To przygotowanie widać było na każdym kroku. Była opanowana, konkretna i nie dała się wyprowadzić z równowagi, mimo że Donald Trump kilkakrotnie próbował jej wchodzić w słowo, nie dając dokończyć zdania. W pewnym momencie, w pierwszej połowie debaty, nawet moderator miał problem z zaprowadzeniem porządku i utrzymaniem Donalda Trumpa w ryzach. Trump przerywał Clinton, rzucał oskarżenia, ale robił to dosyć nieskoordynowanie, używając ogólników. - Mam wrażenie, że będę dzisiaj obwiniana za wszystko co się kiedykolwiek wydarzyło – zażartowała Clinton w pewnym momencie.
O ile na początku debaty Donaldowi Trumpowi udało się skutecznie wytknąć Hillary Clinton, że popierała międzynarodowe porozumienia handlowe i w czasie swojej kariery politycznej nie poprawiła bytu Amerykanów, to potem musiał kilkakrotnie bronić swojego zdania. - Tobie też nie udało się poprawić bytu ludzi. Donald, żyjesz w swojej własnej rzeczywistości – stwierdziła Clinton, i próbowała przedstawić Trumpa jako nieprzyjaznego dla klasy pracującej, wypominając mu m.in. że kiedyś nie chciał zapłacić pracownikom za wykonaną pracę.
Clinton skrytykowała niezbyt konkretny plan ekonomiczny Trumpa dotyczący podatków, zarzuciła mu, że skoro nie ujawnił swojego zeznania podatkowego to na pewno coś ukrywa. - Jak zostanie prezydentem to dowiemy się komu zalega pieniądze – stwierdziła. Chwilę potem przyznała, że popełniła błąd używając prywatnego serwera, gdy pełniła obowiązki sekretarz stanu.
Na pytanie o rozłamie rasowym w kraju, Hillary Clinton stwierdziła, że podziały rasowe nadal są wielkim wyzwaniem dla Ameryki, a system sądowniczy traktuje mniejszości w inny sposób niż białych mieszkańców. - Niestety zbyt wiele ludzi pochopnie osądza innych - stwierdziła kandydatka Demokratów zapytana czy policja jest uprzedzona. Trump z kolei stwierdził, że jedynym rozwiązaniem problemu jest "prawo i porządek", w tym zastosowanie kontrowersyjnej taktyki wyrywkowych zatrzymań na ulicach.
Odpowiadając na pytanie dotyczące ataków cybernetycznych, Clinton skrytykowała Trumpa mówiąc, że "publicznie zaprosił Putina do włamania się do amerykańskich systemów komputerowych". Trump z kolei stwierdził, że nie można mieć pewności, czy za atakami hakerskimi stoi Rosja. - Może to były Chiny, albo jakiś haker, który waży 400 funtów i siedzi w domu – powiedział republikański kandydat.
Niezbyt skutecznie Trump bronił się przed zarzutami zarówno Cliton jak i moderatora debaty, przypominającymi mu, że popierał wojnę w Iraku.