Trump już blokuje wolny handel przez Atlantyk

Kandydaci w wyborach prezydenckich prześcigają się w forsowaniu protekcjonizmu. Zawarcie Transatlantyckiego Partnerstwa na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) staje się coraz mniej realne.

Aktualizacja: 16.03.2016 06:11 Publikacja: 14.03.2016 18:28

Trump już blokuje wolny handel przez Atlantyk

Foto: AFP

Czas goni. Jeśli trwające od dwóch i pół roku rokowania nie zostaną zakończone jesienią, nie podpisze ich Barack Obama. A jego następca może się okazać zdecydowanym przeciwnikiem porozumienia o połączeniu Unii i Ameryki w jeden wspólny rynek. Obecny prezydent wyprowadza się z Białego Domu w styczniu.

– Zaplanowaliśmy kluczowe rundy negocjacji na kwiecień i lipiec. Staramy się przyspieszyć rokowania. Porozumienie jeszcze w tym roku jest wciąż możliwe – przekonywała w ub. tygodniu komisarz ds. handlu Unii Cecilia Malmström.

TTIP miałby zwiększyć dochód narodowy zarówno USA, jak i UE o ok. 100 mld euro rocznie. To byłby potężny impuls do wzrostu europejskiej i amerykańskiej gospodarki w sytuacji, gdy Chiny coraz mocniej spowalniają.

Jednak czołowi reprezentanci Kongresu ostrzegają, że poddanie umowy pod obrady parlamentarzystów jeszcze za kadencji Obamy jest praktycznie wykluczone.

Nie zależy na tym ani republikanom, którzy mają w obu izbach większość, ani demokratom.

W tej sprawie od wielu miesięcy ton nadaje Donald Trump. Miliarder co prawda nie wymienia z nazwy samego TTIP, ale prezentuje się jako zdecydowany przeciwnik wolnego handlu w ogóle.

– Przegrywamy z Chinami, przegrywamy z Japonią, przegrywamy z Meksykiem, ze wszystkimi – powtarza na wiecach. – TTP (Partnerstwo Transpacyficzne, umowa obejmująca USA, Kanadę, Meksyk, Chile, Peru, Nową Zelandię, Australię, Japonię, Brunei, Malezję, Singapur, Wietnam; jest już wynegocjowana, ale niezatwierdzona przez Kongres – red.) to jest okropna umowa, która nie doprowadzi do niczego innego jak do kłopotów. To jest porozumienie, które tylnymi drzwiami pozwoli Chińczykom na uzyskanie uprzywilejowanej pozycji na naszym rynku. Wolałbym, aby tej umowy w ogóle nie było. Już teraz mamy roczny deficyt z Chinami wart 500 mld USD, z Japonią 75 mld dol. – przekonuje faworyt do republikańskiej nominacji.

Tak zdecydowane stanowisko zmusza także innych kandydatów do pójścia w ślady Trumpa, bo wolny handel jest coraz mniej popularny wśród amerykańskich wyborców. W ostatnich 20 latach Stany Zjednoczone straciły co trzecie miejsce pracy w przemyśle, ponieważ amerykańskie koncerny nie są w stanie stawić czoła azjatyckiej konkurencji albo same przenoszą produkcję do tańszych krajów, w tym Meksyku.

– W międzynarodowym handlu nas zabijają. Jestem przeciwnikiem TPP, zawsze nim byłem – przekonywał niedawno Ted Cruz.

Po stronie demokratów przeciwnikiem wolnego handlu od zawsze był Bernie Sanders, w znacznym stopniu z powodów ideologicznych.

– Głosowałem przeciwko NAFTA, głosowałem przeciwko liberalizacji handlu z Chinami – przypomina senator z Vermontu.

Ale jego stanowisko niespodziewanie nabrało wagi, gdy kilka dni temu wygrał w uprzemysłowionym stanie Michigan. Hillary Clinton, która w czasie pracy dla administracji Obamy wspierała zarówno TTP, jak i wolny handel z Europą, uzmysłowiła sobie, że musi w tej sprawie zmienić zdanie, jeśli chce uzyskać demokratyczną nominację.

– Nie podoba mi się TTP, nie spełnia wysokich standardów, jakich bym oczekiwała po tej umowie. Czasami te porozumienia na papierze wyglądają znakomicie, ale w rzeczywistości ich skutki są o wiele bardziej kontrowersyjne – oświadczyła Clinton, podając za przykład umowę o wolnym handlu z Koreą Południową z 2012 r.

Obama, który trzyma kciuki za Clinton, nie będzie chciał w nadchodzących miesiącach robić niczego, co postawiłoby w kłopotliwej sytuacji byłą sekretarz stanu. Tymczasem bez zdecydowanego impulsu ze strony Białego Domu negocjacji nad TTIP zakończyć się nie da. W szczególności do rozwiązania pozostanie niezwykle delikatny problem rozstrzygania sporów między koncernami a władzami państwowymi. Bruksela chce powołania specjalnego sądu z dwoma instancjami. Nie ma też przełomu w negocjacjach dotyczące uzyskania przez europejskie koncerny dostępu do amerykańskiego rynku zamówień publicznych, w tym armii. Ani ochrony produktów żywnościowych wywodzących się z tradycyjnych regionów w Europie. Amerykanie i Europejczycy są też wciąż daleko od zgody w sprawie bezpieczeństwa produktów żywnościowych.

Czas goni. Jeśli trwające od dwóch i pół roku rokowania nie zostaną zakończone jesienią, nie podpisze ich Barack Obama. A jego następca może się okazać zdecydowanym przeciwnikiem porozumienia o połączeniu Unii i Ameryki w jeden wspólny rynek. Obecny prezydent wyprowadza się z Białego Domu w styczniu.

– Zaplanowaliśmy kluczowe rundy negocjacji na kwiecień i lipiec. Staramy się przyspieszyć rokowania. Porozumienie jeszcze w tym roku jest wciąż możliwe – przekonywała w ub. tygodniu komisarz ds. handlu Unii Cecilia Malmström.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790