Ale w obecnych warunkach w Polsce tylko państwowy kapitał mógłby przejąć tak dużą instytucję finansową. A dalsze upolitycznienie sektora bankowego to prosta droga do katastrofy gospodarczej.
Nie chce mi się wierzyć, by włoski bank UniCredit naprawdę chciał zupełnie wycofać się z Polski. Kontrolowany przez niego Bank Pekao SA ma u nas silną pozycję; jest drugi co do wielkości i bardzo efektywny. Gdyby jednak rzeczywiście Włosi go sprzedawali, to z pewnością będą mieli duże kłopoty ze znalezieniem nabywcy w Polsce. U nas nie ma właściwie tak dużego kapitału. Potrzebną kwotę (kilkanaście miliardów złotych) mogą wyłożyć jedynie firmy państwowe czy bezpośrednio samo państwo.
To rzeczywiście nie jest dobre rozwiązanie. Bo politycznie kontrolowane banki stwarzają zbyt duże zagrożenie dla gospodarki. Od tego zaczęły się kryzysy w wielu krajach, m.in. w Hiszpanii.
Przed wieloma laty, gdy prywatyzowano sektor bankowy, popełniono gruby błąd (zawsze krytykowany przez „Rzeczpospolitą") i sprzedano zbyt wiele spośród najlepszych instytucji zagranicznemu kapitałowi, choć wówczas były inne możliwości. Zadecydowały płacone przezeń wysokie ceny. Negatywne efekty tego można było zobaczyć w czasie kryzysu 2008–2009, gdy zagraniczne banki wstrzymały kredytowanie naszej gospodarki z powodu trudności na swoich rynkach.
Dziś w Polsce poza Leszkiem Czarneckim (który ma swoje kłopoty) nie ma praktycznie dużego rodzimego kapitału w sektorze finansowym. Spośród pozostałych naszych miliarderów żaden nie jest w stanie kontrolować banku nawet mniejszego od Pekao SA. Oczywiście gdyby połączyli swoje siły, to z pewnością daliby radę go kupić, ale u nas nikt jeszcze nie słyszał o udanej współpracy najbogatszych Polaków nawet przy mniejszych inwestycjach.