Rzeczpospolita: Ostatni zamach to nie pierwsze doświadczenie Hiszpanów z terroryzmem. Przez dekady zmagali się z ETA.
Płk Piotr Wroński: Była to baskijska organizacja separatystyczna, walcząca o niepodległość kraju Basków. A zarazem organizacja polityczna, działająca w określonym kręgu ludzi; nie kierowała się ona religią, w odróżnieniu od terroryzmu islamskiego nie koncentrowała swych działań na cywilach, tylko na instytucjach rządu w Madrycie. Zarówno na budynkach, jak i urzędnikach państwowych, politykach, ale też żołnierzach, policjantach czy nieprzychylnych jej dziennikarzach, którzy byli porywani bądź zabijani.
Ponadto ETA niezbyt chętnie wchodziła w kontakty z innymi organizacjami terrorystycznymi. Właściwie jedynym takim kontaktem była kolumbijska organizacja FARC, od której – w zamian za ataki na kolumbijskie cele w Hiszpanii – dostawała bomby sterowane telefonami komórkowymi.