Wybór Tuska, blamaż PiS

Donald Tusk będzie przewodniczył Radzie Europejskiej przez kolejne 2,5 roku. Polska dyplomacja poniosła klęskę.

Aktualizacja: 09.03.2017 21:44 Publikacja: 09.03.2017 21:36

Donald Tusk, nowy – stary przewodniczący Rady Europejskiej.

Donald Tusk, nowy – stary przewodniczący Rady Europejskiej.

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Punkt szczytu UE dotyczący odnowienia kadencji Donalda Tuska zajął niespełna pół godziny. W czwartek w Brukseli wszystkich 27 przywódców, poza polską premier, było za powierzeniem mu tej wysokiej funkcji. To wydarzenie bez precedensu w historii UE, by na jedno z najważniejszych stanowisk mianować polityka wbrew krajowi jego pochodzenia. Ale jest też sytuacją bez precedensu, by rząd blokował przedstawiciela swojego kraju. A zdarzało się w przeszłości, że takie funkcje obejmowali politycy z partii opozycyjnej.

– Będę robić wszystko, żeby uchronić polski rząd przed polityczną izolacją – zapowiedział Tusk. Ocenił, że wybór jego osoby na drugą kadencję jest dobry dla Polski.

W czasie dyskusji na szczycie w punkcie poświęconym Tuskowi głos zabrała wyłącznie polska premier, która wyjaśniała, dlaczego nie może go poprzeć. Potem premier Malty Joseph Muscat zapytał, czy ktoś oprócz niej jest przeciwny odnowieniu mandatu dotychczasowego przewodniczącego, i nikt nie podniósł ręki. Po głosowaniu Szydło oznajmiła, że nie zaakceptuje konkluzji szczytu, czyli dokumentu końcowego, w którym zawarte są wszystkie ustalenia przywódców. Prawnego znaczenia to jednak nie ma, bo decyzja w sprawie Tuska i tak jest ważna.

Szydło uznała wybór Tuska za prymat siły nad zasadami. Według niej decyzja powinna zapaść jednomyślnie, choć traktat przewiduje w tej sprawie głosowanie większościowe. – Mówiłam innym przywódcom, że kiedyś oni mogą znaleźć się w podobnej sytuacji, więc żeby się zastanowili – relacjonowała polska premier. Premier została w Brukseli na kolejny dzień, żeby uczestniczyć w spotkaniu 27 państw poświęconym przyszłości Unii po Brexicie. Nie zamierza też kwestionować legalności przyszłych unijnych szczytów pod wodzą Tuska.

Polska próbowała jeszcze na początku szczytu odłożyć punkt dotyczący wyboru przewodniczącego RE na inny termin, ale wniosek został odrzucony. Był to ostatni akord naszej ofensywy dyplomatycznej, której celem było zdyskredytowanie Tuska. Począwszy od nazwania go nieformalnym liderem polskiej totalnej opozycji, przez uznanie za kandydata niemieckiego, na obarczaniu go odpowiedzialnością za Brexit i napływ uchodźców do Europy skończywszy.

Na koniec była jeszcze kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego i list Beaty Szydło do szefów państw i rządów pozostałych 27 państw UE, który w zdecydowany sposób odrzucał możliwość wybrania Tuska wbrew woli Polski. Do swojego stanowiska rząd nie zdołał przekonać nikogo. Klęską dyplomatyczną było zantagonizowanie nawet Grupy Wyszehradzkiej, która za rządów PiS stała się dla Polski ważnym forum regionalnej współpracy w ramach UE. A Wielka Brytania, wbrew nadziejom Polski, nie wstrzymała się od głosu. Nikt nawet symbolicznie nie próbował pomóc rządowi zachować twarz

Korespondencja z Brukseli

Punkt szczytu UE dotyczący odnowienia kadencji Donalda Tuska zajął niespełna pół godziny. W czwartek w Brukseli wszystkich 27 przywódców, poza polską premier, było za powierzeniem mu tej wysokiej funkcji. To wydarzenie bez precedensu w historii UE, by na jedno z najważniejszych stanowisk mianować polityka wbrew krajowi jego pochodzenia. Ale jest też sytuacją bez precedensu, by rząd blokował przedstawiciela swojego kraju. A zdarzało się w przeszłości, że takie funkcje obejmowali politycy z partii opozycyjnej.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790