Andrzej Sadowski: Rewolucja w kilku prostych krokach

Obecny system podatkowy jest niereformowalny, jak socjalizm. Przedstawiamy rządowi pomysł na wyjście z tej sytuacji – mówi prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski.

Publikacja: 09.01.2017 21:16

Andrzej Sadowski: Rewolucja w kilku prostych krokach

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński

Rz: Rząd uszczelnia system podatkowy, przykręcając śrubę nie tylko przestępcom, ale praktycznie wszystkim podatnikom. To dobry sposób na zwiększenie dochodów państwa?

Można je zwiększać metodami normalnymi, a nie policyjnymi. Ale normalnych metod można użyć tylko wtedy, gdy system podatkowy jest normalny. Tymczasem nasz system, co pokazują analizy, jest skomplikowany, nieefektywny, niewydajny i niesterowalny oraz konfliktogenny.

Jak można go naprawić?

Zamiast naprawiać, ciągle go łatać i uszczelniać, trzeba go po prostu zmienić. Dziś ciężary podatkowe są jak kamień u szyi, a my proponujemy przełożenie ich do plecaka, tak by łatwiej było je znosić. Polska jest rajem podatkowym dla korporacji, a my proponujemy, żeby była rajem dla firm i dla obywateli.

Wasze propozycje są dosyć radykalne: 25-proc. podatek od funduszu wynagrodzeń zamiast PIT i ZUS oraz podatek od przychodów dla większych firm.

Zmiany muszą być głębokie, by uzyskać zauważalny efekt. Rozumiemy jednak, że trudno byłoby rządowi przeprowadzić taką zmianę w jednym kroku. Dlatego proponujemy wdrożenie pierwszych dwóch etapów, co wystarczyłoby na przywrócenie sterowalności systemu podatkowego i ośmieliło do kolejnych kroków. Przede wszystkim trzeba „unettowić" wynagrodzenia, czego efektem byłoby wycofanie z systemu podatkowego ok. 20 mln podatników: wszystkich pracowników, emerytów i rencistów. Dziś mamy system skomplikowanych danin od pracy – osiem tytułów podatkowych, płaconych czterema przelewami. Proponujemy zamienić te wszystkie tytuły w jeden, wyliczany i płacony jednym przelewem przez pracodawcę. W takim systemie podatnik Jan Kowalski znika, bez żadnej szkody dla niego oczywiście, czyniąc system podatkowy bardziej sterownym i „lżejszym", gotowym do zajęcia się podatkiem VAT.

A co ze składkami na emeryturę Jana Kowalskiego?

Technicznie jest możliwe, by po zapłaceniu jednego podatku od wynagrodzeń przez pracodawcę system przypisywał tzw. składkę emerytalną do indywidualnego konta. Ważne, że taka konstrukcja uwolni aparat skarbowy od rozliczania PIT czy składek na NFZ, czyli od zajmowania się sprawami drugorzędnymi. Będzie mógł się zająć tym, co istotne. To konstrukcja efektywna, szybka i łatwa do skontrolowania. Powtórzę, pierwszym krokiem do przywrócenia sterowności i wzrostu efektywności systemu podatkowego jest odciążenie go od 20 mln podatników.

Czyli de facto likwidujemy PIT. A drugi krok?

Równie ważny jest system VAT. By oczyścić przedpole dla ograniczenia wyłudzeń tego podatku, należy wycofać małych podatników VAT, o przychodach do 200 tys. zł rocznie. Prawie milion płatników tego podatku jest w systemie zupełnie niepotrzebnie. Dzięki przywilejowi, jakim jest VAT, więcej go konsumują, niż odprowadzają do budżetu. „Przeludniony" system okazał się znakomity dla tzw. słupów i wykorzystujących ich przestępców rejestrujących się, by wyłudzać zwrot VAT. W sumie, gdyby uwolnić system od 20 mln podatników PIT i miliona małych płatników VAT, otrzymamy system, który znacznie lepiej niż dziś nadaje się do efektywnej kontroli i poboru podatków.

Jakie korzyści z waszego pomysłu miałby Kowalski?

