Rzeczpospolita: W Muzeum Armii Krajowej od dziś można oglądać wystawę „Z głową bez karabinu". Skąd pomysł na eksponowanie powojennych dokonań akowców?
Piotr Makuła: Bardzo często życiorysy żołnierzy AK urywają się z końcem ich walki i nikt nie dopowiada dalszej ich części. Oczywiście wojna i konspiracja w jakiś sposób konstytuują życie akowców, ale na pewno go nie dopełniają. Chcemy pokazać to, co zazwyczaj nam umyka, czyli jak prezentują się ich późniejsze dokonania na niwie zawodowej, w dziedzinie sportu, nauki czy kultury. Generalnie prezentujemy mniej znaną twarz akowców.
Na ile żołnierze AK mogli realizować swoje talenty w komunistycznej rzeczywistości?
Niewątpliwie wszyscy akowcy byli w PRL traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Z tym że powojenne państwo nie było w stanie funkcjonować, wykorzystując wyłącznie komunistyczne kadry. Stąd siłą rzeczy, szczególnie po 1956 roku, władze musiały zapewnić akowcom pewien zakres swobody. Patrzono im na ręce, byli oni kontrolowani, ale ich autorytet moralny i zaplecze intelektualne były dla władzy nie do przecenienia.
Komuniści próbowali akowców jakoś wykorzystywać?