Trudno w tej chwili przesądzać. W tej chwili mówimy o trzech kandydaturach - pana Zembaczyńskiego, pana Szłapki i mojej.
To jest sztab operacyjny, ale osobą koordynującą całe prace będzie Tomasz Siemoniak. Pytanie o przyszłość: spodziewa się pan, że w kampanii parlamentarnej ten schemat zostanie powtórzony?
System wyborczy, ale i to co dzieje się na scenie politycznej, zmusza nas do współpracy. Należy zakładać, że nic się nie zmieni, a jeżeli już to na gorsze, jeśli chodzi o ordynację wyborczą, to będziemy zmuszeni do współpracy. Czy to tylko z PO, czy w jakimś poszerzonym zakresie, czyli z innymi podmiotami.
Były informacje, że Sejm będzie się zajmował ordynacją wyborczą przy wyborach do PE. Wydaje się, że PiS chce to zmienić. Znamy zarys tej zmiany. Jak pan myśli, o co w tym chodzi?
Prawo i Sprawiedliwość zachwycone wynikami sondażowymi zakłada, że jest to jeden z ostatnich momentów, w którym może dokonać zmiany, która przyniesie konkretne efekty w mandatach. Proponowane zmiany w ordynacji do PE powodują, że przesuwa się mandaty tam, gdzie PiS ma duże poparcie, czyli na wschodnią ścianę. Zyskują dodatkowe mandaty, a przy okazji dokonuje się wyczyszczenia wszystkich podmiotów, które nie są tak silne, tak duże jak PiS.
Jeśli ta ordynacja wejdzie w życie, bo z tym może być różnie, ordynacja samorządowa też miała być radykalnie zmieniona, a skończyło się zupełnie inaczej. Jeśli ta ordynacja wejdzie w życie to Nowoczesna przyłączy się do PO w wyborach europarlamentarnych?
Dziś trudno przewidywać, natomiast nie zmienia to faktu, że jeżeli mielibyśmy takie zmian jak proponuje PiS, to siłą rzeczy będziemy zmuszeni do współpracy w dużym bloku. Dosyć wyraźnie o tym mówimy, że współpraca dużego bloku różnych podmiotów politycznych, by bronić wartości demokratycznych, jest koniecznie.
Dochodzimy do pewnego paradoksu. PiS działa wbrew sobie. Ordynacja ta doprowadzi do konsolidacji opozycji. Mam wątpliwości, czy to działanie na korzyść PiS.
Nie wiem jakie są intencje działania PiS w tym zakresie. Czy to jest tylko kwestia zaspokojenia własnych potrzeb wynikających z wysokich sondaży i przekonania o możliwości pozyskania większej liczby mandatów dla swoich polityków, którzy zamierzają udać się do PE, a wiemy, że są to politycy pierwszoplanowi. Być może jest też tak, że kalkulacja PiS zmierza w kierunku, iż nie będzie możliwe pogodzenie różnych interesów, ale też różnych grup politycznych, bo mówimy o PO, która jest w międzynarodówce chadeckiej, mówimy o Nowoczesnej, która jest w ALDE, ale też o lewicy, która jest w grupie partii socjalistycznych. To wydaje się z pozoru trudne do połączenia. Dochodzą do tego własne przekonania, ambicje i pomysły na politykę europejską.
Z trzech-czterech partii rdzeń jest proeuropejski, więc tutaj pole porozumienia jest. Dostrzega pan trend, że po prawej stronie budzi się podskórna siła, która jest obok PiS, np. Ruch Narodowy. Jest siła, która może się pojawić?
Nie wierzę w to. Dziś na tyle mocno PiS kanalizuje wszystkie te potrzeby w zakresie np. polityki antyimigracyjnej, narodowej, patriotycznej, że nie widzę tutaj szansy i możliwości na to, że ruch obok PiS powstał. Jeśli powstanie, to tylko i wyłącznie "za zgodą" PiS, by te najbardziej prawicowe poglądy gdzieś kanalizować. Jestem przekonany, że to będzie całkowicie pod kontrolą PiS.