Poza słabymi wynikami CDU/CSU i SPD w wyborach do niemieckiego parlamentu, zaskoczeniem są wysokie notowania AfD. - To, że będzie w parlamencie, to już wiedzieliśmy od jakiegoś czasu. Jeszcze tydzień temu sondaże były korzystniejsze dla czołowych partii. AfD urwało ok. miliona głosów CDU i pół miliona SPD - mówił Kuź. Przyznał, że AfD zyskała dużo na postulatach antyimigranckich.
Teraz kluczowy jest kształt koalicji, która będzie rządziła w Niemczech, najprawdopodobniej z Angelą Merkel ponownie jako kanclerz. - Najbardziej prawdopodobna jest "koalicja jamajska": CDU/CSU, Zieloni, FDP - liberałowie, którzy weszli do parlamentu dzięki charyzmatycznemu liderowi Christianowi Lindnerowi - powiedział Kuź. - Koalicja jest korzystna z dwóch powodów. Pozwala zrealizować swój program liberałom, ale jest niekorzystna dla Paryża i Kijowa.
Zdaniem eksperta taka konstelacja jest korzystniejsza dla całego układu, bo gdyby SPD weszło w skład koalicji, to największą partią opozycyjną byłaby antyimigrancka AfD, która dzięki temu miałaby duży wpływ na prace ważnych komisji. - Komisja budżetowa zawsze obiera na swojego przewodniczącego kogoś z największej partii opozycyjnej, więc wtedy byłoby to AfD - mówił Kuź. - Bardziej komfortowa dla Merkel jest współpraca z mniejszymi partiami. Dla SPD nie jest wygodne pozostawanie w koalicji. Musi się wylizać z ran w opozycji - dodał.