszym były obligacje – twarde stanowisko banków i niechęć do kolejnego kredytowania. Przewinął się pomysł, by stare obligacje zastępować nowymi. Jednak nie było chętnych do pomocy w emisji nowych obligacji, a w dodatku takie rozwiązanie tylko odpycha problemy w przyszłość. Wyszła też kwestia druga, czyli czasowy zasięg przedpłat. Na ile miesięcy do przodu można zastawiać przyszłą produkcję, by móc normalnie funkcjonować? A przecież dochodzi potrzeba inwestycji. Górnictwo pracuje na planach kilkuletnich. Przygotowanie robót, rozpoczęcie ich zajmuje często dwa, trzy lata. Zaczęte inwestycje należy dokańczać, by nie pogłębiać strat w wyniku ich porzucenia. Branża jest bardzo kapitałochłonna, zwrot inwestycji liczy się w niej w okresach wieloletnich.
Jak dotąd udawało się znaleźć inwestorów dla węglowych spółek czy nawet poszczególnych kopalń. Stało się tak w przypadku Kompanii Węglowej oraz kopalni Brzeszcze.
Ale nie w naszym. Inwestorzy byli i nadal są nastawieni do nas bardzo ostrożnie. Przekonujemy ich, że wejście do nas z kapitałem jest transakcją biznesową. Jednak inwestorzy obawiają się, by pieniądze, które winny iść na biznesowy rozwój firmy, nie zostały przejęte przez banki, jeśli zadłużenie spółki nie będzie restrukturyzowane. Stąd propozycja – jeśli będziemy sami, nie dostaniemy wsparcia. Gdy zostaniemy połączeni z PGG, znajdzie się 700 mln zł na pokrycie kosztu naszych przemian i dodatkowe 400 mln zł dla PGG na pokrycie kosztu tego przejęcia. W tle są też rozmowy z bankami o restrukturyzacji naszego zadłużenia.
700 mln zł wystarczy?