Czy deweloperzy boją się "Mieszkania +"

Są przykłady nowych osiedli komunalnych, gdzie nie mieszkają najbiedniejsi.

Aktualizacja: 16.03.2017 12:54 Publikacja: 16.03.2017 12:18

Czy deweloperzy boją się "Mieszkania +"

Foto: ROL

Czy w opinii deweloperów rządowy program budowy tanich lokali na wynajem będzie miał wpływ na rynek mieszkaniowy? Czy spowoduje zmiany na rynku najmu? Sondę prezentuje Dompress.pl:

Zuzanna Kordzi, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic:

Ogromne znaczenie ma tu polityka. Źle by się stało, gdybyśmy wrócili do ręcznego sterowania gospodarką, a taki skutek może przynieść zaburzenie równowagi konkurencyjnej przez działania rządu. Jeżeli rządzący będą chcieli konkurować z deweloperami i pokazać, że ta branża jest niepotrzebna, to są to w stanie uczynić.

Z pierwszych zarysów programu "Mieszkanie+" wynikało, że państwo będzie budować mieszkania na wynajem dla osób, których nie stać na kredyt - w mniejszych miejscowościach lub mniej atrakcyjnych lokalizacjach dużych miast.

To był dobry pomysł. Teraz, kiedy okazuje się, że BGK Nieruchomości będzie mogło wykorzystać na ten cel grunty PKP położone niejednokrotnie w centrach miast, wydaje się że rząd jednak chce coś udowodnić.

Nie wiemy też, jakie będą kryteria przyznawania takich lokali. Są przykłady nowych osiedli komunalnych, w których, sądząc po zaparkowanych samochodach, nie mieszkają najbiedniejsi.

Katarzyna Pietrzak, Nexity Polska:

"Mieszkanie+" na pewno wpłynie na rynek najmu i sprzedaży mieszkań. Na razie trudno jednak określić, jak duży to będzie wpływ. Znamy tylko ogólne założenia programu. Program ma się opierać na trzech filarach. Pierwszy to budowa lokali komunalnych, co zapewne nie będzie miało dużego wpływu na rynek deweloperski. Drugi to subkonta mieszkaniowe, które mają być dodatkowo premiowane. Największą niewiadomą, która budzi obawy, jest trzeci filar, obejmujący budowę mieszkań na wynajem.

Stawki najmu mają wynosić 10-20 zł za mkw. Warto pamiętać, do jakiej grupy docelowej adresowane będą państwowe inwestycje mieszkaniowe. To mniej zamożne rodziny z dziećmi, niemogące - ze względów finansowych - kupić mieszkania ani na kredyt, ani z oszczędności.

Program skusi prawdopodobnie głównie te osoby, które nie planowały zakupu mieszkania na rynku pierwotnym. To nie jest grupa naszych klientów. Jest to natomiast grupa, która dotąd wynajmowała mieszkania od prywatnych właścicieli. Jeśli program "Mieszkanie +" będzie konsekwentnie kontynuowany, może z czasem stać się alternatywą dla prywatnego rynku wynajmu mieszkań.

To, o czym mało się mówi, a co może mieć niebagatelne znaczenie, to fakt, że państwowe osiedla będą mieć wpływ na wartość sąsiednich inwestycji. Budowa tanich rządowych mieszkań może się wiązać z koniecznością rezygnacji z wielu udogodnień - np. miejsc parkingowych, balkonów.

Mniej reprezentacyjna zabudowa może sprawić, że coraz mniej osób zdecyduje się na mieszkanie deweloperskie w sąsiedztwie. Wiemy już, że takie mieszkania powstaną na siedemnastu działkach należących do PKP w dziesięciu polskich miastach, w tym na warszawskich Odolanach. Dlatego bacznie śledzimy rozwój sytuacji.

Dariusz Krawczyk, prezes Polnordu:

Rządowy program z pewnością budzi zainteresowanie, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Ze względu na pewne ograniczenia w jego realizacji - budowanie na gruntach zlokalizowanych głównie na obrzeżach dużych miast, czy plany przekazania mieszkań na własność dopiero po kilkudziesięciu latach, program nie powinien stanowić konkurencji dla rynku deweloperskiego, szczególnie w dużych aglomeracjach, jak Warszawa, Trójmiasto, Wrocław, czy Kraków.