Po wprowadzeniu podatku od funduszu wynagrodzeń w jego kieszeni z dnia na dzień zostaje o 25 proc. więcej niż w obecnym systemie. Mamy bezprecedensową, bardzo wysoką podwyżkę płac dla pracowników. Rząd zyskuje w ten sposób jeszcze lepszy program dla pracujących niż 500+ i więcej niż obiecana kwota wolna. Dla przedsiębiorców łączne koszty pracy się nie zmienią, ale system płacenia będzie prosty i mniej kosztowny.

Ale niesie to bardzo poważne ubytki dla budżetu państwa.

Te ubytki może zrekompensować, być może nawet z nadwyżką, prosta zmiana w podatku CIT, tak by był płacony od przychodów, a nie dochodów. Byłby to podatek od prowadzenia działalności w Polsce i musiałby go zapłacić każdy. To podatek bardzo prosty w rozliczeniach, bo zniknęłyby np. koszty uzyskania przychodów i inne możliwości unikania CIT, a tym samym nie byłoby pola konfliktu między aparatem skarbowym a przedsiębiorcami. Z kolei podatki dla najmniejszych firm powinny być ryczałtowe na najniższym poziomie, tak aby każdemu, nawet krawcowej, której los poznał sam pan wicepremier, opłacało się legalnie pracować i płacić podatki.

Czy Komisja Europejska mogłaby się w ogóle zgodzić na taki podatek obrotowy?

Według ekspertyz prof. Adama Mariańskiego – tak. Zwłaszcza że już mamy taki podatek od przychodów, jako tzw. podatek miedziowy czy wprowadzany specjalnie dla stoczni, które są w kryzysie.

Jakie są szanse, że waszą koncepcją zajmie się rząd?

Obecny system jest niereformowalny, jak socjalizm. Mamy z tej sytuacji wyjście dla rządu i radę, aby nie obawiał się wprowadzania fundamentalnej zmiany. Stąd na początek proponujemy dwa kroki: oczyszczenie przedpola w systemie VAT i wycofanie obywateli z systemu PIT. Co ważne, proponujemy to w koalicji z innymi organizacjami, które skupił wokół tej sprawy poseł Adam Abramowicz w parlamentarnym zespole ds. patriotyzmu gospodarczego.

Wasza koncepcja jest znana już od lat. Dlaczego teraz miałby nastąpić przełom?

Projekt Centrum im. Adama Smitha, który powstał pod kierownictwem Krzysztofa Dzierżawskiego, po raz pierwszy został przedstawiony w 2004 r. Od tego czasu projekt żył, wzbogacali i rozwijali go też inni, np. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Na nowo został przeliczony, aby pokazać, że wpływy budżetowe nie zmaleją. Rząd szuka nowych źródeł dochodów, by znaleźć finansowanie swoich ambitnych programów. Mamy nowy podatek bankowy i zapewne wkrótce pojawi się podatek od e-papierosów, który powinien być bardziej umiarkowany niż w obniżającej podatki Rumunii. Ale to jest niewystarczające dla celów stawianych sobie przez rząd. System proponowany przez zespół parlamentarny pozwoli mu w kilku prostych działaniach, przy zachowaniu dotychczasowego poziomu wpływów do budżetu, przywrócić efektywność systemu podatkowego oraz uwolnić polską pracę i przedsiębiorczość. Wprowadzenie tej zmiany będzie nie mniej przełomowe dla Polaków i Polski niż zmiany z lat 1988–1989.

CV

Andrzej Sadowski – ekonomista, zwolennik gospodarki liberalnej. Prezydent think tanku Centrum im. Adama Smitha (od 2014 r.) i jego założyciel (w 1989 r.), jest też członkiem Narodowej Rady Rozwoju utworzonej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Był też m.in. współzałożycielem Transparency International Polska.

Rz: Rząd uszczelnia system podatkowy, przykręcając śrubę nie tylko przestępcom, ale praktycznie wszystkim podatnikom. To dobry sposób na zwiększenie dochodów państwa?

Można je zwiększać metodami normalnymi, a nie policyjnymi. Ale normalnych metod można użyć tylko wtedy, gdy system podatkowy jest normalny. Tymczasem nasz system, co pokazują analizy, jest skomplikowany, nieefektywny, niewydajny i niesterowalny oraz konfliktogenny.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację