Ofiara sukcesu?
Dziś większość dostępnej powierzchni w Warszawie oferują budynki w wieku powyżej dziesięciu lat (2,4 mln mkw.). Natomiast najmniejszy udział w całkowitych zasobach (6 proc.) mają biurowce w wieku od czterech do sześciu lat.
– W ostatnim roku zauważyliśmy rosnącą stopę pustostanów w budynkach oddanych do użytku w latach 2008–2010. Wskaźnik powierzchni niewynajętej wzrósł w nich o 2,6 pkt proc. w stosunku do średniej z ostatnich czterech kwartałów. Budynki starsze niż dziesięć lat odnotowały istotny odpływ najemców w 2009 i 2013 r. – wylicza Bolesław Kołodziejczyk. – Widzimy także systematyczny odpływ najemców z budynków cztero–sześcioletnich, wynajmowanych w okresie, kiedy sytuacja na rynku była znacznie korzystniejsza dla wynajmujących.
Na przeprowadzkach firm zyskała warszawska Wola.
– Na zwiększenie atrakcyjności tej dzielnicy wpłynęła poprawa warunków komunikacyjnych, w tym m.in. otwarcie drugiej linii metra i gęsta sieć połączeń tramwajowych. Natomiast duża podaż biur w okolicy miała wpływ na zmniejszanie się czynszu, nawet o 2,5 euro w okolicach centrum w ciągu ostatnich kilku lat – wyjaśnia Richard Aboo, partner, dyrektor działu powierzchni biurowych firmy Cushman & Wakefield. – Dlatego obserwowaliśmy wybór Woli przez najemców.
Jego zdaniem zagłębie biurowe na Służewcu stało się ofiarą własnego sukcesu, gdyż zbyt szybki i niekontrolowany wzrost rynku biurowego ograniczył powstawanie innych ważnych dla zrównoważonego rozwoju dzielnicy funkcji zabudowy, ograniczając tym samym pracownikom firm dostęp do zaplecza kulturalno-społeczno-mieszkaniowego.
– Taka sytuacja nie oznacza, że ta największa w Warszawie strefa biurowa straci na znaczeniu. Możemy zakładać, że w przyszłości zmianie ulegnie jedynie profil najemców, a stawki czynszowe będą musiały dostosować się do nowych wymagań – przewiduje Richard Aboo.