Piotr Wroński: ETA łatwiej było pokonać

– Problem terroryzmu islamskiego mogą rozwiązać tylko zachodni politycy. Zwiększanie sił policyjnych nic nie da – mówi płk Piotr Wroński, emerytowany oficer służb specjalnych.

Aktualizacja: 21.08.2017 10:21 Publikacja: 20.08.2017 19:33

Piotr Wroński: ETA łatwiej było pokonać

Foto: YouTube

Rzeczpospolita: Ostatni zamach to nie pierwsze doświadczenie Hiszpanów z terroryzmem. Przez dekady zmagali się z ETA.

Płk Piotr Wroński: Była to baskijska organizacja separatystyczna, walcząca o niepodległość kraju Basków. A zarazem organizacja polityczna, działająca w określonym kręgu ludzi; nie kierowała się ona religią, w odróżnieniu od terroryzmu islamskiego nie koncentrowała swych działań na cywilach, tylko na instytucjach rządu w Madrycie. Zarówno na budynkach, jak i urzędnikach państwowych, politykach, ale też żołnierzach, policjantach czy nieprzychylnych jej dziennikarzach, którzy byli porywani bądź zabijani.

Ponadto ETA niezbyt chętnie wchodziła w kontakty z innymi organizacjami terrorystycznymi. Właściwie jedynym takim kontaktem była kolumbijska organizacja FARC, od której – w zamian za ataki na kolumbijskie cele w Hiszpanii – dostawała bomby sterowane telefonami komórkowymi.

 

 

Jak zatem Hiszpanie poradzili sobie z ETA?

 

Ze względu na zawężoną działalność polityczną, rozpracowanie jej było stosunkowo łatwe. Służby specjalne mogły założyć, że każdy Bask jest członkiem ETA; środowisko było ograniczone, tam nie było cudzoziemców, imigrantów w drugim pokoleniu. ETA przypominała organizację wojskową, miała swoje siedziby, struktury, dzięki czemu można ją było w pewnym zakresie kontrolować, śledzić. Pod względem celów i sposobu działania była podobna do irlandzkiej IRA.

 

Jakie działania podjęto przeciwko ETA?

Bardzo różne. Po pierwsze, rozpoznanie miejsca i obserwacja środowisk, co było o tyle łatwe, że zarówno ETA, jak i IRA miały swoje skrzydło polityczne. Poza tym te organizacje miały swój system magazynowania broni. Około 10 lat temu w Portugalii odkryto należące do terrorystów magazyny, w których znajdowało się blisko 1,5 tony materiałów wybuchowych. Po drugie, wykorzystano środki techniczne, jak podsłuchy. Po trzecie, wprowadzono agenturę wewnątrz organizacji. Bardzo pomocna była także współpraca z wywiadem portugalskim i francuskim. Terroryści przecież często ukrywali się za granicą. Służby francuskie miały nawet swój wydział zamiejscowy na granicy z Hiszpanią. W ten sposób odcięto terrorystom drogi zaopatrzenia broni, którą zazwyczaj importowano.



Skoro kontrola środowisk nie była trudna, to dlaczego na rozbicie organizacji trzeba było czekać tak długo?

Nie jest tak, że służby wiedzą wszystko. Trzeba wziąć pod uwagę, że tego typu organizacje mają również własny kontrwywiad – i to dość sprawny. Dam przykład IRA. Otóż w Wielkiej Brytanii irlandzcy terroryści rozpracowywali lokale konspiracyjne służb brytyjskich na terenie Belfastu.



W jaki sposób?

Podstawiając im swoich ludzi. Poza tym, jeżeli byłby pan hiszpańskim agentem w kraju Basków albo angielskim w Belfaście, to otoczenie mogłoby nie być nam przychylne, co utrudnia pracę operacyjną. To wszystko nie jest takie proste. Chyba że wysłalibyśmy tam wojsko i wprowadzili permanentny stan wojenny, ale tego w demokratycznej Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii nie dało się zrobić. Poza tym cały czas do ETA i IRA dołączali nowi bojownicy. Organizacje te wręcz terroryzowały obywateli; pewien Irlandczyk opowiedział mi kiedyś, że gdy jego syn skończył 16 lat, przyszło do niego dwóch terrorystów z IRA, którzy powiedzieli, że albo odbiorą od niego przysięgę, albo dostanie kulkę w łeb. Tak samo było w kraju Basków.

 

ETA już się nie odrodzi?

Anglicy z IRA nie wygrali w sposób militarny, tylko polityczny. W Hiszpanii spory polityczne nadal trwają, ale moim zdaniem ETA jest już historią. Od dawna nie było zamachu. To znaczy odrodzić się może, tego bym nie wykluczał, ale raczej szybko to nie nastąpi. Zorganizowane akcje służb hiszpańskich, portugalskich i francuskich dały efekty. Ale jest jeszcze jedna ważna rzecz, która przyczyniła się do rozbicia terrorystów baskijskich – rozwój technologii. Możliwość inwigilacji sieci komórkowych, portali społecznościowych, jest dla lokalnych organizacji terrorystycznych ogromnym zagrożeniem.

Doświadczenie w walce z ETA może pomóc Hiszpanom w walce z nowym terroryzmem?

