- Ubiegłej nocy rozmawiałem z prezydentem USA Trumpem. Dwa dni temu rozmawiałem z Putinem. Powiedziałem im: "Nie zrobimy stamtąd (z Syrii) kroku wstecz". Jesteśmy po stronie cierpiących i prześladowanych - mówił Erdogan do członków rządzącej krajem Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) odnosząc się do operacji prowadzonej przez turecką armię w Syrii od 20 stycznia.

Turecka armia prowadzi w Syrii działania przeciwko Kurdom skupionym w bojówkach YPG (Powszechne Jednostki Ochrony). USA z kolei uważają Kurdów za swoich sojuszników - YPG brały udział w walkach z dżihadystami z Daesh, uczestniczyły m.in. w wyzwoleniu nieformalnej stolicy samozwańczego kalifatu, Ar-Rakki.

Dla Turków YPG to zbrojne ramię zdelegalizowanej i separatystycznej PKK (Partii Pracujących Kurdystanu), uznanej przez Ankarę za organizację terrorystyczną.

Erdogan zapowiedział, że operacja "Gałązka Oliwna" nie zakończy się w prowincji Afrin. - Następne są Idlib i Manbidż - dodał. Manbidż to miasto, które znajduje się pod kontrolą YPG. Stacjonują tam również żołnierze USA.

Podsumowując dotychczasowe efekty operacji tureckiej armii w Syrii Erdogan wyliczył, że tureckim żołnierzom udało się "zneutralizować" (zabić lub wziąć do niewoli) ponad 3700 bojowników YPG (określanych przez Erdogana mianem "terrorystów").