Ale mimo ofiar większość założeń ówczesnego programu zrealizowano, czego nie można powiedzieć o inwestycjach kolejowych.

Boleśnie wypunktował to niedawno NIK. Do końca 2015 r. nie zakończono niemal połowy ze 153 projektów ujętych w Wieloletnim Programie Inwestycji Kolejowych, a także nie wykorzystano ponad 11,3 mld zł zaplanowanych w 2011 r. ze środków unijnych na kolej.

W tej perspektywie miało być lepiej, tymczasem realizacja obecnego programu już jest mocno opóźniona. Mimo szumnych deklaracji o wyciąganiu wniosków sytuacja może się powtórzyć. A tym razem nie da się przesunąć pieniędzy np. na zakupy taboru.

Na tym tle inwestycje finansowane ze środków samorządów w ramach regionalnych programów operacyjnych są wzorem do naśladowania. Co prawda są to projekty mniejsze, ale bardzo silnie kontrolowane przez włodarzy regionów. Może dlatego w poprzedniej perspektywie nie było większych problemów z ich realizacją.

Podobnie powinno być i teraz, bo dobra komunikacja jest tym, co mieszkańcy lubią oceniać przy okazji wyborów. A samorządowcy są zdecydowanie bliżej swoich wyborców niż PKP pasażerów.