Górnikom marzy się scenariusz podobny do tego z 2010 r., kiedy spółka pracownicza i czeski inwestor EPH uchronili przed likwidacją kopalnię Silesia. Teraz związkowcy przymierzają się do wykupienia ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń likwidowanych zakładów: Makoszów i Krupińskiego.
– Wydobycie w tych kopalniach może się opłacać. Kluczowa jest jednak zgoda ministra energii na sprzedaż aktywów. W przypadku kopalni Krupiński inwestor już czeka w blokach startowych – przekonuje Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Jednak o zgodę resortu energii – według informacji „Rzeczpospolitej" – nie będzie łatwo.
Złagodzić deficyt
Z inicjatywy pracowników i organizacji związkowych w Zabrzu powstała już Spółka Pracownicza Makoszowy. Stara się ona o przejęcie części majątku, stanowiącej jedną piątą powierzchni likwidowanej kopalni. Związkowcy przekonują, że na bazie tych aktywów powstałby zupełnie nowy podmiot bez konieczności zwrotu pomocy publicznej, która w przypadku Makoszów tylko w 2016 r. sięgnęła 130 mln zł. „Spółka może zagwarantować złagodzenie deficytu węgla na rynku oraz zapewnić stabilną, konkurencyjną cenę węgla dla klienta indywidualnego" – przekonują przedstawiciele pracowniczej spółki w piśmie do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.
Podobna spółka może też powstać w Suszcu, gdzie swoją siedzibę ma kopalnia Krupiński. Inicjatorzy tego pomysłu czekają jednak na zielone światło z resortu energii. Przekonują, że kopalnia ma bogate złoża węgla koksowego, którego ceny w ostatnim czasie gwałtownie odbiły. Na rynku pojawiły się informacje, że wśród zainteresowanych udziałem w tym przedsięwzięciu jest niemiecki HMS Bergbau. Firma ta przez lata starała się o zgodę na korzystanie z infrastruktury Krupińskiego przy planowanej budowie własnej kopalni w Orzeszu. Związkowcy zaznaczają jednak, że o projekcie rozmawiają z inną firmą.