Może w Polsce jego dynamiczna muzyka o rockandrollowo-folkowych korzeniach i charakterystyczny śpiew delikatny jak uśmiech Toma nie były doceniane, ale na świecie sprzedał 80 mln albumów, tylko nieco mniej niż Carlos Santana.
- To szokująca, wstrząsająca wiadomość – skomentował śmierć Bob Dylan, z którym Petty tworzył od 1988 r. supergrupę Traveling Wilburys, znaną także z udziału eks-Beatlesa George’a Harrisona, Roya Orbisona oraz Jeffa Lynne’a, założyciela Electric Light Orchestra. – Tom był wspaniałym wykonawcą, emanującym światłem, moim wspaniałem przyjacielem. Nigdy go nie zapomnę.
Artystę specjalnymi oświadczeniami pożegnali również Paul McCartney i Brian Wilson z The Beach Boys.
Muzyczną historię Toma rozpoczął uścisk dłoni Elvisa Presleya. Gdy miał 11 lat spotkał króla rock and rolla na filmowym planie, co zaaranżował wujek. Muzyka stała się wybawieniem dla urodzonego na Florydzie w 1950 roku chłopca, które dzieciństwo w biednej rodzinie niszczył ojciec, agresywny alkoholik.
- Przełomowy był też moment, kiedy zobaczyłem The Beatles w telewizyjnym show Eda Sullivana – wspominał. – Chciałem mieć przyjaciół, z którymi gram w jednym zespole. Ceniłem Elvisa, ale to Beatlesi wyznaczyli kierunek moich zainteresowań.