O świcie 4 kwietnia miejscowość opanowana przez siły syryjskiej opozycji została zbombardowana ładunkami z gazem. W drugim nalocie zaatakowano punkt medyczny, w którym gromadzono ofiary ataku chemicznego. Według różnych danych zginęło od 70 do 100 osób, a 200–500 zostało zatrutych lub rannych. Znaczną liczbę ofiar stanowiły dzieci.
Tureckie władze pomogły ewakuować przez granicę 30 rannych, jednak troje zmarło w drodze. W szpitalach w tureckiej Adanie przeprowadzono badania, które wykazały, że Syryjczycy stali się ofiarami ataku chemicznego z użyciem gazu sarin. Władze w Ankarze zapowiedziały, że wyniki prześlą do Międzynarodowego Trybunału w Hadze. Użycie broni chemicznej i to przeciw ludności cywilnej jest zbrodnią wojenną.
– Głównym powodem używania w Syrii chloru (bomby z nim również spadły na Chan Szajchun, a wcześniej syryjska armia użyła go co najmniej dwukrotnie – red.) jest wywołanie paniki i zmuszenie mieszkańców do ucieczki – powiedział Zaher Sahloul, szef Syryjsko-Amerykańskiego Zrzeszenia Medycznego.
Nikt nie ma wątpliwości, że obecnego ataku dokonało rządowe syryjskie lotnictwo. „Nie do zaakceptowania są bezpodstawne oskarżenia wobec Syrii" – powiedział jednak rosyjski prezydent Władimir Putin w telefonicznej rozmowie z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu.
Wcześniej przedstawiciel Rosji storpedował próbę przyjęcia rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w tej sprawie. – To jest skandal, że do tej pory nie pojawiła się rezolucja Rady Bezpieczeństwa, a ci, którzy się jej sprzeciwiają, muszą rozważyć, jaką odpowiedzialność na siebie biorą – skomentowała działania Rosji kanclerz Angela Merkel.