Suzdalcew o wyborach we Francji

Le Pen nie współpracuje z Moskwą, ona się tylko konsultuje – mówi „Rzeczpospolitej" Andriej Suzdalcew, politolog z Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie.

Aktualizacja: 25.04.2017 17:44 Publikacja: 24.04.2017 20:22

Andriej Suzdalcew

Andriej Suzdalcew

Foto: archiwum prywatne

Rzeczpospolita: Macron i Le Pen zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. Któremu z kandydatów bardziej kibicuje Rosja?

Andriej Suzdalcew: Jesteśmy zainteresowani tym, by we Francji zwyciężyły siły narodowe. To prawie jak to, co obserwowaliśmy w USA. Widzieliśmy, że wygrana Clinton będzie złą opcją i że żadnej perspektywy współpracy nie będzie. To samo dotyczy Macrona, ponieważ jego zwycięstwo jeszcze bardziej pogorszy relacje rosyjsko-francuskie. Na temat Le Pen w Rosji są różne opinie, ale wszyscy są zgodni, że działa ona w interesach narodowych Francji. Wiążemy z nią pewne nadzieje. Irytuje nas to, że Macron jest kandydatem Niemiec i w dużej mierze znajduje się pod wpływem Berlina. Taka opcja oznacza sojusz niemiecko-francuski, w którym Francuzi odgrywaliby drugorzędną rolę.

Czy Rosji nie przeszkadzają skrajnie prawicowe poglądy szefowej Frontu Narodowego?

Tak, jej program jest antyeuropejski, ale jest narodowy. Widzimy, że ma ona bardzo elastyczną ekipę, która jest w stanie dopasować się do różnych okoliczności. Z drugiej zaś strony w drużynie Macrona są ludzie, którzy są gotowi do bombardowania Rosji. Jak mamy z takimi ludźmi rozmawiać?

Szef Komitetu ds. Zagranicznych Rady Federacji Rosji Konstantin Kosaczow oświadczył, że w pierwszej turze wyborów Francuzi „głosowali pod presją UE". Czy pan podziela tę opinię?

Oczywiście, że tak. Tyle brudu i presji podczas wyborów we Francji jeszcze nie było. Weźmy chociażby Fillona, któremu odebrano co najmniej 10 proc. poparcia poprzez aferę. Na zwycięstwo Macrona pracują prawie wszystkie europejskie media, popatrzmy na przekaż Euronews. To propaganda i nic więcej.

Ale media opierają się na sondażach, które wskazują, że drugą turę wyborów wygra Emmanuel Macron.

Analitycy francuscy tak twierdzą, ponieważ inni kandydaci zwrócili się do swoich zwolenników, by nie głosowali na Front Narodowy. Z punktu widzenia matematycznego oczywiście wygrywa Macron. Ale trzeba brać pod uwagę kilka okoliczności. Pamiętamy, jak wszyscy byli przekonali, że zwycięży Clinton. Stało się inaczej i wielu polityków na świecie długo nie mogło się opamiętać. Mówiono też o tym, że Brexit nie jest możliwy. Okazało się, że jest jak najbardziej możliwy. Front Narodowy przez wiele lat był na poboczu życia politycznego, oczerniano go i mówiono, że jest to ruch amoralny. Ale członkom tego ugrupowania to nie przeszkadzało, teraz będą walczyli o głosy tych, którzy nie poszli do urn, oraz tych, którzy się wahają.

Jak wyglądałyby stosunki rosyjsko-francuskie po zwycięstwie Macrona?

Będą zdecydowania gorsze, niż są. Przede wszystkim dlatego, że polityka zagraniczna Paryża będzie znajdowała się pod ogromnym wpływem Berlina.

Jeżeli jednak założymy, że dojdzie do zaskoczenia i do Pałacu Elizejskiego wprowadzi się liderka Frontu Narodowego, co to zmieni dla Rosji?

Na pewno będą rozważane nowe opcje współpracy. Ważne jest też, jaki będzie wynik parlamentarnych wyborów we Francji. Niezależnie od tego będziemy świadkami nowej polityki Francji. Przede wszystkim będzie zupełnie inna Unia.

Marine Le Pen zarzucają, że współpracuje z Moskwą, i często nazywają „kandydatką Kremla".

Nie współpracuje, to złe sformułowanie. Ona ma kontakt z Moskwą. Tylko konsultuje się z Rosją i chce zrozumieć opinię Kremla o różnego rodzaju problemach. Gdyby współpracowała, miałaby to wpisane w swoim programie, ale tego nie ma. Zna zdanie Rosji na temat różnych kwestii i to jest dla nas ważne, nawet jeżeli przegra.

— rozmawiał Rusłan Szoszyn

Rzeczpospolita: Macron i Le Pen zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. Któremu z kandydatów bardziej kibicuje Rosja?

Andriej Suzdalcew: Jesteśmy zainteresowani tym, by we Francji zwyciężyły siły narodowe. To prawie jak to, co obserwowaliśmy w USA. Widzieliśmy, że wygrana Clinton będzie złą opcją i że żadnej perspektywy współpracy nie będzie. To samo dotyczy Macrona, ponieważ jego zwycięstwo jeszcze bardziej pogorszy relacje rosyjsko-francuskie. Na temat Le Pen w Rosji są różne opinie, ale wszyscy są zgodni, że działa ona w interesach narodowych Francji. Wiążemy z nią pewne nadzieje. Irytuje nas to, że Macron jest kandydatem Niemiec i w dużej mierze znajduje się pod wpływem Berlina. Taka opcja oznacza sojusz niemiecko-francuski, w którym Francuzi odgrywaliby drugorzędną rolę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782