Nowy początek Angeli Merkel

Skład niemieckiego rządu poznamy najwcześniej pod koniec roku. Jeżeli nie wypali Jamajka, możliwe są kolejne wybory.

Aktualizacja: 26.09.2017 07:33 Publikacja: 25.09.2017 19:14

Nowy początek Angeli Merkel

Foto: AFP

Nikt nie bierze pod uwagę innego rozwiązania niż utworzenie przez kanclerz Merkel koalicji rządowej z udziałem czterech partii: CDU, jej siostrzanego ugrupowania, czyli bawarskiej CSU, liberałów z FDP i Zielonych. Taka koalicja nazywana jest w Niemczech Jamajką, jako że flaga tego kraju ma takie same barwy, jakimi posługują się wymienione ugrupowania. Miałaby w sumie 393 głosy w liczącym 709 posłów Bundestagu (CDU/CSU – 246, FDP – 80, Zieloni – 67).

Nie sposób zmontować innej większości w Bundestagu po deklaracji SPD (153 mandaty), że zrywa czteroletnią współpracę rządową z CDU/CSU. Współpraca z postkomunistami z Die Linke (Lewica; 69 mandatów) jest dla konserwatywnego bloku CSU/CSU niemożliwa z definicji. Z kolei sojusz z nacjonalistyczną skrajną prawicą, jaką jest Alternatywa dla Niemiec (AfD; 94 mandaty) wywołałby skandal o zasięgu międzynarodowym. Nie ma też mowy o rządzie mniejszościowym. Pozostaje Jamajka.

Nikt nie mówi „nie"

Christian Lindner, którego FDP powróciła do Bundestagu z doskonałym wynikiem, twierdzi, że nie uchyla się od odpowiedzialności.

Liderka Zielonych Katrin Göring-Eckardt zawęża do trzech listę warunków wejścia do koalicji, zdradzając tym samym niecierpliwość ugrupowania znajdującego się od 12 lat w opozycji. Zieloni chcą więc realizacji przez przyszły rząd postanowień porozumień paryskich w sprawie klimatu, polityki umacniania jedności UE oraz sprawiedliwości społecznej, czyli dbałości o słabszych.

Już to jest wyznaczeniem kolizyjnego kursu z FDP partią głoszącą liberalizm gospodarczy, która stawia pod znakiem zapytania funkcjonowanie strefy euro w obecnej postaci, chce ograniczenia funkcji funduszy pomocowych, co oznacza bankructwo Grecji, i jest zdecydowanie przeciwna planom prezydenta Macrona dotyczącym pogłębienia integracji krajów posługujących się wspólną walutą.

To nie wszystkie problemy, z jakimi zmierzyć się musi Angela Merkel. Paradoksalnie największe kłopoty może jej sprawić CSU, zawsze wierny sojusznik. Nie tylko dlatego, że CSU jako partia zdeklarowanie konserwatywna jest daleka od ideologii Zielonych, ugrupowania definiowanego w Bawarii jako libertyńskie. Sytuację komplikuje fakt, że to CSU jest największym przegranym niedzielnych wyborów.

Klęska CSU

Cztery lata temu głosowało na nią w Bawarii 49,3 proc. wyborców. Obecnie tylko 38,8 proc. To więcej niż czerwona kartka dla rządu premiera Horsta Seehofera za to, że nie dość konsekwentnie sprzeciwiał się Angeli Merkel i jej polityce imigracyjnej.

W końcu to w Bawarii panowało przekonanie, że na prawo od CSU jest tyko ściana. W niedzielę okazało się , że przed ścianą sporo miejsca znalazła dla siebie AfD. Uzyskała w Bawarii 12,4 proc., a więc zaledwie 0,2 pkt proc. mniej niż w skali całego kraju. W tej sytuacji dla CSU nie jest żadnym pocieszeniem, że AfD uzyskała w Saksonii lepszy wynik niż CDU.

– Horst Seehofer jest przekonany, że popełnił błąd, wyciszając w czasie kampanii wyborczej retorykę antyimigracyjną, unikając tym samym konfrontacji z Angelą Merkel – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Jochen Staadt, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Jako że w Bawarii odbędą się w przyszłym roku wybory do lokalnego parlamentu, CSU starać się będzie odzyskać wyborców, akcentując stare żądania, np. wprowadzenie rocznych kwot imigracyjnych. Przeciwko takiemu rozwiązaniu są nie tylko Zieloni, ale też sama kanclerz Merkel.

CSU idzie znacznie dalej i zapowiada, że nie wyklucza utworzenia osobnej frakcji w nowym Bundestagu. To wotum nieufności dla CDU, z którą tworzyła dotychczas wspólną frakcję.

Stanie na głowie

Wszystko to znakomicie utrudni pani kanclerz prowadzenie negocjacji koalicyjnych. Patrząc wstecz, nie sposób nie zauważyć, że od dawna liczyła się z koniecznością utworzenia koalicji nie tylko z CSU i FDP, tradycyjnym w przeszłości partnerem chadecji ale także z ugrupowaniem Zielonych. To dlatego zdecydowała się kilka miesięcy temu na legalizację małżeństw homoseksualnych, o co walczyli od lat Zieloni.

– Pani Merkel stanie na głowie, aby doprowadzić do utworzenia rządu wraz z FDP i ugrupowaniem Zielonych. Alternatywą byłyby nowe wybory, w wyniku których zyskać mogłaby SPD, jej szef Martin Schulz od niedzieli przystąpił do frontalnego ataku na panią kanclerz – zwraca uwagę Jochen Staadt.

Nie wyklucza przy tym, że to CSU nie zdecyduje się na formalny udział w przyszłym rządzie. Byłby to krok bez precedensu w historii ścisłej współpracy obu partii chadeckich.

W tym wszystkim musi się znaleźć Angela Merkel. Mimo najgorszego wyniku jej obozu od powstania RFN pozostaje przywódczynią partii i na rebelię z tego powodu w jej szeregach, przynajmniej na razie, się nie zanosi. Zresztą ma doświadczenie w tłumieniu nastrojów niezadowolenia wywołanych w przeszłości przesuwaniem partii coraz bardziej w kierunku środka sceny politycznej.

Jest niekwestionowaną lokomotywą wyborczą CDU i jej osobista popularność jest zdecydowanie wyższa niż jej partii. Nie ma w niej także żadnej konkurencji. Pozbyła się jej już dawno. ©?

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 778
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 777