W obecnym kształcie program może wpłynąć na inwestycje firm deweloperskich działających głównie w mniejszych miejscowościach, tam, gdzie jest łatwiej o pozyskanie wartościowych gruntów. Deweloperzy działający w dużych aglomeracjach nie muszą się obawiać państwowej konkurencji, przynajmniej w początkowej fazie realizacji programu.

Adrian Potoczek, dyrektor ds. sprzedaży w Wawel Service:

Rządowy program był szumnie zapowiadany, jednak na konkrety wciąż czekamy. Listy intencyjne i porozumienia na budowę mieszkań zostały podpisane w 18 miejscowościach (Biała Podlaska, Chorzów, Dębica, Gliwice, Kobyłka, Nowa Dęba, Pelplin, Radom, Stalowa Wola, Skawina, Starogard Gdański, Trzebinia, Tychy, Września, Wałbrzych, Katowice, Poznań oraz Kraków. Wśród nich są tylko dwa miasta liczące powyżej 500 tys. mieszkańców.

Tymczasem zainteresowanych mieszkaniami jest najwięcej w stolicach województw. Rządowy program nie jest dla wszystkich. Jest adresowany do osób o niskich i średnich dochodach, które nie mają możliwości zaciągnięcia kredytu na zakup mieszkania. Po złożeniu dokumentów przyszły najemca będzie otrzymywał punkty.

Na ich podstawie zostaną wyłonione osoby, które w pierwszej kolejności skorzystają z projektu. Mieszkania mają być dostępne w dwóch opcjach: na wynajem lub na wynajem z dojściem do własności. Ich koszt będzie zależny od lokalizacji. Rząd zapowiadał, że pierwsze inwestycje w ramach programu rozpoczną się w 2018 roku, a już rok później pierwsi uczestnicy otrzymają klucze do mieszkań. Czy tak będzie? Zobaczymy.

Nie obawiamy się, że program może zachwiać równowagą na rynku nieruchomości. Jego grupa docelowa jest inna niż grupa naszych klientów. Nadal nie wiadomo, kiedy mieszkania będą gotowe i jakie będą czynsze. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku było głośno o podobnym programie - Mieszkań na Wynajem realizowanym przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Nie doprowadził on do rewolucji na rynku mieszkań do wynajęcia. Przewidujemy, że z projektem "Mieszkanie+" będzie podobnie.

Yael Rothschild, prokurent Mill-Yon Gdańsk:

Program "Mieszkanie+" ma być skierowany do osób, które nie mogą sobie pozwolić na mieszkania deweloperskie ze względu na brak zdolności kredytowej. Zakładamy, że program nie odbierze najemców osobom inwestującym w mieszkania na wynajem, ponieważ lokale w tym programie mają być przeznaczone dla osób, które nie dysponują dochodami pozwalającymi na wynajęcie mieszkania na wolnym rynku.

Trzeba również wziąć pod uwagę jakość mieszkań oferowanych przez państwo. Z oczywistych względów program musi być realizowany w mniej atrakcyjnych lokalizacjach, odległych od centrów miast. Nie będą w nim oferowane też mieszkania o podwyższonym standardzie. Zakładamy więc, że program obejmie osoby, które nie mieszczą się w grupie docelowej deweloperów.

Michał Sapota, prezes zarządu Murapol:

W mojej ocenie rządowy program jest trafną inicjatywą i bez wątpienia przybliży do własnego M wiele rodzin, którym brak zdolności kredytowej uniemożliwia nabycie lokalu. Jaka będzie skala tego wsparcia, zależy od organizacji procesu realizacji inwestycji, czyli od sposobu przeprowadzania przetargów, sprawności procedowania formalności w urzędach.

Uważam, że nawet przy sprzyjających państwu okolicznościach, wsparcie rządowe oferowane w ramach tego programu nie będzie miało wpływu na strategie firm deweloperskich. Inwestycje realizowane w ramach państwowego programu kierowane są do zupełnie innego klienta niż oferta komercyjna deweloperów. Poza tym sama konstrukcja programu nie jest na tyle interesująca, aby mogła realnie konkurować z ofertą deweloperów.

