Celem naszych działań jest uniemożliwienie transferu broni dla Hezbollahu z Iranu przez Syrię – oświadczył w czwartek w radiostacji wojskowej Israel Katz, minister wywiadu Izraela. Nie powiedział wprost, że to izraelskie lotnictwo dokonało kilka godzin wcześniej ataku na lotnisko wojskowe w pobliżu Damaszku. Potężne wybuchy słychać było dobrze w stolicy ogarniętego wojną domową kraju.
Jak pisze „Haaretz", z dymem poszło kilkadziesiąt irańskich rakiet przeznaczonych dla Hezbollahu. Nie była to pierwsza interwencja militarna Izraela w Syrii przeciwko tej organizacji.
Wiadomo powszechnie, że ta szyicka formacja bojowa walcząca po stronie prezydenta Asada jest finansowana i zaopatrywana w broń przez Iran. Izrael zwalcza Hezbollah gdzie tylko może. Po wybuchu konfliktu w Syrii przyjął taktykę nieingerowania w wojnę domową. Ataki lotnicze, jakich dokonuje, są formą prewencji w zmaganiach z Hezbollahem.
Tel Awiw trzyma się jednak z dala od bezpośredniej konfrontacji z tzw. Państwem Islamskim. Nie oznacza to, że nie dzieli się z członkami koalicji zwalczającej dżihadystów informacjami wywiadowczymi.
ISIS unika konfrontacji z izraelską armią, chociaż niewielki skrawek terenu w pobliżu granicy syryjsko-izraelskiej znajduje się we władaniu dżihadystów. Doszło do tego, że za przypadkowe incydenty ISIS śle przeprosiny do armii izraelskiej. Nie zapobiega to często akcjom odwetowym.