Pana zdaniem budżety obywatelskie się sprawdzają?
Sam pomysł jest bardzo dobry, ale wymaga stałej poprawy. Ostatnie problemy z systemem do głosowania na pewno podważyły zaufanie, które będzie trzeba odbudować, można to zrobić tylko przez dialog i transparentność wszystkich procedur. Jest wiele innych przeszkód: blokowanie gruntów miejskich, problemy z własnością podwórek. To wszystko postaramy się usprawnić. Budżety obywatelskie, rady dzielnic pomagają nam dotrzeć do korzenia zaangażowania obywatelskiego w mieście. Trzeba zwiększyć pieniądze na budżety obywatelskie, ale nie po to tylko, by się zmarnowały. Tylko by były wykorzystane do realizacji pomysłów mieszkańców. Trzeba odpowiedniego, nowego “oprzyrządowania”.
A panu się podoba model zaangażowania w politykę krajową prezydenta. W TK, sądy, sprawę uchodźców?
Każdy odpowiedzialny polityk musi angażować się w ważne sprawy. Gdy łamane są kręgosłupy sędziów, gdy możemy wkrótce nie mieć Sądu Najwyższego, to odpowiedzialni politycy muszą zabierać głos. Ja również staję po stronie tych wartości. Jestem jednak przekonany, że samym antyPiS-em wyborów nie wygramy, potrzebna jest także pozytywna oferta.
Co dalej będzie działo się w trakcie pre-kampanii wyborczej?
Ruszamy do każdej gdańskiej dzielnicy, żeby każdego dnia rozmawiać z ludźmi, jestem otwarty na dialog i ciekawy wszystkich trosk i propozycji. Na tej podstawie będę modyfikował elementy swojego programu. Będę rozmawiał z mieszkańcami bezpośrednio, od drzwi do drzwi. Zedrę kilka par butów aby “wychodzić” każdy głos. Taka będzie moja kampania.
Nazwisko może przeszkadzać czy tylko pomaga w kampanii samorządowej?
Mój ojciec to bohater narodowy. Nigdy nie będę od tego uciekał.
Coś już panu doradzał, jeśli chodzi o kampanię?
Czuję jego wsparcie, słucham rad, ale szczegóły naszych rozmów zachowam dla siebie.