Opel francuski. Szkoda, że nie polski

Transakcja warta 2,2 mld euro (około 9,5 mld zł) zawarta. Francuski koncern motoryzacyjny PSA (Peugeot i Citroen) kupił od amerykańskiego General Motors firmę Opel oraz jego brytyjską markę Vauxhall.

Aktualizacja: 06.03.2017 21:09 Publikacja: 06.03.2017 19:25

Opel francuski. Szkoda, że nie polski

Foto: Archiwum

Łącznie to 12 zakładów produkcyjnych rozsianych po świecie, zatrudniających 40 tys. osób. To już kolejna taka transakcja na Starym Kontynencie, która zmienia kształt i podział rynku motoryzacyjnego. Francuski koncern w jeden dzień awansował na drugie miejsce (zaraz po Volkswagenie) wśród europejskich producentów aut.

Amerykańsko-francuska transakcja ma duże znaczenie dla polskiej gospodarki. Szczególnie dzisiaj, w dobie obserwowanych zmian i coraz większych wahań, jeśli chodzi o integralność Unii Europejskiej.

Na Śląsku działają trzy zakłady produkcyjne należące do Opla, zatrudniające ponad 4 tys. pracowników. Do tego trzeba dodać mniejsze firmy i pracowników produkujących na potrzeby polskich zakładów. Jaki czeka ich los? Oficjalnie: „podpisana umowa zawiera zapisy dotyczące poszanowania wszystkich istniejących umów i porozumień zbiorowych w fabrykach Opla" – oświadczyła Europejska Rada Zakładowa Opla reprezentująca pracowników wszystkich europejskich zakładów.

W praktyce – w kontekście twardej ostatnio polityki zagranicznej Polski, zwłaszcza zaś współpracy polsko-francuskiej, a raczej jej braku – sprawa się komplikuje. Konkrety? Z wojskowej współpracy (helikoptery, łodzie podwodne) na razie nic nie wyszło. Symboliczna wydaje się informacja o wycofaniu się właśnie przez Orange Polska (właścicielem jest francuski Orange) z ubiegania się o częstotliwość 450 MHz. Urząd Komunikacji Elektronicznej chciał za to 115 mln zł. Pozostaje wierzyć w argumenty rynkowe, czyli konkurencyjną przewagę polskich zakładów Opla.

Ku przestrodze warto przypomnieć sytuację sprzed siedmiu lat i mającego wówczas kłopoty włoskiego Fiata. Zakład w Tychach też był największy w tej grupie. I... prezes postanowił zadbać o włoskich pracowników, przenosząc część produkcji z Polski do Włoch, pomimo niższej rentowności takiej operacji.

Swoją drogą wobec bliskiej współpracy polsko-amerykańskiej można się było pokusić o rywalizację o względy Opla. To była szansa, aby awansować z II ligi – czyli producentów części samochodowych – do ekstraklasy producentów aut, zapewniających zbyt na części. A kto wie – może odnieślibyśmy sukces w branży samochodowej na świecie. Pieniądze? Przecież PZU i Polski Fundusz Rozwoju więcej wydały niedawno na repolonizację Pekao. Zawsze można było zawrzeć przymierze publiczno-prywatne, chociażby z wartym na giełdzie już 3 mld zł Boryszewem, liczącym się w kraju i na świecie producentem części samochodowych.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację