"Gross dowiódł: Polacy mordowali Żydów"

- Gross przepytał setki świadków. Odpowiedzialność za pogromy Żydów ponoszą nie tylko faszystowscy pacyfikatorzy, ale i Polacy, którym płacono za to wódką, chlebem oraz cukrem – przekonuje białoruska pisarka, laureatka literackiej nagrody Nobla Swietłana Aleksijewicz w rozmowie z Rusłanem Szoszynem

Aktualizacja: 11.07.2016 00:08 Publikacja: 10.07.2016 18:06

"Gross dowiódł: Polacy mordowali Żydów"

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rzeczpospolita: Podczas spotkania z czytelnikami w bibliotece w nowojorskim Brooklynie, które miało miejsce 12 czerwca, powiedziała pani: „Polacy najgorzej za wszystkich traktowali Żydów". Na podstawie jakich historycznych źródeł doszła pani do takiego wniosku?

Swietłana Aleksijewicz: Wiele lat temu zostały opublikowane badania Jana Grabowskiego z Uniwersytetu Ottawy „Polowanie na Żydów" oraz trzy książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi", „Strach" oraz „Złote żniwa". Rosyjski pisarz i publicysta Matwej Gejzer opowiedział o masakrze na ludności żydowskiej w miejscowości Różana (red. - obecnie w obwodzie brzeskim na Białorusi). Czerpał ze wspomnień izraelskiego premiera Icchaka Szamira. 5 maja 2000 roku sama „Rzeczpospolita" pisała o tym, jak zabijano Żydów w Radziwiłłowie, Wąsoszu oraz Wiźnie. W książce Grossa „Sąsiedzi" najstraszniejszy jest opis pogromu w Jedwabnem 10 czerwca 1941 roku. Wtedy żywcem spalono 340 Żydów – kobiet, starców i dzieci. Kolejna drastyczna zbrodnia miała miejsce już po wojnie, kiedy 4 czerwca 1946 roku w Kielcach zostały zamordowane dziesiątki Żydów. Po tej masakrze większość Żydów, którym udało się przeżyć, wyjechała z Polski.

W czasie spotkania podkreślała pani: „Księża podczas kazań mówili: zabij Żyda". Czy mogłaby pani podać konkretne przykłady? Jacy księża i gdzie tak mówili?

Gross wskazuje 128 miejscowości, w których Polacy samodzielnie lub we współpracy z faszystami dokonali pogromów Żydów. W Szczuczynie na czele pogromu stał dyrektor szkoły, w Rajgrodzie – nauczyciel. Gross przepytał setki świadków i podał niepodważalne dowody, że odpowiedzialność za to ponoszą nie tylko faszystowscy pacyfikatorzy, ale i Polacy, którym płacono za to wódką, chlebem oraz cukrem. Gross udowadnia, że księża nie powstrzymali krwawych ataków. Kiedy pisałam swoje książki, dużo jeździłam po Białorusi. Słyszałam takie same opowieści od mieszkańców zachodniej Białorusi. Nikt nie podważa winy faszystów, ale niestety, mieli oni wielu dobrowolnych pomocników wśród lokalnych mieszkańców.

W jaki sposób można zmierzyć „najgorszy stosunek do Żydów wśród narodów"? Jak pani go mierzy?

Tu nie chodzi o to, kto ma więcej, a kto mniej na sumieniu. Pytanie jest inne: kiedy zaczniemy uczciwie mówić o swojej przeszłości – Rosjanie, Białorusini i Polacy. Chciałabym zacytować słowa wielkiego Polaka, bohatera ruchu oporu, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, żołnierza Armii Krajowej, wybitnego kuriera między polskim podziemiem a rządem na uchodźstwie. Powiedział on: „Niepodważalny jest fakt, że starców i dzieci, mężczyzn i kobiety w Jedwabnem z niesamowitym okrucieństwem zabijali Polacy. Jeżeli oczekujemy od innych przyznania się do zbrodni przeciwko Polsce i Polakom, powinniśmy osobiście przyznać się do zła, uczynionego bliźnim. Jeżeli domagamy się od Rosji uznania zbrodni katyńskiej, ogłoszenia nazwisk odpowiedzialnych oraz ujawnienia okoliczności mordu bezbronnych polskich jeńców wojennych w lesie katyńskim oraz innych miejscach, to nie powinniśmy mieć pretensji do autora książki »Sąsiedzi« za to, że 60 lat później ustalił on i potwierdził dokumentami masowy mord, dokonany przez Polaków w Jedwabnem, o którym wolelibyśmy nie pamiętać i nie wiedzieć".

