Artur Bartkiewicz: Lekcja węgierskiego dla PiS

Przed sześcioma laty Jarosław Kaczyński zapowiedział, że przyjdzie dzień, kiedy w Warszawie będzie Budapeszt. W praktyce okazuje się jednak, że koniec końców są to dwa różne miasta.

Aktualizacja: 13.03.2017 14:24 Publikacja: 13.03.2017 12:55

Artur Bartkiewicz: Lekcja węgierskiego dla PiS

Foto: AFP

Viktor Orban nie popierając antytuskowej krucjaty polskiego rządu udzielił PiS-owi darmowej lekcji politycznego pragmatyzmu. Kaczyński mówi dziś, że premier Węgier zawiódł Warszawę. Witold Waszczykowski – choć nie wymienia z nazwy żadnego kraju – mówi, że Polska w rozgrywce o szefa RE padła ofiarą oszukiwania na forum UE. Zwłaszcza temu ostatniemu, który wydaje się zaskoczony wszystkim co się wydarzyło, warto przypomnieć fragment jednego z wierszy Jacka Kaczmarskiego: „polityk przecież w ogóle nie zna słowa zdrada”. Bo polityka to gra interesów. A dla każdego najważniejszy jest i będzie zawsze jego interes – niezależnie od wszystkich pięknych słów o przyjaźni i braterstwie krwi.

Dla Orbana Polska jest niewątpliwie cennym sojusznikiem, podobnie zresztą jak Węgry dla Polski. Rządy w Warszawie i Budapeszcie łączy dziś eurosceptycyzm, stosunek do uchodźców, obawa przed tzw. Europą dwóch prędkości i chęć zrównoważenia głosu „starej UE” głosem „nowej UE”.

Żaden cenny sojusznik nie jest jednak bezcenny, bo wieczne są jedynie interesy. Dlatego czym innym są deklaracje o gotowości do tego, by razem konie kraść, a czym innym rzeczywiste działania. Orban, popierając obstrukcję Polski w sprawie Tuska, nie zyskiwał nic. Dla wszystkich (miejmy nadzieję, że łącznie z Waszczykowskim, co wskazywałoby przynajmniej na właściwą ocenę sytuacji) jasne było bowiem, że po ostentacyjnym sprzeciwie polskiego rządu Tusk szefem RE zostanie. W innym przypadku metodą negocjacji w UE stałby się szantaż, co skutecznie sparaliżowałoby proces decyzyjny we Wspólnocie. Mógł więc premier Węgier co najwyżej przyłączyć się do przegranej sprawy – a to niezbyt kusząca perspektywa.

Równie ważne jest jednak to, że Orban postępując wbrew woli polskiego rządu, nic nie tracił. Polska sama bowiem postawiła się w sytuacji, w której jakikolwiek sojusznik w UE jest na wagę złota. Dlatego – mimo symbolicznych gestów, takich jak odwołanie wizyty wiceszefa MSZ na Węgrzech – Warszawa i tak będzie musiała podtrzymywać dobre relacje z Budapesztem.

Wybór więc był prosty – Orban popierając Tuska nie narażał się na utratę sojusznika, a jednocześnie zyskał kilka punktów w innych europejskich stolicach. Dodatkowym zyskiem, z jego punktu widzenia, było ustawienie Polski w roli zarezerwowanej w ostatnim czasie dla Węgier – a więc czarnej europejskiej owcy, która jest źródłem zamętu we Wspólnocie. A im bardziej miota się minister Waszczykowski, rzucając oskarżenia pod adresem Berlina i zapowiadając „zmniejszenie zaufania do UE”, tym lepiej na tym tle wypada Orban. A przecież premier Węgier ma jeszcze w zanadrzu rosyjską kartę, bo – w odróżnieniu od Warszawy – ma bardzo dobre relacje z Władimirem Putinem, może więc potencjalnie spełniać tę rolę, którą miała spełniać Polska – pomostu między Zachodem a Wschodem.

Viktor Orban nie popierając antytuskowej krucjaty polskiego rządu udzielił PiS-owi darmowej lekcji politycznego pragmatyzmu. Kaczyński mówi dziś, że premier Węgier zawiódł Warszawę. Witold Waszczykowski – choć nie wymienia z nazwy żadnego kraju – mówi, że Polska w rozgrywce o szefa RE padła ofiarą oszukiwania na forum UE. Zwłaszcza temu ostatniemu, który wydaje się zaskoczony wszystkim co się wydarzyło, warto przypomnieć fragment jednego z wierszy Jacka Kaczmarskiego: „polityk przecież w ogóle nie zna słowa zdrada”. Bo polityka to gra interesów. A dla każdego najważniejszy jest i będzie zawsze jego interes – niezależnie od wszystkich pięknych słów o przyjaźni i braterstwie krwi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?