Nie, służby specjalne próbowały skorzystać z tych doświadczeń, ale niestety nic to nie dało. Sytuacja jest zupełnie inna. Przede wszystkim, choć nie wszyscy tzw. uchodźcy są terrorystami, to znacznej części imigrantów po prostu nie da się skontrolować. Hiszpańskie służby mogły dokładnie sprawdzić dane każdego Baska, nawet gdy były fałszywe. Dokumenty były sporządzone i wydane w Europie, więc można było pojechać do kraju Basków, i to sprawdzić. Natomiast nie można sprawdzić kogoś, kto przyjeżdża z Syrii, ze strefy wojennej. Nie można zweryfikować jego dokumentów tam na miejscu… Osoby, które przyjeżdżają do Europy są poza wszelką kontrolą; jesteśmy zdani na to, by wierzyć w to, co mówią.

To jedyne różnice?

Baskowie wywodzą się z naszego kręgu kulturowego. Kultura muzułmanów jest nam obca i bardzo hermetyczna, dlatego agentom służb bardzo trudno przeniknąć do grup terrorystycznych.

Oprócz tego, w odróżnieniu od ETA, zamachowcy islamscy, czy to grupy trzy-czteroosobowe, czy samotne wilki, przyjeżdżają do Europy z zamiarem dokonania zamachu, ale bez dokładnego planu. Cele wybierają już na miejscu, chodząc po miejscach turystycznych.

Kolejna różnica: w przypadku ETA wiadomo było, które miejsca, instytucje, są zagrożone. Z kolei celem islamistów są przypadkowi cywile. Żeby zapobiec zamachom, trzeba by objąć ochroną wszystkie place świata, na których zbierają się turyści… Nie możemy więc przewidzieć celów islamskich terrorystów. Nie możemy postawić wszędzie kompanii wojska, bo zwariujemy...

Jak bardzo różni się działalność przykrywkowa agenta służb w przypadku ETA i organizacji islamskich?

W przypadku muzułmanów jest ona o wiele trudniejsza. Niektóre służby próbują „przejmować” muzułmanów, ale często potem się okazuje, że nie wiadomo, kto dla kogo pracuje. Tak naprawdę, by skutecznie „wejść” w środowiska muzułmańskie, trzeba rozumieć tę kulturę. A żeby ją naprawdę dobrze zrozumieć, trzeba się w niej wychować. Inaczej łatwo o wpadkę.

Problemem jest też to, że jeżeli mamy skupisko miliona muzułmanów, to nawet gdy wpuścimy tam 100 agentów, to przypadkowość wciąż jest duża. ETA miała konkretne komórki, wiadomo było, gdzie można podstawić agenta. A tu? Oczywiście, kontrolowane są środowiska pierwszego i drugiego pokolenia imigrantów, ale jak pokazują ostatnie zamachy, nie jest to do końca skuteczne…

Nowoczesna technologia, jak w przypadku ETA, nie zdaje egzaminu?

Islamscy terroryści kontaktują się w sposób umiejętny. My tego do końca nie łapiemy. Podczas zamachu w Paryżu terroryści kontaktowali się poprzez... Playstation. I co z tym zrobić? Mamy podsłuchiwać miliony grających nastolatków? Do zamachów wykorzystywane mogą być gry wojenne, w których akcja toczy się m.in. w Paryżu, i w których mowa jest o bombach, wybuchach, strzelaninie. Żaden system tego nie wykryje…

Kolejna sprawa: zdarzało się, że łącznikami między islamskimi terrorystami były 10-12-letnie dzieci. Żadne służby specjalne, przynajmniej w świecie zachodnim, cywilizowanym, nie werbują i nie śledzą dzieci.

Do tego dochodzą bariery językowe, bo Europejczyk, nawet biegle znający język arabski, nie będzie mówił w nim tak dobrze, jak oni; a także problem nieprzewidywalności zamachów. ETA używała broni. Tymczasem obecnych zamachów nie da się przewidzieć; wystarczy wsiąść w samochód, bus, albo wziąć nóż do ręki…

A co ze strefą Schengen?

Również jest to problem. Bez problemu do Polski może przyjechać obywatel Niemiec, o imieniu Ahmed... W każdej chwili może zrobić u nas zamach.

Europejczycy nie są bezpieczni i problem można rozwiązać tylko na płaszczyźnie politycznej. Rozwiązać go mogą tylko ci, którzy go wywołali, czyli politycy zachodni. Zwiększanie sił policyjnych i służb specjalnych nic nie da. Chyba, że chcemy, by wywiady liczyły miliony funkcjonariuszy i by za każdym z nas chodziło dwóch agentów. Ale jeżeli do tego dojdzie, będzie to oznaczało, że przegraliśmy.

Rzeczpospolita: Ostatni zamach to nie pierwsze doświadczenie Hiszpanów z terroryzmem. Przez dekady zmagali się z ETA.

Płk Piotr Wroński: Była to baskijska organizacja separatystyczna, walcząca o niepodległość kraju Basków. A zarazem organizacja polityczna, działająca w określonym kręgu ludzi; nie kierowała się ona religią, w odróżnieniu od terroryzmu islamskiego nie koncentrowała swych działań na cywilach, tylko na instytucjach rządu w Madrycie. Zarówno na budynkach, jak i urzędnikach państwowych, politykach, ale też żołnierzach, policjantach czy nieprzychylnych jej dziennikarzach, którzy byli porywani bądź zabijani.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej