Jak podaje Newsweek.pl, spotkanie odbyło się w mieszkaniu europosła Czarneckiego.
Polityk PiS, do którego dotarł "Newsweek", twierdzi, że Saryusz-Wolski był "jak jabłko na jabłoni - wystarczyło sięgnąć". Polityk Platformy miał się czuć sfrustrowany tkwieniem w PO, w której stopniowo odbierano mu funkcje i wycinano "metodą na salami".
Polityk PiS zapewnia, że Saryuszowi-Wolskiemu nie zaproponowano teki ministra spraw zagranicznych, gdyż na tym stanowisku "prezes musi mieć człowieka, który będzie go słuchać", a Saryusz-Wolski jest "niesterowalny".
Jak pisze "Newsweek", obiecano mu więc miejsce na listach PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz dotacje dla Centrum Europejskiego Natolin, w którego dokumentach Saryusz-Wolski figuruje jako jego prezydent. Dotyczy to między innymi konkursu na dotację z Ministerstwa Nauki, którego stawką jest dotacja w wysokości ćwierć miliona złotych.
Jak jednak twierdzi polityk PiS, z którym rozmawiał Newsweek, podstawowym powodem, dla którego Saryusz-Wolski propozycję przyjął, było to, że od lat czuł się "wypychany z Platformy".