Tworzy także najwięcej nowych miejsc pracy. Trzeba wiedzieć, że na jednego zatrudnionego w fabryce samochodów czy silników powstają trzy–cztery miejsca pracy w jej otoczeniu – u poddostawców oraz firm usługowych zajmujących się np. transportem, ochroną czy sprzątaniem. Inwestycje w przemyśle samochodowym przynoszą również innowacje i nowoczesne technologie, których ciągle nam brakuje. Zarazem każdy taki nowy projekt oznacza wzrost eksportu, będącego kołem zamachowym rozwijającej się polskiej gospodarki.

Dlatego rozbudowa fabryk Toyoty to bardzo dobra wiadomość. Zwłaszcza że to inwestycja największego na świecie producenta aut, będącego globalnym liderem w rozwijaniu alternatywnych rodzajów napędu. A fakt, że będziemy jedynym europejskim krajem, w którym Toyota ma produkować innowacyjne hybrydowe przekładnie, powinien wzmacniać atrakcyjność inwestycyjną Polski w oczach innych producentów z branży motoryzacyjnej.

Wydaje się, że w inwestycjach mamy niezłą passę: w przyszłym tygodniu Volkswagen uruchamia fabrykę Craftera we Wrześni, Daimler właśnie podpisał z polskim rządem umowę w sprawie budowy fabryki silników w Jaworze, a do produkowania silników w Tychach przygotowuje się General Motors. Kolejne fabryki uruchamiają lub rozbudowują działający w Polsce producenci części i komponentów motoryzacyjnych.

Szkoda tylko, że w rozwoju polskiej motoryzacji nie możemy sobie poradzić z dużo prostszą sprawą, taką jak wyhamowanie napływu używanych, wyeksploatowanych samochodów z zagranicy. To paradoks, że w kraju z wysokiej jakości motoryzacyjną produkcją wartą rocznie ponad 20 mld euro samochody na drogach mają średnio po 14 lat, a niemała ich część ma walory nie tyle eksploatacyjne, ile raczej muzealne.