W tym roku minimalne wynagrodzenie może sięgnąć ok. 47,3 proc. przeciętnego wynagrodzenia – wynika z szacunków „Rzeczpospolitej". Będzie to rekordowo wysoki poziom w Polsce i zbliżający nas do najbardziej socjalnego pod tym względem kraju UE – Francji. Dla porównania: w USA płaca minimalna w relacji do tej przeciętnej oscyluje w granicach 25–30 proc.
Związki zawodowe uważają jednak, że to wciąż zbyt mało i chcą, by płacowe minimum sięgnęło już w 2018 r. 50 proc. przeciętnych zarobków w gospodarce narodowej. W przeliczeniu na złote daje to ok. 2220 zł miesięcznie brutto, czyli aż o 11 proc. więcej niż w tym roku – wynika z propozycji Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych.
Rynek i tak wymusza podwyżki
– W naszej ocenie to zdecydowanie zbyt duży wzrost – odpowiada Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – Przez ostatnich 10 lat płaca minimalna, w efekcie decyzji kolejnych rządów, a nie jako wynik porozumienia między stronami dialogu społecznego, rosła szybciej niż przeciętne wynagrodzenie w gospodarce. Warto, by te proporcje w końcu uległy zmianie – dodaje.
Rzeczywiście, ostatnie lata to bardzo dynamiczny wzrost najniższego wynagrodzenia – najmocniejszy w 2009 r. – aż o 13 proc. oraz 2012 i 2017 r. – po nieco ponad 8 proc. W sumie, w porównaniu z 2008 r. minimum płacowe zwiększyło się o ok. 77 proc., a przeciętna pensja o 43 proc.