Ted Cruz, nadzieja republikańskich elit

Senator z Teksasu mógłby wygrać wybory prezydenckie z kandydatką demokratów. Musi jednak pokonać Trumpa.

Aktualizacja: 29.03.2016 22:12 Publikacja: 29.03.2016 19:21

Ted Cruz, nadzieja republikańskich elit

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

Podczas spotkań wyborczych senator Ted Cruz chwali się, że zbiera poparcie od prominentnych przedstawicieli głównego nurtu Partii Republikańskiej.

– Cruz to konsekwentny konserwatysta, który wykazał się umiejętnością docierania do wyborców – powiedział Jeb Bush, były gubernator Florydy, udzielając w ub. tygodniu poparcia Cruzowi, do niedawna konkurentowi.

Outsider i establishment

– Dla dobra naszej partii i kraju musimy zrobić co w naszej mocy, aby przezwyciężyć wulgarność Donalda Trumpa oraz podziały, jakie wprowadził na scenę polityczną. W przeciwnym razie stracimy szansę na pokonanie kandydata Partii Demokratycznej i odwrócenie nieudanych reform wprowadzonych przez prezydenta Baracka Obamę – powiedział Jeb Bush.

Obawy Busha i całej elity Partii Republikańskiej potwierdza ubiegłotygodniowy sondaż Quinnipiac University, z którego wynika, że senator Cruz, a nawet gubernator John Kasich mają większe szanse na pokonanie Hillary Clinton w listopadowych wyborach niż Donald Trump.

A z tej dwójki Cruz jest kandydatem z szansą na nominację, a nie gubernator Kasich, który na razie wygrał prawybory tylko w swoim stanie Ohio.

Szkopuł w tym, że poparcie Jeba Busha czy Mitta Romneya, uznawanych za niemalże uosobienie establishmentu, to coś bardzo nietypowego dla Teda Cruza, który od początku swej kariery w Senacie oraz w trakcie kampanii kreuje się na outsidera Waszyngtonu. Z ich strony to wykalkulowany i pragmatyczny krok przeciwko Trumpowi.

Cruz, który wcześniej był prokuratorem, zasiada w Senacie dopiero od 2012 r. i ma opinię polityka trudnego do współpracy. Nie jest lubiany na Kapitolu i mówi się o nim, że jest gotowy „kopać pod kolegami dołki, aby zrealizować swoje polityczne ambicje".

Poglądy prawie jak Trumpa

Dla wielu Cruz to nieco bardziej wyrafinowana wersja Donalda Trumpa, o bardzo zbliżonych poglądach w wielu kwestiach.

Obaj są mocno przeciwni ustępstwom na rzecz imigrantów, o czym przypomnieli ponownie po atakach terrorystycznych w Brukseli.

Cruz m.in. nawoływał do rewizji programu bezwizowego oraz systemu przyznawania azylu uchodźcom z Syrii. Podobnie jak Trump, senator Cruz uważa, że przez poprawność polityczną w stosunku do imigrantów Stany Zjednoczone nie zabezpieczyły się przed terroryzmem.

Mimo że sam jest synem imigrantów z Kuby, od początku jest przeciwny utworzeniu drogi do legalizacji pobytu dla milionów nieudokumentowanych imigrantów. Między innymi wystąpił przeciwko rozporządzeniom Baracka Obamy, które dawałyby tymczasowe pozwolenie na pracę oraz ochronę przed deportacją dla niektórych nielegalnych imigrantów i które czekają na decyzję Sądu Najwyższego. Jest też autorem projektu ustawy, która przewiduje pięcioletnie więzienie dla każdego, kto nielegalnie przekroczy granicę.

Cruz to jeden z najbardziej zagorzałych obrońców praw do posiadania broni i głośny krytyk małżeństw tej samej płci. Nie wierzy w ocieplenie klimatu, twierdząc, że zmiany klimatyczne to „oszustwo, które propagują politycy żądni władzy". Uważa, że lobbyści mają korupcyjny wpływ na decyzje liderów partii.

Gdyby mógł, odwołałby wprowadzoną przez prezydenta Obamę reformę systemu ubezpieczeń społecznych, przeciwko której w 2013 r. wystąpił, urządzając w Senacie 21-godzinną obstrukcję. W ten sposób uniemożliwił głosowanie nad budżetem, a to z kolei doprowadziło do paraliżu rządu. Przy czym zarzuca się mu, że oprócz krytyki i chęci obalenia reformy Obamy tak naprawdę nie ma planu B dla systemu ubezpieczeń zdrowotnych.

Kto bardziej szkodzi?

Podobnie jak Trump, Cruz nie przebiera w słowach. Gdy coś mu się nie spodoba, bez ogródek potrafi zarzucić kolegom ideologiczną hipokryzję i dwulicowość. Podczas jednej z sesji senackich nazwał przewodniczącego większości Mitcha McConnella kłamcą, bo ten pozwolił na głosowanie na temat utrzymania Export-Import Banku, którego konserwatywni politycy nie popierają.

Przy czym publiczne obrażanie senatora przez senatora to poważne złamanie protokołu politycznego oraz senackiego savoir-vivre'u, czego przed Cruzem i Trumpem nie widziano na amerykańskiej scenie politycznej.

Ostatnio Ted Cruz zmienił nieco ton i apeluje do przedstawicieli partii o zjednoczenie się, ale zdaniem liderów jego ugrupowania niewiele zrobił, aby naprawić swoje stosunki z kolegami w Senacie.

Mimo że poparcie, jakiego udzielili Cruzowi Bush i Romney, odbiło się głośnym echem w prasie, to tak naprawdę reszta Partii Republikańskiej i najwięksi sponsorzy republikańscy nadal ostrożnie się odnoszą do tego kandydata z obawy, że może on zaszkodzić temu ugrupowaniu nie mniej niż Trump.

– Boją się wyborców Trumpa i nienawidzą Cruza. Ale jeżeli ja mogłem przełknąć poparcie dla niego, to oni też mogą – powiedział senator Lindsey Graham, który namawia kolegów na opowiedzenie się po stronie Cruza, bo uważa, że z Kasichem w tandemie udałoby im się odebrać Trumpowi nominację.

Z drugiej strony Cruz też zdaje sobie sprawę, że poparcie prominentnych polityków establishmentu może wcale nie spodobać się jego konserwatywnym wyborcom. Na wiecach wyborczych wymienia ich nazwiska, aby zaskarbić sobie sympatię wyborców głównego nurtu, ale zapewnia swój elektorat, że jego poglądy się nie zmieniły.

Korespondencja z Nowego Jorku

Podczas spotkań wyborczych senator Ted Cruz chwali się, że zbiera poparcie od prominentnych przedstawicieli głównego nurtu Partii Republikańskiej.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783