– Nieprzyjazne posunięcia USA – powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow o przyczynach podjęcia decyzji przez Moskwę. „Wszyscy stracili już cierpliwość do Rosji" – wyjaśnił z kolei rzecznik Białego Domu Josh Earnest.
Rosyjskie samoloty po raz trzeci zbombardowały we wschodnim Aleppo (części miasta zajmowanej przez opozycję) szpital będący największą medyczną placówką w tej części Syrii. W samym mieście wojska prezydenta Asada oblegają ponad ćwierć miliona jego mieszkańców, do których nie dociera żadna pomoc humanitarna.
Jednocześnie Rosjanie zaatakowali szpitale położone w górach koło Hamy (na zachodzie kraju).
Waszyngton „zamknął wszelkie kanały łączności" z Moskwą w sprawie Syrii, co praktycznie oznacza odwołanie przedstawicieli USA z Joint Implementation Center w Szwajcarii. Pozostał jednak tzw. kanał wojskowy, by uniknąć incydentów w przestrzeni powietrznej Syrii.
Nie wiadomo, co USA mogą zrobić dalej, ale i tak dały się wyprzedzić Rosji. Kilka godzin przed ogłoszeniem amerykańskiej decyzji Kreml zawiesił działanie umowy z USA jeszcze z 2000 roku o niszczeniu radioaktywnego plutonu wydobytego z pocisków jądrowych i skierował do parlamentu projekt odpowiedniej ustawy. Mimo iż porozumienie między obu krajami podpisano już 16 lat temu, to dotychczas nie zniszczono nic z 34 ton plutonu, wydobytego z głowic atomowych. Proces jego likwidacji powinien był zacząć się w 2018 roku.