O zakupach mieszkań na kredyt mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl:
W wielu przypadkach decyzja o kupnie mieszkania jest wymuszona ważnymi okolicznościami, np. powiększeniem się rodziny. Istnieje jednak spora grupa potencjalnych nabywców lokali, którzy mogą poczekać z transakcją nawet dwa - trzy lata. Czasem takie osoby zastanawiają się, czy nie lepiej byłoby przesunąć terminu zaciągnięcia kredytu mieszkaniowego i zgromadzić nieco większy wkład własny. Sprawdziliśmy, czy odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna w odniesieniu do sytuacji przykładowego małżeństwa z Warszawy, które wynajmuje lokal.
Uwzględnienie w analizie sytuacji młodych mieszkańców Warszawy, wydaje się uzasadnione z dwóch powodów. Po pierwsze, stolica to największy rynek mieszkaniowy w Polsce. Po drugie, Warszawa cechuje się wysokim poziomem czynszów. Ten czynnik w naturalny sposób motywuje młode osoby (posiadające odpowiednie zarobki) do zaciągnięcia kredytu hipotecznego. O „hipotece" mogą myśleć również przykładowi małżonkowie ze stolicy.
Dziś za wynajem dwupokojowego 45-metrowego mieszkania w Warszawie muszą płacić 1650 zł miesięcznie. Podana kwota stanowi jedynie wynagrodzenie dla właściciela mieszkania i nie uwzględnia m.in. kosztów mediów oraz kosztów związanych z zarządzaniem budynkiem i jego utrzymaniem.
Przykładowi młodzi najemcy z Warszawy są już dość dobrze przygotowani do zakupu mieszkania, bo dzięki pomocy rodziców zgromadzili oszczędności (ok. 71,2 tys. zł) stanowiące 20 proc. kosztów zakupu typowego M2 w stolicy. Przy takim wkładzie własnym nie trzeba już zaciągać kredytu mieszkaniowego z dodatkowym ubezpieczeniem niskiego wkładu. Mimo tego przykładowi najemcy zastanawiają się, czy nie lepiej byłoby jeszcze poczekać z zakupem mieszkania (np. dwa - trzy lata). Pewnym argumentem jest to, że przyszli kredytobiorcy ciągle powiększają swój planowany wkład własny. Na konto oszczędnościowe z oprocentowaniem 2 proc, co miesiąc trafia 600 zł. Przy takim tempie wpłat, wartość oszczędności mieszkaniowych wzrośnie do: