Wybory we Francji: Marine Le Pen powalczy o prezydenturę z Jean-Luc Melenchonem?

W drugiej turze z Le Pen może zmierzyć się lider skrajnej lewicy Melenchon. Oboje chcą zniszczyć Unię.

Aktualizacja: 05.04.2017 22:38 Publikacja: 05.04.2017 19:29

Wybory we Francji: Marine Le Pen powalczy o prezydenturę z Jean-Luc Melenchonem?

Foto: AFP

Po czterogodzinnej debacie kandydatów na prezydenta w BFMTV we wtorek wieczorem widzowie nie mieli wątpliwości, kto wypadł najlepiej. Jean-Luc Melenchon, lider radykalnego ruchu „Francji niepokornej", tak właśnie został oceniony przez 25 proc. ankietowanych, przed centrystą Emmanuelem Macronem (21 proc.), konserwatystą Francois Fillonem (15 proc.) i Marine Le Pen (11 proc.).

Zawdzięcza to w szczególności niezwykłym zdolnościom oratorskim. Gdy na przykład liderka skrajnej prawicy zapowiedziała, że wpisze do konstytucji „ochronę dziedzictwa kulturowego i historycznego", bo Francuzi „są do niego bardzo przywiązani", Melenchon odparował: „otóż nie, proszę pani, 60 proc. Francuzów nie ma żadnej religii. Niech pani da nam spokój z religią". Raz jeszcze Le Pen znalazła tego wieczoru godnego siebie przeciwnika, równie skutecznego co ona demagoga. Nikt z francuskich polityków nie dorównuje też Jeanowi-Lucowi Melenchonowi w umiejętności wykorzystywania języka. W trakcie audycji zarzucił na przykład dziennikarzom „wstydliwość gazeli", gdy nie chcieli odnieść się do przekrętów finansowych Fillona. I wystąpił z propozycją „przykładnego ukarania" koncernu Lafarge za to, że układał się z Państwem Islamskim, aby kontynuować produkcję „swojego pieprzonego cementu".

– To jest dziedzic Robespierre'a, jakobinów, tradycji, która w czasach odrzucenia globalizacji przeżywa drugą młodość – mówi „Rz" Gerard Grunberg, wybitny znawca francuskiej lewicy.

W najnowszych sondażach Melenchon zbiera już 15,5 proc. głosów. Ale jeśli z walki o prezydenturę zrezygnowałby oficjalny kandydat Partii Socjalistycznej Benoit Hamon (10 proc. poparcia), który ma równie radykalny program co lider „Francji niepokornej", ten ostatni nie tylko przejąłby 1 elektoratu, ale zapewne znacznie więcej dzięki głosom osób dziś „niezdecydowanych". Za takim rozwiązaniem opowiada się zresztą 78 proc. „sympatyków lewicy". Wówczas do drugiej tury przeszedłby z Le Pen nie centrysta Macron tylko Melenchon. „Postępowa" część elektoratu liczy, że wówczas nad Sekwaną powtórzy się „model portugalski", gdy w 2015 roku w ciągu 72 godzin Partia Socjalistyczna porozumiała się z dwoma ugrupowaniami lewicowymi, co wyniosło na stanowisko premiera Antonia Costę.

Tyle że konfrontacja Le Pen – Melenchon wcale nie musiałaby prowadzić do takiego samego wyniku, co w Lizbonie.

– Wygrałaby Le Pen, bo Francuzi przestraszyliby się radykalizmu Melenchona – ostrzega Grunberg. – Jego wzorem był Castro i Chavez, jest mu bliżej do Putina niż Merkel, on chce rozsadzić Unię Europejską i przebudować ustrój kraju, powołując VI Republikę z ograniczoną władzą prezydenta – punktuje Grunberg.

Plan lidera ruchu „Francji niepokornej" na tym się nie kończy. Melenchon poza „renegocjacją traktów europejskich" zapowiada likwidację takich umów handlowych jak TTIP, podniesienie pensji minimalnej do 1,3 tys. euro netto miesięcznie, likwidację niedawnej reformy liberalizującej rynek pracy czy rozbicie banków na oddziały zajmujące się inwestycjami i działalnością detaliczną. To już porównywalna rewolucja do tej Frontu Narodowego.

Wprowadzenie Melenchona do drugiej tury leży teraz w rękach Hamona. Ale dla oficjalnego kandydata Partii Socjalistycznej nie jest to łatwa decyzja. – To by był ostateczny koniec tego 112-letniego ugrupowania, które zresztą Melenchon zawsze chciał zniszczyć. Dla Hamona rola grabarza byłaby bardzo trudna – uważa Grunberg.

Po czterogodzinnej debacie kandydatów na prezydenta w BFMTV we wtorek wieczorem widzowie nie mieli wątpliwości, kto wypadł najlepiej. Jean-Luc Melenchon, lider radykalnego ruchu „Francji niepokornej", tak właśnie został oceniony przez 25 proc. ankietowanych, przed centrystą Emmanuelem Macronem (21 proc.), konserwatystą Francois Fillonem (15 proc.) i Marine Le Pen (11 proc.).

Zawdzięcza to w szczególności niezwykłym zdolnościom oratorskim. Gdy na przykład liderka skrajnej prawicy zapowiedziała, że wpisze do konstytucji „ochronę dziedzictwa kulturowego i historycznego", bo Francuzi „są do niego bardzo przywiązani", Melenchon odparował: „otóż nie, proszę pani, 60 proc. Francuzów nie ma żadnej religii. Niech pani da nam spokój z religią". Raz jeszcze Le Pen znalazła tego wieczoru godnego siebie przeciwnika, równie skutecznego co ona demagoga. Nikt z francuskich polityków nie dorównuje też Jeanowi-Lucowi Melenchonowi w umiejętności wykorzystywania języka. W trakcie audycji zarzucił na przykład dziennikarzom „wstydliwość gazeli", gdy nie chcieli odnieść się do przekrętów finansowych Fillona. I wystąpił z propozycją „przykładnego ukarania" koncernu Lafarge za to, że układał się z Państwem Islamskim, aby kontynuować produkcję „swojego pieprzonego cementu".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786