Mówiąc o tym, jak Polacy traktowali Żydów, powoływała się pani na znajomego dziennikarza z Polski. O kim konkretnie pani mówiła?

Nazwisko tego uczciwego dziennikarza nie ma znaczenia. Problem polega na tym, że wasze społeczeństwo ma niejednoznaczny stosunek do książek, które opowiadają prawdę o powyżej wspomnianych faktach. Zarówno wy, Polacy, jak i my nie omówiliśmy jeszcze bolesnych momentów swojej historii. U nas też nie wolno mówić o łagrach, o wojnie. Zapomnienie się na nas mści.

Historie przedstawiane w pani książkach mówią wieloma głosami. Dlaczego tu autorytarnie stwierdziła pani, że „Polacy najgorzej traktowali Żydów", a nie wspomniała o tysiącach Sprawiedliwych? Nie wspomniała też pani o tym, że Niemcy skazywali na karę śmierci tych Polaków, którzy ratowali Żydów.

Słowa te zostały wyrwane z kontekstu, odpowiadałam na konkretne pytania, które zadawano z sali: w prześladowaniu Żydów podczas wojny uczestniczyli Litwini, Ukraińcy, Polacy. Odpowiedziałam, że słyszałam o takich faktach, kiedy jeździłam po Białorusi. Gdyby zapytano mnie o Sprawiedliwych, powiedziałabym, że setki ludzi we wszystkich tych krajach ryzykowały życiem, ratując Żydów. Najważniejsze zaś jest to, że nikt nie zdejmuje winy z Niemców, oni też temu nie zaprzeczają. Ale w odróżnieniu od nas, oni nie boją się mówić o tym i robią to już od kilkudziesięciu lat.

Ale to zdanie – „Polacy najgorzej traktowali Żydów" – nie zostawia wątpliwości. Wynika z niego niezbicie, że Polacy mieli gorszy stosunek do Żydów niż Niemcy. Czy uważa pani, że Polacy odpowiadają za Holokaust?

Zawsze staram się pisać prawdę. Tę drogę wybrałam dawno.

W Nowym Jorku z pani ust padło też stwierdzenie, że „wszyscy pacyfikatorzy na Białorusi pochodzili z Ukrainy". W takim razie co mogłaby pani powiedzieć o Białorusinie Franciszku Kuszale, który był Standartenführerem SS oraz o kolaborującej z Niemcami Białoruskiej Samoobronie?

Nie jestem historykiem. I w ten sposób mogę odpowiedzieć na pana pytanie. Była to wielka wojna i całej prawdy o niej wciąż nie znamy. Kiedyś stara chłopka z białoruskiej wsi powiedziała mi: „Była to też wojna domowa. Ludzie powracali z Syberii, z łagrów, mścili się na tych, którzy ich tam wysłali".

Swietłana Aleksijewicz jest białoruską pisarką i dziennikarką narodowości białorusko-ukraińskiej. Tworzy w języku rosyjskim. W 2015 roku otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Wydała m.in.: „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", „Cynkowi chłopcy", „Krzyk Czarnobyla", „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka".

 

Rzeczpospolita: Podczas spotkania z czytelnikami w bibliotece w nowojorskim Brooklynie, które miało miejsce 12 czerwca, powiedziała pani: „Polacy najgorzej za wszystkich traktowali Żydów". Na podstawie jakich historycznych źródeł doszła pani do takiego wniosku?

Swietłana Aleksijewicz: Wiele lat temu zostały opublikowane badania Jana Grabowskiego z Uniwersytetu Ottawy „Polowanie na Żydów" oraz trzy książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi", „Strach" oraz „Złote żniwa". Rosyjski pisarz i publicysta Matwej Gejzer opowiedział o masakrze na ludności żydowskiej w miejscowości Różana (red. - obecnie w obwodzie brzeskim na Białorusi). Czerpał ze wspomnień izraelskiego premiera Icchaka Szamira. 5 maja 2000 roku sama „Rzeczpospolita" pisała o tym, jak zabijano Żydów w Radziwiłłowie, Wąsoszu oraz Wiźnie. W książce Grossa „Sąsiedzi" najstraszniejszy jest opis pogromu w Jedwabnem 10 czerwca 1941 roku. Wtedy żywcem spalono 340 Żydów – kobiet, starców i dzieci. Kolejna drastyczna zbrodnia miała miejsce już po wojnie, kiedy 4 czerwca 1946 roku w Kielcach zostały zamordowane dziesiątki Żydów. Po tej masakrze większość Żydów, którym udało się przeżyć, wyjechała z Polski.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem