Merkel po raz czwarty

SPD przechodzi do opozycji. Przyszła koalicja może się składać jedynie z CDU/CSU, FDP i Zielonych.

Aktualizacja: 24.09.2017 21:08 Publikacja: 24.09.2017 20:23

Politycy Alternatywy dla Niemiec zachwyceni wynikiem swojej partii.

Politycy Alternatywy dla Niemiec zachwyceni wynikiem swojej partii.

Foto: PAP/EPA

Według pierwszych powyborczych sondaży wybory z wynikiem 33,2 proc. wygrały partie chadeckie CDU/CSU i przywódczyni tego obozu kanclerz Angela Merkel. Drugie miejsce zajęli socjaldemokraci Martina Schulza, czyli SPD, na których oddało głos 20,8 proc. wyborców.

– Nie widzimy możliwości dalszego trwania obecnej koalicji. Przechodzimy do opozycji – oświadczyła po opublikowaniu wstępnych danych Manuela Schwesig, przedstawicielka kierownictwa SPD.

Jeżeli ta deklaracja jest ostateczna, Angela Merkel nie ma innego wyjścia, jak szukać możliwości utworzenia koalicji z liberałami z FDP oraz ugrupowaniem Zielonych. FDP powróciła po czterech latach banicji do Bundestagu z rezultatem 10,1 proc. głosów. Zieloni uzyskali 9,3 proc. Postkomuniści z ugrupowania Die Linke (Lewica) zdobyli 8,9 proc. głosów.

Za swego rodzaju sensację uchodzić może sukces skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Zdobyła ona 13,2 proc. głosów. Będzie więc trzecim pod względem liczby deputowanych ugrupowaniem w Bundestagu. – To historyczny dzień dla naszej partii. Zmienimy Niemcy – zapowiedział Alexander Gauland.

W powojennej historii Niemiec żadna partia o profilu skrajnie prawicowym i populistycznym nie tylko nie dostała się do Bundestagu, a tym bardziej z takim rezultatem.

Zieloni zadecydują

Angela Merkel mogła mieć nadzieję, że uda się jej utworzyć koalicję wyłącznie z FDP. Bliskość programowa CDU/CSU i FDP oraz długoletnia tradycja współpracy rządowej byłyby gwarancją pomyślnego zakończenia negocjacji koalicyjnych. Te ugrupowania nie uzyskały jednak razem większości mandatów w Bundestagu. Stąd konieczność poszukiwania trzeciego partnera.

Pani kanclerz wykluczyła już dawno współpracę z postkomunistami oraz z AfD. SPD się wycofuje. Pozostają więc jedynie Zieloni. Ci ostatni są podzieleni. Tzw. frakcja realos jest za wejściem w skład rządu mimo wielu różnic programowych. Frakcja lewicowa ma obiekcje.

– Rokowania będą długie i trudne, ale zakończą się zapewne sukcesem – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Werner Patzelt, politolog. Przypomina, że pani kanclerz wyraziła niedawno zgodę na jeden z postulatów Zielonych w postaci legalizacji małżeństw homoseksualnych. Zwraca też uwagę, że kontynuacja tzw. wielkiej koalicji oznaczałaby, iż liderem opozycji w Bundestagu będzie AfD, co spędza sen z powiek także socjaldemokratom.

– Udział w rządzie FDP byłby dla Polski rozwiązaniem korzystnym, gdyż  partia ta ma obiekcje wobec propozycji prezydenta Macrona  dotyczących zacieśnienia współpracy strefy euro, czego nie chce Warszawa – tłumaczy „Rz" Kai-Olaf Lang z berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik.

Sarrazin się kłania

W konsekwencji utworzenia rządu z udziałem CDU/CSU, FDP i Zielonych, nazywanej koalicją Jamajki (ze względu na kompozycję barw partyjnych, takich jak na fladze państwa z Karaibów) to SPD, a nie AfD przypadłaby rola lidera opozycji.

Nie umniejsza to w niczym sukcesu powstałej zaledwie cztery lata temu partii. AfD wyrosła na jedyną obrończynię starego porządku społecznego, w którym znalazło się miejsce na ponad cztery miliony dawnych imigrantów wyznających islam, ale w odczuciu sporej części społeczeństwa dodatkowy milion przybyszów z krajów islamskich był już nie do zaakceptowania.

Nie tylko z przyczyn ideologicznych i pozycji nacjonalistycznych, ale czysto pragmatycznych w postaci obawy o rynek pracy czy przyszłość systemu pomocy socjalnej, nadmiernie wykorzystywanego przez imigrantów. To w sytuacji, gdy pamięta się jeszcze w Niemczech o wielkiej dyskusji sprzed kilku lat wywołanej książką Thilo Sarrazina „Niemcy likwidują się same: Jak wystawiamy nasz kraj na ryzyko". Sprzedała się w ponadmilionowym nakładzie. Udowadniał w niej, jak wielkim obciążeniem dla Niemiec są muzułmańscy imigranci zajęci, jak pisał, produkowaniem małych dziewczynek w chustach muzułmańskich, a nie dążeniem do integracji. A było prawie pięć lat przed niedawną falą imigracji. To pozostawiło trwały ślad w mentalności wielu Niemców.

Do tych idei odwołuje się obecnie AfD, chociaż bez powoływania się na Thilo Sarrazina, którego niemiecki mainstream polityczny uznał za ksenofoba i rasistę, mimo że wywodził się z SPD.

Taką opinię ma obecnie AfD, której liderzy przekraczają kolejne niemieckie tabu twierdzeniami w rodzaju, że pomnik Holokaustu w Berlinie jest wyrazem niemieckiej hańby.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Według pierwszych powyborczych sondaży wybory z wynikiem 33,2 proc. wygrały partie chadeckie CDU/CSU i przywódczyni tego obozu kanclerz Angela Merkel. Drugie miejsce zajęli socjaldemokraci Martina Schulza, czyli SPD, na których oddało głos 20,8 proc. wyborców.

– Nie widzimy możliwości dalszego trwania obecnej koalicji. Przechodzimy do opozycji – oświadczyła po opublikowaniu wstępnych danych Manuela Schwesig, przedstawicielka kierownictwa SPD.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779