Oczywiście, może pojawić się grupa osób, które, znajdując się na granicy zdolności kredytowej, uznają, że państwowa oferta mieszkaniowa jest dla nich atrakcyjniejsza od kredytowanego zakupu mieszkania. Będzie to jednak niewielki odsetek potencjalnych klientów firm deweloperskich. Dlatego w tym programie nie widzę żadnego zagrożenia dla działalności deweloperów.

Tomasz Sujak, członek zarządu Archicom:

Według różnych szacunków w Polsce cały czas brakuje ok. 2 mln mieszkań, dlatego wszelkie inicjatywy związane ze zwiększeniem liczby lokali przyjmujemy z zainteresowaniem. Od przemiany ustrojowej potrzeby mieszkaniowe Polaków w głównej mierze zaspokajane są przez deweloperów i nie przewidujemy, aby szybko miało się to zmienić.

W obecnym kształcie program "Mieszkanie+" stanowi jedynie uzupełnienie oferty rynkowej. Dotychczasowe inicjatywy rządu dotyczyły mniejszych miast, a więc rynków, na których nasza firma nie działa. Bacznie przyglądamy się natomiast planom związanym z Wrocławiem i Krakowem.

Janusz Miller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Home Invest:

W naszej ocenie program "Mieszkanie+" przynajmniej w najbliższym czasie nie będzie miał dużego wpływy na rynek deweloperski i rynek najmu. Co będzie dalej, czas pokaże. My skupiamy się na Warszawie. Budujemy mieszkania w miejscach, w których program nie będzie miał większego oddziaływania. Inaczej może być na obrzeżach miasta czy w innych aglomeracjach.

Małgorzata Ostrowska, członek zarządu oraz dyrektor pionu marketingu i sprzedaży w J.W. Construction Holding:

"Mieszkanie+" nie będzie miało wpływu na rynek deweloperski. Wiele osób, które są zainteresowane nabyciem mieszkania, inwestuje w nieruchomości o wyższym standardzie lub lepszej lokalizacji Beneficjenci programu będą mogli mieszkania wynajmować. Rządowe propozycje są skierowane do osób, które nie mają ani oszczędności, ani zdolności kredytowej i nie należą do grona naszych klientów.

Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży Red Real Estate Development:

"Mieszkanie+" to rządowy program preferujący rodziny wielodzietne. Zgodnie z założeniami państwo zaoferuje mieszkania do wynajęcia. Część lokali będzie dostępna z opcją nabycia prawa własności. Jest to zatem zupełnie inna grupa niż klienci deweloperów, którzy kupują lokale własnościowe.

Ewentualny wpływ programu na rynek zarówno deweloperski i rynek najmu będzie zależał od wielu kwestii. Będzie je można ocenić najwcześniej po rozpoczęciu pierwszych inwestycji.

Marcin Liberski, dyrektor marketingu i sprzedaży w Atlas Estates:

Program "Mieszkanie+" jako forma wsparcia dla rodzin, które osiągają dochody zbyt małe, aby kupić lub wynająć mieszkanie na rynku komercyjnym, jest niewątpliwie dobrym pomysłem. W najbliższym czasie w największych aglomeracjach nie będzie on miał wpływu na rynek deweloperski i rynek najmu.

Pierwsze informacje wskazują, że państwowe inwestycje nie będą realizowane w dużych ośrodkach, gdzie rynek najmu jest już mocno rozwinięty. Nieruchomości z programu "Mieszkanie+" nie powinny więc bezpośrednio konkurować z inwestycjami realizowanymi przez duże spółki deweloperskie.

Te poszerzają swoją ofertę szczególnie w tych miastach, gdzie zauważalny jest systematyczny napływ ludności - to Warszawa, Trójmiasto, Wrocław. Duża podaż lokali na wynajem w niektórych miastach sprawia, że stawki są konkurencyjne.

Jerzy Kłeczek, specjalista ds. marketingu w Activ Investment:

Rządowy program nie będzie miał wpływu na rynek deweloperski, szczególnie w takich miastach, jak Kraków, czy Wrocław.

Czy w opinii deweloperów rządowy program budowy tanich lokali na wynajem będzie miał wpływ na rynek mieszkaniowy? Czy spowoduje zmiany na rynku najmu? Sondę prezentuje Dompress.pl:

Zuzanna Kordzi, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic:

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu