Ujazdowski: Popieram aborcyjny konsensus

Jestem najlepszą odpowiedzią na zagrożenie PiS – mówi kandydat PO na prezydenta Wrocławia.

Aktualizacja: 09.04.2018 21:00 Publikacja: 08.04.2018 18:54

Ujazdowski: Popieram aborcyjny konsensus

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Dlaczego zdecydował się pan zostać kandydatem PO na prezydenta Wrocławia?

Kazimierz M. Ujazdowski, europoseł, były minister kultury: Jest to konsekwencja mojego poczucia odpowiedzialności za miasto, dla którego pracuję od ponad 20 lat. Wielu mieszkańców namawiało mnie do podjęcia tego zadania.

Dlaczego teraz?

W najbliższych latach Wrocław czekają poważne rozstrzygnięcia. Po pierwsze, miasta będą odgrywać coraz ważniejszą rolę jako koła zamachowe rozwoju cywilizacyjnego. Przed Wrocławiem więc poszukiwanie nowego modelu rozwoju, na nowo skonfigurowane środki europejskie, konieczność wypracowania lepszych relacji z aglomeracją i regionem, wreszcie obrona samorządności przed centralizmem PiS.

Jak pan chce walczyć z PiS?

Można z nim walczyć i przeciwdziałać mu tylko w silnej formule opozycyjnej. Mam kompetencje do programowania polityki i kształtowania jej z dużymi zespołami ludzi. Jestem ze szkoły Giedroyca: chce przyciągać do pracy najlepszych i nie boję się, że mnie przerosną. Nie chcę być przez najbliższe lata komentatorem bez zobowiązań i odpowiedzialności. To, że zadanie jest trudne, przekonuje mnie jeszcze bardziej do tej decyzji.

Swoją kandydaturą podzielił pan jednoczącą się opozycję. Nowoczesna pana nie popiera, a część członków PO głośno sprzeciwia się pańskiej kandydaturze. Uważają, że jest pan koniem trojańskim PiS.

Ta opinia nie ma nic wspólnego z prawdą. Nikogo nie podzieliłem. Zarówno Nowoczesna, jak i środowisko prezydenta Rafała Dutkiewicza podważało kandydaturę profesor Alicji Chybickiej, i to często w formach niegodnych ludzi kulturalnych. Z mojej strony pani profesor miała poparcie i szacunek. Przypomnieć wypada, że prof. Chybicka nie dysponowała poparciem wszystkich członków PO. W ciągu ostatnich dni przekonałem wielu z nich i będę przekonywał następnych. W piątek zostałem bardzo mocno poparty jako kandydat na stanowisko prezydenta Wrocławia przez radę powiatu wrocławskiego Platformy Obywatelskiej. Chcę za to podziękować senatorowi Jarosławowi Dudzie i wszystkim jej członkom.

Co pan chce zrobić dla Wrocławia?

Zachować to, co dobre w działaniach poprzedników i odnowić potencjał miasta. Wrocław będzie szczęśliwym miejscem, jeśli zadbamy o jakość życia kompleksowo z troską o jego miejskość. Musimy z całą stanowczością walczyć o zdrowe miasto, bez zanieczyszczonego powietrza – takie, które będzie mogło oddychać wewnątrz siebie i dawać możliwość dobrego wypoczynku. Problem likwidacji pieców węglowych musi być jednak widziany jednocześnie z perspektywy mieszkańców, w szczególności tych uboższych, dla których oznacza to znaczny skok kosztów ogrzewania. Dlatego też potrzebna jest kompleksowość, a więc aktywność władz przy wymianie źródeł ogrzewania oraz termomodernizacja – ocieplenie budynków, by straty energii były jak najniższe.

To jest już ogólnopolski standard. A co więcej?

Oprócz tego stawiam na rozwój komunikacji zbiorowej – nowe linie, ale także poprawa standardu tych już istniejących, aby kierowcy chętniej zostawiali swoje samochody pod domem. We Wrocławiu problemem jest komfort, punktualność i niezawodność komunikacji. Nowe inwestycje muszą być powiązane z rozwojem tkanki miejskiej i infrastruktury społecznej. We Wrocławiu mamy wiele przykładów osiedli budowanych bez chodników, szkół czy przystanków. Zmarnowano także wiele okazji, gdy należało włączyć wykonawców inwestycji biurowych czy handlowych w budowę lub modernizację węzłów przesiadkowych. Tak się stało np. w okolicach Dworca Głównego. Nowe czasy wymagają tego, aby lepiej gospodarować środkami. Dziesięć razy przyjrzę się każdej wydawanej złotówce. Zbyt wiele było przykładów zmarnotrawienia publicznych pieniędzy.

Chcę także, aby Wrocław znaczył jeszcze więcej w kraju i Europie. Wsłuchałem się w krytyków obecnego modelu mecenatu kulturalnego miasta. Wrocław musi być atrakcyjnym i silnym miejscem przyciągania talentów i najlepszego wykorzystania ogromnego potencjału, jaki ma. Potrzebne są do tego oryginalne i własne inicjatywy bardziej niż spektakualarne i kosztowne wydarzenia kopiowane z zewnątrz.

Nie jest pan słoikiem we Wrocławiu, który czas spędza głównie w Brukseli i Warszawie?

Zdecydowałem, że Wrocław jest ważniejszy niż kariera w Parlamencie Europejskim. Ponadto, każdy we Wrocławiu wie, jak obce i dalekie jest nazywanie tych, którzy przyjechali do stolicy Dolnego Śląska z regionu czy innych części kraju, „słoikiem". Słoik to termin warszawski. Wrocławskość jest otwarta i jest to przedmiot dumy wrocławian. Wrocławianami są i Ewa Michnik, która przyjechała z Krakowa, aby budować pozycję Opery Wrocławskiej, a także Roman Gutek budujący markę Wrocławia jako centrum dobrego kina. Jestem pełnoprawnym obywatelem miasta. Od 21 lat nieprzerwanie pracuję dla Wrocławia i regionu w parlamencie. Pomagałem miastu jako minister kultury. Jestem parlamentarzystą dolnośląskim z najdłuższym stażem.

Jak pan chce przekonać do siebie elektorat PO i centrum, kiedy wcześniej skupiał pan wokół siebie elektorat prawicowo-konserwatywny?

Te kategorie nie opisują realnych postaw wyborczych. Wrocławianie, którzy mocno sympatyzują z opozycją, docenili moją niezależność oraz obronę zasad państwa prawa, co potwierdzają badania opinii publicznej. W ostatnich dniach wielu mieszkańców wyrażało bezpośrednio poparcie dla mnie. Trzeba patrzeć na reakcje ludzi, nie oceny polityków. Dziś więcej wyborców Nowoczesnej deklaruje poparcie mojej kandydatury niż oficjalnego kandydata tego środowiska.

Przed druga turą ostatnich wyborów prezydenckich we Wrocławiu zachęcał pan do poparcia Mirosławy Stachowiak-Różeckiej. Nie ma pan wrażenia, że przed Wrocławiem staje wybór między kandydatem na prezydenta z PiS a kandydatem na prezydenta o poglądach zbliżonych do PiS?

Wielu uwierzyło wtedy, że Mirosława Stachowiak-Różecka jest odpowiedzią na rutynę w zarządzaniu miastem, że otworzy miasto na obywatelskie inicjatywy i współpracę z organizacjami społecznymi. W praktyce sprawowania władzy PiS popełnił jednak 100 razy więcej błędów niż poprzednia ekipa i całkowicie zaprzeczył przesłaniu sprzed czterech lat. We Wrocławiu PiS jest partią pozbawioną dynamizmu i kreatywności. Nie podejmuje żadnych własnych inicjatyw, biura poselskie nie tętnią życiem, ich działacze skupiają się na konsumpcji profitów płynących z bycia częścią partii władzy. PiS targany jest też konfliktami wewnętrznymi i obciążony zarzutami ograbienia wrocławskiego PCK przez jej prominentnych działaczy. To nie buduje wiarygodności.

Czy byłby pan za postawieniem pomnika Lecha Kaczyńskiego we Wrocławiu?

Dzisiaj we Wrocławiu pamięć o parze prezydenckiej jest uszanowana. Wszyscy razem, w poczuciu zgody, otwieraliśmy bulwar Lecha i Marii Kaczyńskich nad Odrą. W przestrzeni miasta uhonorowane są także wszystkie osoby związane z Wrocławiem, które zginęły w katastrofie smoleńskiej – Ola Natalli-Świat, Jerzy Szmajdziński, Władek Stasiak, Janina Natusiewicz-Mirer. Niemal każdego dnia zatrzymuję się przed tablicą upamiętniającą ministra Stasiaka na budynku Instytutu Historii przy ul. Szewskiej. Podziwiam Wrocław za zdolność do okazania sobie wzajemnego szacunku, mimo sporów politycznych, i będę tę cechę pielęgnował.

Nie kryje pan, że jest przeciwnikiem in vitro. Czyli będzie pan zabiegał, żeby ten program nie funkcjonował we Wrocławiu?

Mam etyczne wątpliwości co do metody in vitro na gruncie obecnych regulacji prawnych, ale nie będę narzucał swojego stanowiska i uszanuję decyzję rady miejskiej. Powinna być ona podjęta w tym gronie po rozważeniu wszystkich głosów za in vitro i przeciw.

W dalszym ciągu jest pan za zaostrzeniem prawa aborcyjnego?

Satysfakcjonują mnie obecne regulacje prawne i ramy konsensusu, który obowiązuje. To prawo trzeba pielęgnować, ponieważ przywróciło ochronę życia, znosząc aborcje na żądanie. To owoc wieloletniej edukacji, że krucha egzystencja nienarodzonych to życie człowieka. Warto przy tym pamiętać o stanowisku Trybunału Konstytucyjnego, które zostało zdefiniowane za prezesury prof. Andrzeja Zolla. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego podkreśla, że fundamentem państwa prawa w Polsce jest ochrona prawa do życia. Nie można bronić niezależności TK i bagatelizować jego orzeczenia.

Był pan współtwórcą polityki historycznej PiS. Jak chciałby ją pan wdrażać we Wrocławiu?

Byłem współtwórcą państwowej polityki historycznej, a nie partyjnej, i to jeszcze przed powstaniem PiS, z końcem lat 90. Wszystkie budowane przeze mnie instytucje miały poparcie ponadpartyjne i zawsze dbałem, żeby uczestniczyły w nich różne środowiska. Dlatego też ocalały. W powołanej przeze mnie Radzie Muzeum Historii Polski znalazł się i prof. Władysław Bartoszewski, i prof. Andrzej Nowak. W ramach opowieści o wrocławskiej Solidarności w Centrum Historii Zajezdnia, prowadzonym przez założony przeze mnie Ośrodek Pamięć i Przyszłość, jest miejsce dla perspektywy, z którą identyfikują się i Kornel Morawiecki, i Władysław Frasyniuk. Mój dorobek w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz styl prowadzenia polityki był dobrze oceniany także przez politycznych oponentów. Myślę, że to jest najlepsza zapowiedź tego, jak wyobrażam sobie Wrocław i atmosferę pracy dla miasta, nie tylko na polu kultury.

We Wrocławiu już pojawiły się billboardy z pańską podobizną. Nie za szybko rozpoczyna pan kampanię wyborczą, łamiąc tym samym przepisy?

W przeciwieństwie do kilku innych kandydatów nie rozpocząłem dotychczas kampanii. Będę począwszy od dziś intensywnie rozmawiał z wrocławianami, ale kampania ruszy, dopiero gdy będzie ogłoszona. Rzeczywiście w styczniu promowałem moją pracę parlamentarną, w tym powstający raport o pozycji miast w architekturze ustrojowej Unii Europejskiej. Takie same działania podejmowałem we wcześniejszych latach i podejmują je inni posłowie. W najbliższych miesiącach będę apelował do wrocławian o skorzystanie z praw obywatelskich, śledzenie debaty na temat samorządu i samorządności oraz przede wszystkim o powszechny udział w jesiennych wyborach.

A co, jeśli okaże się, że pańska kandydatura jest ułatwieniem dla PiS przejęcia Wrocławia?

We wszystkich badaniach wygrywam z PiS w II turze z wyraźną przewagą. Jestem najlepszą odpowiedzią na zagrożenie, jakim jest zwycięstwo PiS we Wrocławiu. Przedstawiam nową formułę zarządzania miastem: przejrzystą i z podniesieniem standardów demokratycznych. Widzę Wrocław jako otwartą republikę, nie monarchię z pretensjami. Jeśli coś sprzyja PiS na poziomie lokalnym, to wyniosły oraz zamknięty styl rządzenia. Dzisiaj to grupa rządząca miastem jest zachowawcza i utraciła kontakt z mieszkańcami. Jeśli mamy wygrać z PiS, trzeba nie tylko zerwać z tym stylem, ale też uformować prawdziwie demokratyczną i nowatorską alternatywę.

Rzeczpospolita: Dlaczego zdecydował się pan zostać kandydatem PO na prezydenta Wrocławia?

Kazimierz M. Ujazdowski, europoseł, były minister kultury: Jest to konsekwencja mojego poczucia odpowiedzialności za miasto, dla którego pracuję od ponad 20 lat. Wielu mieszkańców namawiało mnie do podjęcia tego zadania.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"